piątek, 27 maja 2016

Rozdział 10 - Przeszłość vs przyszłość 2/2



____

- Nikt inny o tym nie wie? 
- Tylko moi bliscy. Nie wiem od czego zacząć. 
- Od początku. 
- W ubiegłym roku miałem do przeprowadzenia dość trudną sprawę. Musiałem uciec się do jakby to ująć nielegalnych metod. Żałuję tego do tej pory. 
- Leon dokładnie co się stało?- Szatynka patrzy na mnie zdezorientowana. Opowiedziałem jej tylko ogólny pogląd na całą sytuacje.- Leon usiądźmy. Chcę ci pomóc ale muszę wiedzieć co się dzieje. Nie chcę być również wścibska. 
- W tym okresie spotykałem się z pewną kobietą. Kochałem ją bardzo. Ale tak jak szybko ją pokochałem tak szybko znienawidziłem. Kiedy to wpadłem te układy nie mogłem się wywiązać. Policja się o tym dowiedziała a ja zostałem sam bez pracy na okrągły rok. May ta kobieta zostawiła mnie w najgorszym okresie mojego życia. Co gorsza zostawiła mnie dla mojego brata.- Spuszczam głowę. Jedna łza spływa po mojej twarzy. Szatynka przytula mnie. Oddaję jej uścisk.- Nie zostawisz mnie?- Pytam. Najgorszą rzeczą jaka mogłaby się stać to gdyby Violetta mnie teraz zostawiła. Potrzebuję jej jak tlenu. 
- Nigdy. Myślę, że powinieneś się przespać a ja dokończę obiad. Idź obudzę cię jak będzie gotowe.- Wstaję z kanapy i idę do mojej sypialni. Wygodnie układam się na łóżku. Zasypiam w natychmiastowym tempie

Czarny elegancki garnitur i biała suknia ślubna. 
ON I ONA
Wkrótce zostaną małżeństwem.
- Kocham cię Leon
- A ja ciebie Violetto. 

- Leon obiad.- Budzi mnie głos Violetty, która delikatnie gładzi moje włosy. Uwielbiam gdy to robi. Powoli unoszę powieki. 
- Długo spałem?
- Dwie godzinki.- Słodko się uśmiecha w moją stronę. Chciałbym mieć jej uśmiech zawsze przy sobie. To nie jest tak trudne. Wystarczy jej wyznać to co czuję. Tylko, że ja sam nie wiem co czuję. Siadam na łóżku i przytulam szatynkę. 
- Dziękuję.
- Za co? To ja powinnam dziękować tobie.- Odsuwamy się od siebie. Mam teraz straszną ochotę ją pocałować. Serce krzyczy TAK z rozum zaś NIE. Tym razem słucham tego pierwszego. Zaskoczona kobieta oddaje pocałunek. 
- Violetto. Tyle osób w moim życiu mnie zostawiło. Chciałbym żebyś była przy mnie. Jeszcze nie wiem do końca czym jest to uczucie jakim cię darzę. Chcę byś razem ze mną odkryła tą tajemnicę. 


~♥~
Hej. 
Tak wiem wiem rozdział miał być jutro ale jest dzisiaj jak się okazało jutro nie ma mnie w domu. 
Jakoś nie równo mi się podzieliło cały rozdział i 2 cześć jest krótsza. 
Mamy prawie Leonette yay. 
Jeszcze nie wiem jaka będzie reakcja Violki. 
Czy Leon dostanie po ryju czy nie ale się pomyśli. 
A może Violka kocha nadal Diego? 
Pomyśli się jak nie teraz to za jakieś 50 może 60 rozdziałów. 
Leon wspomina o May dziewczynie z przed kilku rozdziałów ( ta z apteki ).
Okej trzymajcie się teraz mam napad weny więc idę pisać rozdział 11. 



czwartek, 26 maja 2016

Rozdział 10 - Przeszłość vs przyszłość 1/2



____

- Kiedy będziesz mógł wyjść? 
- W przyszłym tygodniu. Środa albo czwartek zależy od wyników. Coś nowego w sprawie Hernandeza? 
- Gościu jak uciekł tak go nie ma. Są przypuszczenia, że wyjechał z kraju na lewych papierach. Z Violettą jest dobrze...
- Dobrze w sensie, że szykuje się ślub?- Włoch śmieje się a ja wraz z nim. 
- Ty tylko byś wszystkich ze sobą swatał. 
- A z tobą jak? Chodzisz na terapię? 
- Nie nie chodzę.- Wstaję z fotela.- Ten psycholog był jakiś dziwny. 
- Nie wierzę. Coś musiało się stać częściej się uśmiechasz inaczej zachowujesz. Jak...
- Tak jak kiedyś. Fede już nigdy tak nie będzie wiesz o tym. 
- Tak wiem. Ale zawsze możesz dać sobie szansę z kimś innym. 
- Moje życie nie jest telenowelą, która leci o 16:00. 
- Okej rozumiem. 
- Teraz może pogadajmy o tobie. 
- Leon tu nie ma nic do gadania. Ludmiła zrobiła źle. Musi ponieść konsekwencje swoich czynów. 
- Ale kochasz ją nadal?- Pytam Ferro i Ortez są razem odkąd pamiętam. Rozumiem jest w tym trochę mojej winy ale oni muszą być razem. Chwila. Czy mi zależy na dobru innych? To już idzie za daleko. Nie chcę znów przechodzić przez to samo. 
- Leon. Telefon ci dzwoni. Czyżbyś odleciał na planetę "Violetta"? 
- Nie rozmyślałem nad moim życiem. Coś czuję, że muszę pojechać do Meksyku. Muszę iść.- Opuszczam salę. Już czas zmierzyć się z przeszłością i dać szansę przyszłości. Ortez mam nadzieję, że dobrze mi radzisz. Jadę jak najszybciej do najgrzeszniej kawiarni międzyczasie kontaktuję się z pewną osobą. Jednak nie mogę zdradzić jej tożsamości. 
- Panie Verdas. 
- Siadaj. 
- Coś się stało?
- Pamiętasz nasz kontakt z przed roku. 
- Ten przez...
- Nie kończ. Kojarzysz takie nazwisko jak Hernandez?
- Nie a co?
- To lepiej zacznij. Zależy mi na kilku informacjach na temat typa.- Mam nadzieję,że teraz obejdzie się bez powikłań inaczej czeka mnie kolejny rok. 
- Co konkretnie?- Mężczyzna siedzący po drugiej stronie spogląda na mnie z pod ciemnych okularów. 
- Aktualne miejsce pobytu. czy był karany,dokładne dane osobowe. Dasz radę do jutra?
- Ja nie dam? O 12:00 tutaj.- Kiwam głową i wychodzę. A teraz czas zmierzyć się z przeszłością. Od kilku dni czuję, że ktoś musi wiedzieć. Ktoś inny niż reszta. VIOLETTA. Rozmyślając zapominam zwolnić co za tym idzie fotoradar cyka mi ładne zdjęcie. Ciekawe ile do zapłaty? Wysiadam z samochodu i udaję się do mojego mieszkania. Od progu czuję niesamowity zapach. Wchodzę do kuchni widzę Violettę, która miesza coś w garnku. 
- Co gotujesz?- Szatynka podskakuje przestraszona. 
- Leon czy ty zawsze musisz mnie straszyć?- Kobieta udaje obrażoną. Wykorzystując jej nieuwagę udaje mi się spróbować tego co gotuje. Przez te kilka dni zdążyłem odkryć jak zdolną kucharką jest szatynka. 
- Leon!
- No co? 
- Musisz? 
- Ale o co...
- Denerwujesz mnie. 
- Oj dobra złośnico.- Delikatnie pstrykam ją w nos. Następnie wyciągam coś do picia z lodówki.- Chcesz?
- Nie odzywaj się do mnie.- Szatynka wychodzi z pomieszczenia. O co jej chodzi? Dobra to jest kobieta ale. Może to tylko taka gra? Podążam za szatynką gdy jestem już wystarczająco blisko chwytam ją w pasie. Spoglądam w jej śliczne oczy. Skanuję jej twarz.
- Mam cię.- Szepczę do ucha Violetty. 
- Leon, nie.- Delikatnie mnie odpycha. 
- Coś się stało? 
- Leon zaburzam twoje idealne jak do tej pory życie. Siedzę ci na głowie. Leon czuję, że... z resztą nie ważne. 
- To co czujesz jest ważne. 
- Zachowujemy się jak para ale nią nie jesteśmy i pewnie nie będziemy twoje idealne życie nie potrzebuje takiej osoby jak ja.- Żebyś wiedziała jak bardzo się mylisz. 
- Moje życie nie jest jak idealne jak się wydaje. Opowiadając ci o nim pominąłem kilka szczegółów. 
- Opowiesz mi? 
- Czuję, że ten ciężar musi ze mnie zejść.

CDN. 

~♥~
Hej. 
Po 2 tygodniach rozdział taki średni. 
Ogóolnie to wpadłam na pomysł co 10 rozdziałów rozdział będzie dzielony na 2 części tak jak dzisiaj. 
Może być? 
Chodzi o to że będą dłuższe tak jakby.  długości 2 normalnych i będą odgrywały więcej tajemnic z życia Verdasa. 
A jako, że ten weekend jest długi to 2 część w sobotę albo w niedzielę rano. 

  

czwartek, 19 maja 2016

Przypomnienie


Hej. W tym poście chcę szybko przypomnieć że w ten weekend rozdziału nie będzie ponieważ jutro nie ma mnie cały dzień więc nie mam go jak napisać. 

środa, 11 maja 2016

Rozdział 9- Sierota



Dzisiaj rozdział bez dedykacji. 

____

- Leon.- Otwieram oczy. Rozglądam się. To nie moja sypialnia. Zielona tapeta niebieski dywan. Próbuję unieść głowę czuję straszny ból w karku. To na czym się znajduję raczej nie jest łóżkiem. Podłoga! Musiałem zasnąć urządzając pokój dla Damiena Spoglądam na osobę, która jakiś czas temu wypowiedziała moje imię   
- Violetta.- Mówię masując obolałe części ciała.
- Leon wszystko dobrze?- Zmartwiona kuca przy mnie delikatnie poprawiając moje zapewne roztargane włosy. Ten gest. Wspomnienia wracają ale nie te złe tylko te dobre. 
- Nie wszytko dobrze. To miała być niespodzianka. 
- Jesteś wesoły ale jednak w środku smutny.- Ponownie zgarnia moje włosy. 
- Czuję, że przeszłość mnie dopada. Nie pytaj o co chodzi może kiedyś sam ci powiem. 
- Dobrze. W takim razie ty idź się ogarnąć a ja zrobię śniadanie. 
- Nie musisz. 
- Ale chcę ty nie musisz mnie tu trzymać.- Szatynka opuszcza pomieszczenie. Wstaję ignorując ból stawów i idę do łazienki. Ciepły prysznic łagodzi trochę ból. Zakręcam wodę i wychodzę z kabiny. Zakładam szare spodnie dresowe. 
- Leon.- Słyszę pukanie i głos Vioetty. Otwieram drzwi. 
- Coś się stało? 
- Nie chcę ci przeszkadzać ale nie wiem gdzie trzymasz mąkę. 
- W szafce na dole obok piekarnika. - Violetta jak zastygła wpatruje się we mnie. Dobre może mam na sobie tylko spodnie a z włosów skapują mi kropelki wody. Co kobiety w tym widzą no? Okej może i często bywam na siłowni 
- To gdzie jest ta mąka?- Rumieni się. 
- Mówiłem ci już dolna szafka obok piekarnika. Pomidorki.- Śmieje się przytulając ją.
- Pewnie wyglądam teraz jak burak.
- Nie wiem co wy kobiety macie z tym ale cóż.- Śmieje się ponownie. 
- Dobra śmieszku idę dokończyć śniadanie.- Szatynka odchodzi a ja wracam do łazienki. Zachowujemy się jak para a nią nie jesteśmy. Kim wy właściwie dla siebie jesteśmy? Nie zadręczaj się Verdas. Zakładam bluzkę przeczesuję włosy i udaje się do kuchni. Już z daleka da się wyczuć piękny zapach. Widzę Violettę sprawnie przerzucając naleśniki. Mimowolnie uśmiecham się.
- O której chcesz odebrać Damiena?
- Tak po 11:00
- Dobrze zawiozę cię sam muszę też coś załatwić.- Siadam przy wyspie kuchennej. Violetta nakrywa do stołu. 
- Mam nadzieję, że będzie ci smakować. 
- Na pewno. Dawno nie jadłem nic domowego. Nie miałem czasu zamawiałem sobie jakieś świństwa. 
- Nie widać po tobie.- No fakt jestem zaprzyjaźniony z siłownią. 
- Ćwiczę. Wiesz sprawność fizyczna w mojej pracy również jest potrzebna. 
- Ahh rozumiem. Jesteś pracoholikiem, który lubi wyglądać ale nie chce tym samem kusić kobiet. 
- Jeśli znajdziesz mi jakąś samowystarczalna desperatkę to może zmienię zdanie.- Śmieje się. Violetta podaje mi śniadanie. Te naleśniki są idealne takie jak pamiętam z dzieciństwa. Violetta rozpala we mnie coraz więcej pozytywnych wspomnień. Śniadanie jemy w przyjemnej ciszy. Około 11:00 jedziemy do domu kolegi Damiena ja udaje się do szpitala, w którym jest Fede. Idę białym korytarzem. Będąc na piętrze gdzie znajduje się sala Federico słyszę szloch. Idę za głosem. LUDMIŁA. 
- Ludmiła co jest? Coć z Federico?- Mówię przestraszony jeśli chodzi o stan zdrowia przyjaciela to się martwię jest on jedyna osobą, która zna prawdę 
- Verdas!- Krzyczy. 
- Ludmiła uspokój się jesteśmy w szpitalu. 
- Niech ludzie wiedzą! Nie dość, że mój już były narzeczony jest tutaj to straciłam szanse u boku ukochanego. Przez kogo? Leona Verdasa. Jesteś sierotą Leon dobrze wiesz, że gdyby nie moi rodzice to ty i twój brat żylibyście na ulicy. Przez kogo? Przez ciebie! Myślisz, że nie wiem co się stało w ubiegłym roku? Owszem wiem, na której stronie chcesz opis?- Trafia tym w mój czuły punkt. Tak ona też wie wszystko. Do wypadku byliśmy jak rodzeństwo. Odchodzę bez słowa. Idę do sali przyjaciela. 
- Leon jeśli przyszedłeś usprawiedliwić...
- Nie nie jestem tu by kogoś usprawiedliwiać. Chciałem pogadać. 
- O czym? 
- Nie wiem możemy o wszystkim. 
- Okej. To co cię łączy z Violettą?- Oho wielki pan znawca miłości i cudzych uczuć. 
- Szczerze? 
- Jak najbardziej. 
- Nie wiem. Z nią jest inaczej. Powiem ci coś ale masz mi nei prawić kazań. 
- No okej. 
- Całowałem się z Violettą.- Wiecie jak się czuje. Jak nastolatka, która zwierza się przyjaciółce. 
- Jak wrażenia.- Tak to jest różnica między kobietami a mężczyznami. My się pytamy o wrażenia a one sam nie wiem o co ale pewnie o głupoty. 
- Sam nie wiem. Ale było tak...nie wiem... to jak narkotyk. 
- Jesteś zakochany. Pogódź się z tym. 
- Musze chyba dać sobie czas. 
- Nareszcie mądrze gadać. 
- Fede miło było ale...
- Violetta na ciebie czeka.- Skąd on wie? Co? 
- Nie wiem może.- Śmieję się i wychodzę z sali. Idę do samochodu. Teraz zauważam, że to nie psycholog tak na mnie wpływa tylko Violetta. Idę do samochodu jadę po szatynkę i jej syna. Mijam budynki  wystukując w kierownicę rytm jakiejś piosenki. Zatrzymuję się w miejscu gdzie czeka na mnie Violetta. Chłopiec siada na tylnym siedzeniu i zapina pas Violetta robi to samo. 
- Panie Leonie. 
- Tak Damien.
- Bo mama mówiła mi, że będziemy teraz u pana mieszkać i czeka na mnie niespodzianka. To prawda?
- Tak. A kto twojej mamie pozwolił mówić o niespodziance?- Kątem oka spoglądam na szatynkę. Porusza ustami w " sorka " a ja uśmiecham się. Mijamy kolejne budynki bu dotrzeć pod moje miejsce zamieszkania. Idziemy do mojego mieszkania. Mimo przykrej sytuacji w szpitalu z Ferro w roli głównej to mam dość dobry humor. Prowadzę Damiena do pokoju, który specjalnie dla niego przygotowałem. 
- Podoba ci się?
- Tak jest super. Kiedy pan to wszystko zrobił?
- Nie musisz mówić do mnie Pan. Leon w zupełności wystarczy. 
- A może być Wujku Leonie?- W odpowiedzi uśmiecham się do malca. 

~♥~
Hej. 
Jako że nie byłam w szkole bo musiałam złożyć podanie o dowód i takie tam to zdarzyłam napisać rozdział. 
Podoba mi się tylko część z Ludmiłą. 
W przyszły weekend ( 21 22 ) rozdziału może nie być.
Dziękuję, że mój 2 blog został tak miło przyjęty. 
Mam nadzieję, że dobranocka w formie rozdziału się podoba.  


sobota, 7 maja 2016

Rozdział 8 - To Ludmiła będzie tą poszkodowaną. ( proszę o przeczytanie notki)



Ogólnie to nie zwracajcie uwagi na gifa nie wiedziałam jakiego dać dałam co się nawinęło. 
Rozdział dedykuję Viola Blanco

____


- Ja cię tak strasznie przepraszam. Nie wiem co sobie myślałem.- Mówię po oderwaniu. Ciągle zastanawiam się jak do tego doszło. Może to tylko wpływ emocji. Albo dawno nie byłem tak blisko z żadną dziewczyną. 
- N...nic się nie stało.- Mówi będąc w szoku. Drętwo uśmiecha się w moją stronę. 
- Bardzo cię przepraszam.
- Nic się nie stało!- Krzyczy. Jest zła. Wychodzi z samochodu nie odzywając się. Idę do budynku szatynka podąża za mną bez słowa. Wsiadamy do windy. Wciskam przycisk z numerem 8 i jedziemy. Kątem oka spoglądam na moją towarzyszkę.
- Violetto...
- Nic nie mów tylko mnie przytul.- Bez głębszego zastanowienia obejmuję ją. Violetta jeszcze bardziej wtula się w moje ciało. Gdy winda się zatrzymuje szatynka wyrywa się z mojego uścisku. Przepuszczam ją w drzwiach. Podążamy korytarzem w stronę drzwi z numerem 43. Pukam lekko.
- Proszę.- Otwieram drzwi ponownie przepuszczając dziewczynę w drzwiach.
- Leon. Więc mów co się stało.
- Byłem u Federico gdy zadzwoniła Violetta z prośbą o mój przyjazd. Gdy byłem już na miejscu była cała zdruzgotana bo ktoś podpalił jej mieszkanie.- Wyznaję.
- Czy podejrzewa pani kogoś?
- Tak mogą to być znajomi Diego. Wysłali mi nawet wiadomość, że na tym się nie skończy.
- Ma może pani jeszcze tą wiadomość? Potrzebujemy numer nadawcy.
- Mam. Mogę spisać.- Violetta na kartce spisuje kolejno cyfry. Nawet jej pismo jest perfekcyjne.
- To wszystko?- Pytam. Kątem oka spoglądam na Violettę. Boi się. Widzę to.
- Tak możecie iść.- Wychodzimy z gabinetu. Bez słowa przyciągam szatynkę to siebie i zamykam w szczelnym uścisku. Jej kruche ramiona oplatają mnie w pasie.
- Skąd wiedziałeś, że tego potrzebuję?
- Intuicja.- Szepczę. Violetta mnie potrzebuje. Nie wiem ile tak trwamy.
- Idziemy?- Pyta. Kiwam głową i obejmuję ją w geście przyjacielskim. Dlaczego każdy na nas tak dziwnie patrzy? Rzadko pokazuję się w towarzystwie kobiet od pamiętnych wydarzeń z ubiegłego roku. Od czasu do czasu spoglądam na moją towarzyszkę. Jest bardzo ładną kobietą. Dlaczego spotkało ją tyle zła? Gdy kolejny raz na nią spoglądam nasze spojrzenia się krzyżują.
- Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać? - Szatynka przystaje. Ciągle utrzymujemy kontakt wzrokowy.
- Powinniśmy ale to później. Pojedziemy po jakieś zakupy dla ciebie i pogadamy przy kawie.
- Leon przesadzasz. Nie musisz mi nic kupować.
- Ale mogę i chcę.- Uśmiecham się otwierając drzwi od samochodu.
- Zawsze się tyle uśmiechasz?- Pyta zapinając pas. Czy ja się zawsze tyle uśmiecham? Tylko przy Violettcie. Normalnie uraczę kogoś jakimś sztucznym bądź ironicznym uśmiechem.
- Tylko przy wyjątkowych kobietach.- Stopuj się Verdas.. Ona mam męża, który ją zranił ale zawsze może mu wybaczyć.
- Mogę czuć się wyróżniona?
- Nie wiem nie wiem.- Mówię tajemniczo. Odpalam samochód i jadę w stronę najbliższego centrum handlowego. Znalezienie miejsca parkingowego pod budynkiem pełnym różnorodnych sklepów różnych marek H&M, Croop, Nike, Adidas graniczy z cudem. To wszystko jest jej obce. Jednak chcę by przez pewien czas mogła się czuć jak reszta.
- Leon niepotrzebnie mnie tu zabrałeś. Nie muszę mieć markowych ubrań.
- Nie przejmuj się tym. Czuj się swobodnie. Ale ja zapłacę.
- Ale ja bym nigdy nie pozwoliła sobie na takie ubrania.
- Nie przesadzaj idziemy?- Wychodzimy z samochodu. Udajemy się do budynku. Violetta rozgląda się wszędzie. Prowadzę ją do jednego ze sklepów.
- Leon...
- Nie zaczynaj. Znajdź coś dla siebie ceną się nie przejmuj. Pójdę się rozejrzeć za pewną rzeczą jak skończę przyjdę do ciebie.- Szatynka przytakuje a ja odchodzę. Udaje się do sklepu meblowego. Mam jeszcze jeden wolny pokój więc ten przeznaczę dla pokój syna kobiety. Udaje się do sklepu z meblami. Będąc w sklepie wybieram komplet mebli inspirowany bajką "Auta'. Do tego tapetę wyglądającą jak murawa i niebieski dywan w samochody. Meble przywiozą do mnie wieczorem. Pozostałą część zakupów zanoszę do auta. Wracam do budynku. Mijając sklep z prasą jeden tytuł rzuca mi się w oczy "Leon Verdas sprawcą wypadku"   Wchodzę do środka i kupuję gazetę. Siadam na ławce w galerii i otwieram zakup na odpowiedniej stronie.

"Leon Verdas jeden z najlepszych pracowników znanej i cenionej agencji detektywistycznej w Argentynie podejrzany jest o spowodowanie wypadku Federico Orteza. Pierwsze zarzuty kierowane są od narzeczonej poszkodowanego Ludmiły Ferro" 

Wstaję z miejsca i idę dalej. Czy mnie to rusza? Nie. To Ludmiła będzie poszkodowana.

~♥~
Hej. 
Rozdział nie powala jest średni ale dałam radę. 
Przyznam się 
MIAŁAM LENIA I MI SIĘ NIE CHCIAŁO
Do tego jeszcze projekt edukacyjny. 
Ładna pogoda i szkoda w domu siedzieć. 
Szkoła ostatnie poprawki. 
Co do rozdziału to mamy Leonetty cały. 
Jeszcze są takimi przyjaciółmi czy jak to można nazwać. 
Verdas jednak chce ją chronić. 
Z ogłoszeń parafialnych 
w jeden weekend maja rozdziału raczej nie będzie bo jadę na badania z projektu do Szczecina. 
I w 3 weekend czerwca rozdziału też nie będzie bo czwartek piątek jadę na wycieczkę do Niemiec a w sobotę będę osypać te 48 godzin. 
Planuję jesz Q&A z okazji rocznicy założenia (24 czerwiec wiem daleko ale z moimi ruchami to wowowo) 
Pytania zadawajcie w komentarzach z [Q&A]
To chyba wszytko. 


wtorek, 3 maja 2016

Chyba się wypalam.


Nie lubię wręcz nienawidzę zaśmiecać bloga bezużytecznymi notkami z moim żalami ale chyba to jest jeden z tych dni kiedy muszę to zrobić. Jest wtorek 3 maja 2016 18:51 a ja staram się zmobilizować do jakiegoś OS'a lub do napisania rozdziału 8 ale nic zero. Czerwony zeszyt leży na moim łóżku i co zero pomysłu jeśli coś jest nie wiem jak to ująć. Zadaje sobie pytanie " Czy to już koniec?"  Nie chcę kończyć z czymś co kocham nie chcę również kończyć tego co zaczęłam nie będąc nawet w połowie. Bloga nie zawieszę bo to też będzie złe. Więc w czym tkwi problem? 
Sama nie wiem. Siedzę przede mną talerz po kolacji oraz kilka kartek i ołówek a na nich tylko kilka słów: 
@whiteking: Hej ładne zdjęcie :*
@...
A dalej nic puste linie. Coś co było we mnie wypala się jak wczorajsze ognisko. 
Nie chcę was zostawiać bo ten blog jest moim dzieckiem, które dopiero raczkuje. Czuję że dopiero się rozwijam a jeśli zrobię przerwę to nikogo tu nie będzie. 
Kocham pisać ale jak pisać nie wiedząc jak pisać? 
Ale jaki jest sens tego posta?
Chcę was przeprosić że kilka ostatnich i najbliższych rozdziałów jest tak słabych ale...
Chyba nie ma dla mnie wytłumaczenia. 
Postaram się z czasem naprawić to co popsułam 

O mnie


Werka ale duża cześć moich znajomych mówi do mnie Halincia. Czemu? Sama nie wiem? Mogę cały dzień przeleżeć i oglądać ulubiony serial. Nie wiem kim chce jeszcze być czas pokaże. Muzyka jest jedną z moich pasji kocham śpiewać. Po za muzyką uwielbiam również literaturę. Dużo czytam i piszę. Uwielbiam romantyczne historie. Ile mam latek? Hot 14. Boję się dentysty pająków i Ciem. Żyję całym życiem mam optymistyczny pogląd na świat. Bardzo szybko się wzruszam. Uwielbiam ogniska ze znajomymi i wypady do kina. Mieszkam na wsi i tu się wychowałam spokój i cisza. Tyle co można się o mnie ciekawego dowiedzieć. Żona Jorge Blanco. Nie no ale w przyszłości kto wie.