sobota, 25 czerwca 2016

ROK BLOGA



Hej. Przyznam się bez bicia, że dopiero rano jak się obudziłam ( dobra jest 8:40 a ja wstałam o 7:30) ogarnęłam ''Ej Wercia miałaś rocznice bloga wczoraj" i myślałam co tu napisać ale sama nie wiem.
Może tak. Dla tych co nie wiedzą przed tym blogiem był jeszcze jeden zbliżała się jego rocznica. Gdy to rano 23 czerwca ubiegłego roku chciałam zobaczyć sobie coś na nim. Puff w magiczny sposób straciłam do niego dostęp. Może i lepiej bo pierwsze opowiadanie nie powalało. Próbowałam nieudolnie odzyskać do niego dostęp ale no cóż nie umiałam. 24 czerwca ubiegłego roku powstało to cudeńko. Wiecie może to nie jest wielki sukces ale to moje dziecko i jestem z niego dumna. Jak już mówiłam zapomniałam na śmierć o tej rocznicy ale wiecie wczoraj zakończenie roku i takie tam. Moje 4.50 upragnione. Po wakacjach będę się martwić o oceny. Teraz żyje z dnia na dzień i czekam co się stanie. Wracając do bloga to dziękuję:
- każdemu kto kiedykolwiek tu zajrzał
- każdemu kto kiedykolwiek skomentował
- każdemu kto przeczytał chodź fragment moich wypocin
- każdemu kto czeka na next
Aktualnie blog ma:
- 5201 wyświetleń
- 56 postów w tym 2 w wersjach roboczych
- 39 komentarzy
 Zauważcie że każdy z postów informacyjnych i notek zaczynam od HEJ. Bardzo wam dziękuję za ten rok a teraz szykujmy się bo nadchodzi następny.

PS. Chcielibyście konkurs z tej okazji? 

środa, 15 czerwca 2016

Wakacje - post informacyjny. WAŻNE. AKTUALIZACJA



Hej. Jako, że już prawie wakacje chcę zrobić posta organizacyjnego z powodu moich wyjazdów. Więc tak od 20 lipca do okolic 15 sierpnia nie będzie rozdziału ani nic ze względu na mój wyjazd jeśli chcecie być na bieżąco to zapraszam na aska: http://m.ask.fm/JorgiVerdas . Od początku lipca regularność rozdziałów też ulegnie trochę zmianie. Zaczynam wakacje i ten pierwszy miesiąc jest u mnie zawsze jest ruchliwy więc wybaczcie. Mam nadzieje, że wrócę z nową energią. W tym roku szkolnym rozdział jeszcze w przyszłym tygodniu a następny nie wiem.

NIE WIEM CZY W TYM TYGODNIU BĘDZIE ROZDZIAŁ. 
ROZCHOROWAŁAM SIĘ I NIE MAM SIŁY GO NAPISAĆ. 
PRZEPRASZAM. 

wtorek, 14 czerwca 2016

Rozdział 13 - To nie jest facet dla ciebie.



____

 Po raz kolejny nieudolnie próbuję zapiąć mankiety koszuli. Słyszę za sobą cichy śmiech. Odwracam się. Rozśmiana Violetta opiera się o futrynę. 
- Daj pomogę ci.- Podchodzi do mnie i delikatnie zapina mankiety. 
- I widzisz co ja bym bez ciebie zrobił? 
- Nie wiem, nie wiem.- Szatynkę śmieje się.- Dobrze leć już bo się spóźnisz.- Wychodzę z pomieszczenia. Słyszę za sobą jeszcze wołania szatynki.
- Leon!
- Tak coś się stało? 
- Tak. To znaczy nic poważnego. Chciałam ci powiedzieć, że przyjdzie do mnie kuzynka nie gniewasz się? 
- No coś ty.- Uśmiecham się w jej stronę i wychodzę. Chciałem jechać samochodem ale po krótkich przemyśleniach zdecydowałem się na motocykl. Dawno nie jeździłem więc czas to zmienić. Wyjeżdżam z podziemnego parkingu jadę w miejsce umówionego miejsca. Wchodzę do kawiarni zamawiam zwykłą czarną kawę, którą po chwili otrzymuję. Równo o umówionej godzinie zjawia się mój informator. 
- Masz coś dla mnie? 
- Całkiem sporo. Miałeś rację, że Hernandes uciekł z kraju na lewych papierach jako Lucas Black. Posiedział kilka dni w Chile i wrócił. Teraz planuje jakąś większą akcje. Ale pamiętaj nie wiesz tego ode mnie.- Kiwam głową i wychodzę. Teraz wiem że wyjazd do Meksyku muszę przełożyć. Czuję wibracje w kieszeni spodni. Spoglądam na ekran telefonu. Federico. Przesuwam palcem po wyświetlaczu by odebrać połączenie. 
- Halo. 
- Leon masz chwilę? 
- A coś się stało? 
- Dostałem wcześniej wypis i chciałem się spytać czy możesz przyjechać po mnie. Jak nie to pojadę taksówką.- Ciocho wzdycham. 
- Możesz poczekać? Jestem na mieście ale motocyklem pójdę do domu i wezmę samochód. Chcę jeszcze przy okazji z tobą pogadać.
- O Violettcie?- W tym momencie przerywam połączenie naciskając czerwoną słuchawkę. Jadę motocyklem do domu a tam przesiadam się do samochodu spoglądam na zegarek 13:30. Mam jeszcze masę czasu do wyjść z Violettą i Damienem . Parkuję pod szpitalem widzę Orteza stojącego przed budynkiem. Chwila czy on pali? Zawsze mawiał, że do ust nie weźmie tego rakotwórczego świństwa. A teraz co?
- Od kiedy palisz?- Wytrącam z jego ręki używkę.
- Od zerwania z Ludmiłą.
- To po co z nią zrywałeś?
- Nie wiem. Leon to nie czas na trudne pytania.- Jaka zmiana panie Ortez. No no no.
- Jedziemy.- Pytam. Po chwili oboje kierujemy się w stronę mojego pojazdu.
- Co u ciebie?
- A świetni. Od wczoraj jestem w związku z Violettą.
- Co?
- Co się dziwisz? Dziwne by było gdybym miał chłopaka.- Śmieje się.
- Kiedy ślub?
- 30 lutego.- Odpowiadam z sarkazmem. Nie będzie mi życia układał. Mój telefon dzwoni kolejny raz tego dnia. Szef. Szybko przełączam się na zestaw słuchawkowy.
- Tak szefie?
- Leon masz chwilę by przyjechać?
- Tak tylko odstawię Federico i jestem. Coś się stało?
- Mam dla ciebie kilka informacji.
- Myślę, że wyrobię się w 30 minut.- Szef się rozłącza a ja parkuję pod domem Fede.
- Dzięki stary.- Mówi i wychodzi z pojazdu. Ruszam w stronę agencji 14:45 mam jeszcze trochę czasu. Równo o 15:00 jestem pod olbrzymim szklanym budynkiem. Wchodzę do środka i windą jadę na odpowiednie piętro. Idę korytarzem i pukam do drzwi gabinetu szefa. Po usłyszeniu stłumionego przez drzwi "proszę" wchodzę do pomieszczenia. Oprócz mojego szefa jest tam jeszcze kobieta.
- Witej Leonie.
- Dzień dobry o co chodzi?
- Zaprosiłem cię tutaj w jednej bardzo ważnej sprawie. Zdecydowałem się przenieść cię do działu kryminalnego. Będziesz mógł spędzać więcej czasu w domu a widzę, że wychodzi ci to na dobre.
- I co dalej?
- Ah tak Franceska.- Wskazuje na kobietę siedzącą w fotelu obok.- Przyjechała z jednej z najlepszych agnacji w Europie. Ty ona i Ortez będziecie tworzyć dział kryminalny. Rozumiesz? Jeszcze dołączy do was Alex.
- Kto?
- Pies śledczy. Będzie na stałe w agencji.- Czy nie może być lepiej? Z agenta robię policjanta. Bez słowa opuszczam gabinet oraz agencję. Podchodzę do samochodu i odpalam. Jadę do domu. Wybieram drogę na skróty. Chcę jak najszybciej sobaczyć się z Violettą. Teraz zaczynam czuć czym jest miłość. To uczucie gdy nie widzisz kogoś przez kilka godzin a czujesz się pusto. Docieram do apartamentowca, w którym mieszkam. Wychodzę z pojazdu i udaję się mieszkania. Już od progu słyszę kobiece głosy dobiegające z kuchni. Rozmowa czasem jest przeplatana głosem Damiena. Wchodzę do kuchni. Blond włosy jędzowate spojrzenie rzuca się od razu w oczy. Ferro. Chwila czyli to jest ta kuzynka Violetty?
- Skarbie coś się stało?- Pyta szatynka.
- Nie nic.- Delikatnie muskam jej policzek, No ładnie Ludmiła chciałaś zniszczyć życie własnej kuzynce.
- Ludmiła to mój chłopak Leon.- Violetta przytula się do mnie mocniej dając wyraźny znak, że to ja.
- To nie jest facet dla ciebie.

~♥~
Hej. 
Jeśli jest więcej błędów niż zawsze to przepraszam ale tak mi się mieszało wszystko że szkoda gadać. 
Musiałam dodać dzisiaj rozdział bo jutro jadę do Niemiec na wycieczkę i bym się nie wyrobiła z pakowaniem. 
Wracam w piątak nad ranem a w piątek również przyjeżdża do mnie ciocia. 
Jutro dodam posta informacyjnego. 
Jak myślicie jak się skończą układy Leona z tajemniczym informatorem? 



sobota, 11 czerwca 2016

Rozdział 12 - Spróbujmy



____

 Spacerujemy z szatynką kolejne minuty. Nikt z nas nie chce się odezwać. Może źle to ująłem. Nie mamy o czym rozmawiać. Bo co ja mam jej powiedzieć? Dobra ale może zacznę od początku. Od kilku dni męczyła mnie myśl może nie powrotu ale odwiedzenia rodzinnych stron. Teraz z Violettą jesteśmy na sam nie wiem czym, czy to randka czy zwykłe spotkanie dwójki przyjaciół? Ale pewnie zastanawiacie się co jest przyczyną tej napiętej atmosfery między nami. Cóż gdy już Violetta dowiedziała się co jest z Damienem trochę się uspokoiła. Odprowadziliśmy go do mojej sąsiadki następnie udaliśmy się do restauracji i tam opowiedziałem szatynce o moich planach co do wyjazdu. I się obraziła. Nie wiem o co! To kobieta one potrafią się obrazić nawet o to, że oddychamy. Krępująca cisza dalej mnie dobija. Kątem oka spoglądam na szatynkę. Przystaję na chwilę a kobieta robi to samo. Przyciągam ją do siebie całuję i idę dalej. 
- Myślisz, że mnie pocałujesz i będzie okej? Mylisz się. Myślałam, że jesteś inny.- Mówi z żalem i odchodzi. Biegnę za szatynką. 
- Violetta!- Łapię ją w tali.- Wyjaśnij mi dlaczego? 
- Boję się. Gdy powiedziałeś mi o wyjeździe przesterowałam się. Nie było by cię obok gdyby Diego przyszedł. Leon tylko przy tobie czuję się bezpiecznie.- Przytulam szatynkę.- Myślałam, że chcesz mnie zostawić.- Jej łzy moczą moją koszulę jednak nie zwracam na to uwagi. Odsuwam ją delikatnie od siebie. Ujmuję jej twarz w dłonie ona układa dłonie na moich ramionach. Powoli przysuwam się do szatynki dzielą nas już nieliczne minimetry. Zmniejszam tą odległość do zera. Kocham to robić. Odsuwamy się od siebie. 
- Leon. Nie wiem jak rozumieć tą całą sytuację. Chcę mieć jasność. Traktujesz mnie jak swoją dziewczynę a tak naprawdę nie wiem kim my jesteśmy dla siebie.- Szatynka spogląda na mnie z żalem. No tak kobity lubią mieć jasność w uczuciach.
- Spróbujmy.- Szepczę.- Chcę znów zobaczyć czym jest miłość.- Delikatnie całuję szatynkę. Wszystko dookoła znika. Jesteśmy tylko my. Przyciągam bliżej mojej towarzyszkę jakbym bał się, że ucieknie. 
- Spróbujemy.- Mówi uśmiechając się do mnie. Chwytam ją za rękę i idziemy bu mojemu mieszkaniu. Musimy jeszcze odebrać Damiena od mojej sąsiadki.
- Idź do mieszkania a ja pójdę po małego. Podaję klucze Violettcie a sam udaję się  w przeciwnym kierunku. Pukam do mieszkania sąsiadki. 
- Dobry wieczór. Przyszedłem po Damiena. 
- Ahh  tak zapraszam. Chłopcy zasnęli grając w gry.- Wchodzę do mieszkania sąsiadki. Biorę Damiena na ręce i wychodzę na korytarz. Idę do mojego mieszkania, wchodzę do środka. Rozglądam się za szatynkę. Pewnie jest w łazience. Zanoszę Damiena do pokoju i kładę na łóżku. Wychodzę cicho z pomieszczenia. 
- Violetto.- Wołam szatynkę by zlokalizować gdzie się znajduje kobieta. 
- Jestem u siebie.- Idę do sypialni, w której znajduje się kobieta. Otwieram drzwi widzę szatynkę, która przegląda coś w telefonie. 
- Co robisz?- Kładę się obok Violetty. 
- Pisałam z kuzynką.- Uśmiecha się do mnie. Przybliżam się do szatynki i przytulam. Ona robi to samo. Leżymy sobie szczęśliwi. Damien śpi? 
- Mhm.- Kiwam głową. 
- Leon. Jesteś zmęczony widzę to. Idź się położyć.- Wstaję z łóżka i idę do łazienki gdzie biorę prysznic i przygotowuję się do snu. Jago piżama służą mi szare luźne dresowe spodnie. Idę do pokoju szatynki. 
- Miałeś iść spać.- Violetta unosi spojrzenie znad jakiejś książki. 
- Miałem ale przyszedłem jeszcze. 
- Po co? 
- Po ciebie.- Podchodzę i biorę kobietę na ręce jak księżniczkę. Moją księżniczkę. Jestem szczęśliwy mając ją. 
- Co robisz? - Kobieta spogląda na mnie. Ja tylko całuję ją delikatnie w czoło. 
- Zabieram cię do siebie.- Szatynka przytula się do mnie i całuje mnie w policzek. Wchodzę do mojej sypialni i kładę szatynkę na łóżku. Następnie okrywam kołdrą a sam kładę się obok. Obejmuję szatynkę i przytulam. Violetta przybliża się do mnie bardziej i opiera głowę o moją klatkę piersiową.
- Wiesz Leon. Jestem z tobą szczęśliwa pomimo tego, że jesteśmy razem od kilku chwil.
- Ja też jestem z tobą szczęśliwy.- Uśmiecham się do Violetty. Składam na jej głowie delikatny pocałunek.- Jutro jest sobota i pomyślałem, że zabiorę ciebie i Damiena na basen. Co ty na to?
- O której?
- W okolicach 16:30. O 12:00 muszę załatwić coś na mieście.
- Cięgle gdzieś wychodzisz i nie mówisz gdzie.
- To moja praca skarbie. Chodźmy spać.- Mocniej otulam szatynkę. Zamykam oczy i zasypiam z myślą jakie szczęście o imieniu Violetta mnie spotkało.
 Słońce przedzierające się do pomieszczenia zmusza mnie do otworzenia oczu co za tym idzie rozbudzam się. Spoglądam na stronę gdzie wieczorem zasnęła szatynka. Kobieta jeszcze śpi. Patrzę na zegarek, który wskazuje godzinę 8:30. Zachowując ciszę wstaję i wybieram strój na dziś. Czarne dresowe spodnie i zwykła niebieska bluzka do tego szara bluza z kapturem. Potem i tak będę musiał się przebrać. Schodząc na parter zaglądam jeszcze do Damiena. Mały jeszcze śpi. Idę do kuchni z zamiarem zrobienia śniadania. Zapomniałam mnie umiem gotować. Biorę do ręki telefon i dzwonię do restauracji, która na moje szczęście dowozi śniadania. Zamawiam jakiś zestaw. Idę do salonu i włączam telewizor. Spośród wszystkich tych porannych programów przeznaczonych raczej dla kobiet znajduję powtórkę jakiegoś filmu z wczoraj. Słyszę kroki na schodach odwracam się. Violetta schodzi uśmiechnięta i zmierza w moją stronę.
- Hej kochanie.- Szatynka składa delikatny pocałunek na moim policzku. Swoje ręce układa na moich ramionach a podbródek opiera o moją głowę- Jadłeś już coś?
- Jeszcze nic. Zamówiłem śniadanie z restauracji. Wiesz moje zdolności kulinarne się są zbyt wysokie.
- Było mnie obudzić. Zrobiłabym coś.
- Nie miałem serca tego robić.- Odchylam głowę w tył by spojrzeć w jej oczy. Łączę nasze usta w delikatnym pocałunku.

~♥~
Hej. 
Wiecie już myślałam, że ten rozdział się nie pojawi. 
Jakoś nie spostrzegłam że już miną tydzień i trzeba dodać rozdział ale z pomocą przyszła mi geografia w piątek i coś się napisało 
Mamy Leonette. 
Fedemiła ciągle będzie zagadką. 
Mogę wam zdradzić, że im bliżej 20 rozdziału tym bliżej pewnego dramatycznego zajścia. 
Chyba wiecie już za dużo. 
No cóż czekajcie. 
Jeszcze jedna ważna informacja w przyszłym tygodniu pojawi się post organizacyjny związany z wakacjami wyjazdami i takie tam. 

piątek, 3 czerwca 2016

Rozdział 11 - Jak autorytet




Dedykacja dla Skuteczna P

____

- Leon możesz jaśniej? 
- Już nie ważne.- Uśmiecham się blado.- Idziemy jeść? 
- Tak ale potem masz się tłumaczyć. Martwię się.
- Dobrze. Bądź gotowa na 19:00.- Mówię zmierzając w stronę kuchni 
- A Damien? 
- Moja sąsiadka ma syna w jego wieku z chęcią się nim zajmie.- Uśmiecham się po czym wyciągam talerze, na które szatyna nakłada wcześniej przygotowany posiłek. Razem zasiadamy do stołu by zjeść. Mówiłem już jak dobrze gotuje Violetta? 
- Leon muszę pojechać po Damiena do przedszkola. Będę za godzinkę. 
- Zawiozę cię.- Wstaję z miejsca i idę po kluczyki. Kobieta podąża za mną. Wsiadamy do mojego czarnego samochodu. Violetta opisuje mi drogę do przedszkola. Szatynka opuszcza pojazd by odebrać małego. Gdy Violetta jest w budynku dzwoni mój telefon. Ludmiła. Wzdycham i odbieram połączenie. 
- Czego? 
- Zrób wszystko by Federico do mnie wrócił inaczej sprawię by twoje życie a zarazem twojej Violetki było jeszcze gorsze.- Rozłącza się. Teraz wiem, że muszę chronić Violettę i jej syna. 
- Leon. możemy zajechać jeszcze do sklepu?- Bez zastanowienia skręcam w odpowiednią uliczkę. 
- Potrzebujesz coś konkretnego? 
- Chcę kupić kilka rzeczy.- Kiwam głową. Parkuję pod najbliższym marketem. Wysiadam z samochodu. 
- Mogę widzieć gdzie mnie dzisiaj zabierasz? 
- Nie.- Idę uśmiechnięty dalej po sklepie. Podążam do działu z napojami wybieram jakiś energetyk. Jest chyba jakiś spadek ciśnienia odczuwam jakieś dziwne zmęczenie 
- O tutaj jesteś. Mam już wszystko.- Odwracam się w stronę szatynki, która na rękach trzyma Damiena oraz koszyk z zakupami. 
- Chodź do mnie.- Wyciągam ręce w kierunku chłopca. Chcę odciążyć trochę szatynkę. 
- Leon...
- No co?  Nie chcę byś się przemęczała. Coś się stało że trzeba cię nosić młody co?- Spoglądam na chłopca. Damien tylko się do mnie przytula. 
- Leon chodźmy pogadamy z nim w domu.- Dalej niosąc chłopca na rękach idę do kasy z szatynką. Na parkingu zapinam małego pasami i siadam na miejscu kierowcy. Co mogło na niego tak wpłynąć, że z tak wesołego i tryskającego energią chłopca stał się tak przygaszony? Dojeżdżamy pod moje miejsce zamieszkania. Wysiadamy z samochodu i udajemy się do mojego mieszkania. 
- Damien idź do swojego pokoju.- Szatynka rozkazuje chłopcu. Następnie spogląda na mnie. Bez słowa chowa się w moich ramionach. 
- Mogę z nim porozmawiać. 
- Myślę, że to może być dobry pomysł. Damien potrzebuje męskiego wsparcia. Chyba już nie daję rady. 
- Violetto. Jesteś bardzo silną i młodą kobietą. Przeszłaś wiele i dałaś radę. Wiesz ile osób na twoim miejscu już by się poddało? A ty dalej walczysz. Pomogę ci z Damienem. Tak jak ty pomagasz mi ze mną. Idę z nim porozmawiać.- Opuszczam salon i idę do pokoju chłopca. Delikatnie pcham drzwi widzę chłopca siedzącego na łóżku ze spuszczoną głową a jego nogi, które nie są wystarczająco długie by dotknąć ziemi z tej odległości bujają się to w jedną to w drugą. 
-  Damien.- Kucam by znaleźć się twarzą w twarz z chłopcem. 
- Byłem niegrzeczny, że mama kazał mi iść do pokoju?
- Nie no coś ty. Byłeś bardzo grzeczny. Twoja mama i ja musieliśmy porozmawiać. Martwimy się o ciebie bo jesteś jakiś smutny dzisiaj. Powiesz mi o co chodzi?- Uśmiecham się w jego stronę. 
- Nie powiesz mamie? 
- Tego nie mogę ci obiecać. To jest twoja mama, która bardzo się o ciebie martwi. A poza tym nie można kłamać.- Delikatnie ujmuję jego małe rączki w swoje dłonie. 
- Nie wiem jak to powiedzieć.- Chłopczyk opuszcza głowę jeszcze bardziej.- Boje się. On zabronił mi o tym mówić.- Damien przytula się do mnie.
- Kto?- Przytulam chłopca by czuł się pewniej. 
- Tata widziałem go jak byliśmy na placu w przedszkolu. Podszedł do ogrodzenia. Kazał mi powiedzieć gdzie teraz mieszkam. Nie powiedziałem. Ale ty nasz obronisz?- Zamieram. Przytulam go jeszcze bardziej. Mimo, że Damien to nie mój syn to chcę być dla niego jak ojciec. 
Jak autorytet. 

~♥~
Hej. 
Już myślałam że rozdział się dziś nie pojawi. 
Ale jest.
Najbardziej podoba mi się moment rozmowy Leona z Damienem. 
Dzisiaj krótka notka bo już mi się literki mylą na klawiaturze. 


środa, 1 czerwca 2016

Informacji kilka


Hej pomijając już mój ambitny gif z kotem przejdę do rzeczy. 
Tak więc: 
Jeśli chcecie przeżyć jeszcze raz historię o Verdasie od początku to zapraszam tutaj : https://www.wattpad.com/user/Jorgi_Verdas
Ale to nie oznacza że rozdziałów już tu nie będzie będą jak do tej pory tylko chciałam rozszerzyć zasięg tego opowiadania. 
Okej idąc dalej dodałam nowe zakładki możecie się z nimi zapoznać są to: 
Zapytaj bohatera i Zareklamuj się. 
Rozdział 11 napisany w całości myślę że jutro albo w piątek dodam. 

O mnie


Werka ale duża cześć moich znajomych mówi do mnie Halincia. Czemu? Sama nie wiem? Mogę cały dzień przeleżeć i oglądać ulubiony serial. Nie wiem kim chce jeszcze być czas pokaże. Muzyka jest jedną z moich pasji kocham śpiewać. Po za muzyką uwielbiam również literaturę. Dużo czytam i piszę. Uwielbiam romantyczne historie. Ile mam latek? Hot 14. Boję się dentysty pająków i Ciem. Żyję całym życiem mam optymistyczny pogląd na świat. Bardzo szybko się wzruszam. Uwielbiam ogniska ze znajomymi i wypady do kina. Mieszkam na wsi i tu się wychowałam spokój i cisza. Tyle co można się o mnie ciekawego dowiedzieć. Żona Jorge Blanco. Nie no ale w przyszłości kto wie.