sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 1- Kobieta, którą kocham.


Rozdział z dedykacją dla każdego kto go przeczytał. 


___

 Wchodzę do szklanego budynku największej agencji detektywistycznej w Ameryce Południowej. Pierwszy raz od miesiąca tu przychodzę. Nie nie miałem urlopu. W moim zawodzie to niemożliwe. Podobnie z założeniem rodziny. Nawet gdyby to i tak nie mam czasu. Podchodzę do drewnianych drzwi numer 22  opuszkami palców przejeżdżam po tabliczce z napisem "Leon Verdas". Wchodzę do mojego biur nic się nie zmieniło. Rozsiadam się wygodnie w moim czarnym skórzanym fotelu. Włączam laptop marki Apple wpisałem hasło i już po chwili widzę pulpit.  Nareszcie oddam się temu co kocham. Praca. W tym czasie gdy mnie nie było przysyłano mi różne dokumenty na maila. Ale to nie to samo co dostanie zlecenia i  wyjazd na miejsce. Tęskniłem za tym. W pewnej chwili gdy szukałem akt ostatniej sprawy drzwi do mojego miejsca pracy otworzyły się. Za dębową konstrukcją stał mój najlepszy przyjaciel. 
- Leon! Jak miło cię znów widzieć.
- Tak,tak. Masz coś ważnego?- Wiem może to oschłe i nie miłe ale nie lubię gdy przeszkadza mi się w pracy.
- Wyluzuj.- Włoch wygodnie rozsiadł się na kanapie w moim biurze. Z jednej strony jest moim przyjacielem a z drugiej mam go dość, 
- Jeśli nie masz nic sensownego do powiedzenia to możesz wyjść.- Byłem już na maksa wkurzony. Wie, że nie lubię takich zachowań. 
- Przyniosłem co nowe zlecanie. Mam nadzieję, że nie nawalisz jak ostatnio. 
- To nie była moja wina!- Wstałem i krzyknąłem. Ostatnie wydarzenia źle na mnie wpłynęły. Duża część moich znajomych mówi mi, że powinienem udać się do psychologa. Jestem w pełni zdrowy.
- Fede daj mi te papiery i się wynoś!- Po raz kolejny tego dania uniosłem się. 
- Zmieniłeś się.- Powiedział i odszedł. Nie zmieniłem się. Przechodzę trudny okres w życiu. Wziąłem się za czytanie dokumentów które przyniósł Federcio. Typowa sprawa rodzina mata dziecko i wiecznie pijany facet. Zgłoszenie dała sąsiadka. Jeśli to kolejne zgłoszenie typu osiedlowy monitoring to ja dziękuję. Wyszedłem z biura i udałem się do mojego czarnego Audi. Ruszyłem pod adres z dokumentów. Miałem trochę drogi. Dzielnica, do której zmierzam jest na drugim końcu Buenos Aires. Mijam coraz to bardziej obskurne bloki. Jedno z biedniejszych osiedli. Dojeżdżam na parking i wysiadam z auta. Wydaję się pod blok numer 21. Kurczę domofon. No tak w dzielnicach tego typu posiadanie tego urządzenia połączonego z mieszkaniem jest konieczne gdy przed wejściem nie stoi ochrona. Trzaba się jakoś zabezpieczać przed niechcianymi gośćmi. Może to brzmi chamsko ale cóż. Odszukuję na urządzeniu numer mieszkania i wciskam przycisk obok. 
- Halo.- Z urządzenia wydobył się głos kobiety.
- Leon Verdas pracownik agencji detektywistycznej.- Po moich słowach usłyszałem charakterystyczny dźwięk dzięki, któremu mogłem wejść do środka. Wbiegłem na drugie piętro a przy drzwiach czekała na mnie starsza kobieta. 
- Ah to pan. Zapraszam.- Wszedłem do środka. Kobieta zaprowadziła mnie do salonu. Był urządzony nowocześnie jak na starszych ludzi. Beżowe ściany czarny telewizor stojący na lewo od kanapy narożnej w kolorze jasnego brązu. Obok stał fotel, w którym siedział zapewne maż kobiety. 
- Napije się pan czegoś?
- Nie, dziękuje. 
- Proszę usiąść.- Usiadłem na kanapie wyjąłem notes i coś do pisania.- Słucham.
-No więc pewnie pan sobie myśli, że kolejna stara baba chce wiedzieć co u sąsiadów bo okna już nie wystarczają.- Babka czyta mi w myślach czy co?- Ale to inna sytuacja. Naprzeciw mieszka takie młode małżeństwo. Mają syna ma ledwo cztery latka  mały rozumie bardzo dużo. Często opiekuję się nim gdy Violetta kobieta, której jest syn próbuje uspokoić pijanego mężna. Już była kilka sytuacji gdy dziecko było świadkiem tego wszystkiego.
- A ta kobieta, ona gdzieś pracuje?- Zadałem pytanie. Jeśli mam coś zdziałać. 
- W soboty wykłada towar w osiedlowym sklepie. 
- A policja? Nie powiadamialiście jej? 
- Policja. Ten jej mąż od siedmiu boleści ma takie znajomości, że policja tu nic nie zdziała.- Dziwna sytuacja. Muszę pomyśleć nad planem działania. 
- Dborze. Skontaktuję się z państwem gdy już będę wiedział co robić. Do widzenia.- Zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem. Zbiegłem po schodach na dół po raz kolejny dzisiejszego dnia wsiadłem do czarnego Audi. Teraz nie było aż takiego ruchu więc do biura dotarłem w 30 minut. Znowu wszedłem do szklanego budynku windą wjechałem na odpowiednie piętro. Przy moim biurze stał Fede. Widocznie na mnie czekał. 
- Cześć. 
- Nie zgrywaj idioty Leon widzieliśmy się już dzisiaj. Przychodzę w pokoju. 
- Nawijaj nie mam czasu.- Jestem oschły. Wiem. Jestem świadom mojego pracoholizmu. Ale nic innego oprócz mojego zwodu...
- Widzę, że nie masz humoru. Będę się streszczać. Ludmiła ma niedługo urodziny i organizuję dziś imprezę.
- I co mam z tym wspólnego?- Uniosłem wzrok z nad dokumentów. 
- Przyjedziesz?
- Nie wiem nie mam czasu.
- Od pewnego czasu interesujesz się tylko pracą.
- Jest mi ciężko zrozum. Może przyjdę może nie.- Odwarknąłem już kolejny raz. 
- Jeśli się zdecydujesz zaczynamy o 19:30.- Wyszedł. Oni nie rozumieją, że nie mam ochoty. Postanowiłem wyjść z biura 10 minut wcześniej by uniknąć korków. W 20 minut dojechałem do mojego mieszkania, które mieści się w apartamentowcu, Wysiadłem z samochodu, który zaparkowałem pod budynkiem. Oczywiście zaparkowałbym u podziemnym garażu ale tam trzymam jedyną kobietę, którą kocham. Wchodzę do wysokiego budynku wsiadam do windy i wybieram odpowiedni przycisk by dostać się na 20 piętro. Był bym nienormalny gdybym wchodził schodami. Docieram do mojego mieszkania. Otwieram drzwi i wchodzę do mego pałacu. Sam wszystko urządziłem więc musi być idealnie. Udają się do kuchni po coś do jedzenia. Otwieram lodówkę. no tak pustki. Kiedy to ja ostatnio byłem na zakupach? Dawno. Nie chce mi się robić zakupów. Za miastem jest fajna knajpa dla osób takich jak ja. Wbiegam do dużej garderoby. W marynarce by mnie tam wyśmiali. Zakładam skórzaną kurtkę do tego dżinsy i moje ulubione buty marki Nike. Opuściłem pomieszczenia wyszedłem na korytarz i windą zjechałam do podziemnego parkingu. Pilotem otworzyłem mój garaż a tam była ona. Najwspanialsza kobieta. Moja królowa zapaliłam światło w świetle ukazał się jej wspaniały granatowy kolor. W duchu się modlę by w baku było choć trochę benzyny. Nie lubię tankować. Ale jednocześnie kocham prędkość i adrenalinę  związaną z szybką jazdą na tym cudeńku. Sprawdzam stan benzyny. Za mało by dojechać. Sięgam na półkę i zdejmuje baniak z benzyną oraz lejek. Odkręcam bak wkładam lejek i wlewam ciesz. W pomieszczeniu rozniósł się zapach, który kocham. Zaciągnąłem się zapachem. Wyciągnąłem lejek a kanister zakręciłem. Zakładam kask wyprowadzam motocykl z garażu i zamykam go. Nareszcie mogą wsiąść na to wspaniałe urządzenie. Odjeżdżam. Czuję wolność. Zero kontroli prędkość i ja. 

~♥~
Hej. Jak obiecałam jest weekend jest rozdział. Główny bohater Leon bo jak by inaczej. Jest mała wzmianka na temat Violki. Poznajmy pasję Leona po za pracą. Jak widać nasz bohater nie lubi imprez i jest mowa o jakiś wydarzeniach, o których dowiecie się z czasem. Oglądał ktoś wczoraj Live Jorge? Jak ja sobie poszłam to on skończył ma wyczucie. Rozdział za tydzień. Papatki. 

niedziela, 21 lutego 2016

Prolog



Prolog dedykuję wszystkim którzy są ze mną od samego początku. 

___

 Życie często rzuca nam kłody pod nogi. W takich sytuacjach potrzebujemy wsparcia od osoby, którą kochamy i jest ona dla nas ważna. Jednak gdy zatracamy się w wirze naszych obowiązków związanych z pracą. Staramy się piać na coraz wyższe szczeble naszego zawód. Z czasem zapominamy o naszych bliskich. Brakuje nam  bliskości innych do tego stopnia, że zawalmy obowiązki w pracy. Kiedy chcemy poprawić naszą sytuację w zawodzie znowu zaniedbujemy rodzinę i tak o kółko. Zastanawialiście się kiedyś czy istnieje idealne życie? Nie? Ja zastanawiam się nas tym od dłuższego czasu. Zawód, w którym pracuję zobowiązuje mnie do różnych zasad. W każdej chwili mogę dostać wezwanie, w takiej sytuacji muszę jak najszybciej znaleźć się w centrali. Zaraz po liceum oddałem się temu wspaniałemu zawodowi. Historia ta jest dość zawiła myślę, że w najbliższym czasie uda mi się odnaleźć szczęście niezwiązane z pracą. Może przekonam się do uczucia jakim jest miłość? Znajdę tą jedyną i będziemy wspaniałą rodziną. 

~ ♥ ~
Hej. Prolog chciałam dodać w przyszłą sobotę ale stwierdziłam, że muszę wam go pokazać szybciej. Widać już że główny bohater to facet pracoholik, który nie wie ci ma z sobą zrobić. 
Mamy tutaj głównie rozkminy. Rozdziały będę starała się dodawać co weekend jeśli rudział nie będzie miał się pojawić poinformuję was. Zachęcam do pisania komentarzy. 
Dziś postaram się dodać zakładkę z kontaktem i bohaterami. 

sobota, 20 lutego 2016

Rozdział 13 - EPILOG



- Uciekłam Lu. Wiesz jak ja strasznie tego żałuję? On mnie pewnie teraz nie chce znać.
- Violu nie przejmuj się. Musisz z nim pogadać.
- Boję się. A teraz zmieńmy temat jutro idę się zapisać do Studia.
- Serio?
- Tak. Nie cieszysz się?
- Cieszę ale wiesz, że mogę być dla ciebie niemiła.- Blondynka wyznała z bólem. No tak w Studio jest uważana za gwiazdę i egoistkę.
- Ludmi nie musisz. Mogę ci pomóc.
- Nie Violu nie chce byś miała problemy.
- Jesteśmy rodzina a w rodzinie trzeba sobie pomagać.
- Nie możesz mi pomóc.
- Mogę i chce.

***
Szatyn siedzi na ławce w parku delikatnie poruszając struny gitary, wydobywa się delikatna melodia następnie dołącza do tego swój aksamitny głos. Podchodzę do niego kładę dłoń na jego ramieniu. Przestaje grać, odwraca się w moją stronę. Uśmiecham się.
- Jednak przyszłaś.
- Jak mogłabym nie przyjść.
- Myślałem, że jesteś na mnie obrażona. 
- Leon. Byłam zszokowana tym co mi powiedziałeś- Usiadłam obok szatyna. 
- Czemu? Zrobiłem coś źle?
- Nie wręcz przeciwnie. Leon ja się wystraszyła nie odbierz tego źle. Jesteś pierwszą osobą tak ważna dl mnie. Boję się, że cię stracę.- Położyłam dłoń na jego policzku. 
- Ja również nie chce cie stracić.
- Pytałeś o czym marzę. Teraz ty mi powiedz. 
- Chcę uczynić cię szczęśliwą. Byś zawsze się uśmiechała.- Spojrzał mi głęboko w oczy. Kocham go. Teraz nie ucieknę. Ujął delikatnie moją twarz. Jego usta delikatnie tknęły moje. 
- Kocham Cię.- Szepną. Mocno przytulam się do niego.
- Ja ciebie też.
***
- Przyjdę po ciebie.
- Nie musisz.
- Ale chcę.
- Kocham cię. 
- Ja bardziej.
- Nie bo ja. 
- Dobrze, ale ja cię kocham bardziej. 
- Śpij dobrze. Nie ćwicz po nocach. I to ja cię kocham bardziej.
- Dobrze kochanie.- Odłożyłam telefon na stolik. Zasiadłam do fortepianu i zagrałam. 

Voy donde sopla el viento
Hoy digo lo que siento
Soy mi mejor momento
y donde quiera yo

- Nie czaj się tato.
- Co ja? Myślałem, że jeszcze rozmawiasz z Leonem. 
- Skąd pomysł, że z Leonem. 
- Spędzacie razem dużo czasu. Jesteście razem?
- A nawet gdyby to co?
- Nic. Uważam, że Leon to porządna osoba.

***
- Dostałam się!- Krzyczę i rzucam się szatynowi na szyję. Może być lepiej? Mam przy sobie osobę, którą kocham. Spełniłam marzenia. Teraz będzie tylko lepiej. 


~♥~
Hej. Oto pechowa 13. 
Epilog=Koniec
Skończyłąm tą historię.
Dziś pojawi się zakładka z fabułą nowej historii. 
Ogólnie epilog wyszedł mi taki średni. 
Prolog nowej historii niebawem. 

wtorek, 9 lutego 2016

Rozdział 12- Ja+On=My.


-Next.- Po raz kolejny weszłam do przymierzalni. Ludmiła pomaga mi wybrać sukienkę na spotkanie z Leonem.  Przymierzyłam już 10 sukienek. Ludmiła nie uznała żadnej za oszałamiającą.
- A ta?- Pokazałam się u różowo białej sukience sięgającej przed kolano.
- Idealnie. Leonowi oklapnie ta jego grzywka.- Zapłaciłam za sukienkę i wyszłam ze sklepu z blondynką.
- Idziemy jeszcze na kawę?
- A na, którą masz to spotkanie?
- Na 18:30.
- Mamy czas do 15:00. Muszę cię zrobić.- Lu przejmuje się tym bardziej niż ja.

***
- Jest pięknie kochana. Leon będzie zachwycony.- Obróciłam się wokół własnej osi. Między czasie zabrzmiał dzwonek.
- To on!
- Poczekaj otworzę. A ty zrobisz dobre wrażenie.- Blondyn wyszła z pokoju a ja stanęłam na schodach.- Wejdź ja już idę po Violette.- Lu wbiegła po schodach mało się nie zabijając.
- Leć. Ale masz być o stosownej godzinie.
- Wrócę jak będę chciała.- Odeszłam od Lu. Z gracją zeszłam po schodach. W salonie czekał ON. Jak zawsze idealny. Dziś przeszedł samego siebie. PERFEKCJA. Jego włosy idealnie ułożone. Ciemne spodnie, bordowa koszula, której ostatnie dwa guziki zostawił odpięte.
- Wyglądasz przepięknie.- Powiedział swoim głębokim głosem, uśmiechając się.- To dla ciebie. Różowa bo była wyjątkowa tak jak ty.- Podał mi różową różę.
- Jest piękna.
- Nie tak jak ty.- Zarumieniłam się.
- Powiem Oldze by wstawiła ją do wody.- Weszłam do kuchni podałam Oldze kwiatka i wróciłam do mojego ideału. Wyszliśmy z domu. Spacerowaliśmy uliczkami miasta. Idealnie.
- Czas na pierwszą  niespodziankę.- Uśmiechną się.
- Leon nie trzeba było. Nawet spacerując jest miło.
- Wiem ale bezie jeszcze milej.- Leon wskazał na bryczkę. Podszedł do mężczyzny siedzącego. Porozmawiali chwilę i wrócił do mnie.
- Na miejsce dotrzemy tylko tak. Więc co pani powie na przejażdżkę ze mną?
- Z chęcią.- Uśmiechnęłam się. Leon pomógł mi wsiąść. Usiadł obok mnie. Chciał objąć mnie ramieniem lecz się zawahał. Przytuliłam się do niego. Jest wspaniale. Chcę by było jak już zawsze. Ja+On=My.

***
- To nie koniec niespodzianek.- Pomógł mi wysiąść.
- Nie?
- Nie. Może zbyt pospolite ale od serca.- Przed nami ukazał się rozłożony koc kilka poduszek.
- Leon to najwspanialsza rzecz jaką ktoś dla mnie zrobił.- Mocno uściskałam szatyna.

***
- O czym marzysz?- Spytał.
- By było już tak zawsze.
- Tak czyli jak?
- Spokojnie. Bym mogła być szczęśliwa.
- Teraz tak.- Położyłam się na brzuchu by móc spojrzeć w błyszczące oczy szatyna.
- Kocham cię.- Wypłynęło tak nagle z jego ust. 

~♥~
Hej. No tak umęczony rozdział.
Byle jaki. Byle by był.
2/10.
No tak kończę notkę bo muszę zająć się kuzynem. 

poniedziałek, 1 lutego 2016

One shot " Na zawsze"


Krótki i nijaki ale to nie o to tu chodzi zaczęłam swą działalność na Wattpad tam będą tylko One shoty. Dziś wrzuciłam pierwszego więc serdecznie zapraszam 

https://www.wattpad.com/user/Jorgi_Verdas

O mnie


Werka ale duża cześć moich znajomych mówi do mnie Halincia. Czemu? Sama nie wiem? Mogę cały dzień przeleżeć i oglądać ulubiony serial. Nie wiem kim chce jeszcze być czas pokaże. Muzyka jest jedną z moich pasji kocham śpiewać. Po za muzyką uwielbiam również literaturę. Dużo czytam i piszę. Uwielbiam romantyczne historie. Ile mam latek? Hot 14. Boję się dentysty pająków i Ciem. Żyję całym życiem mam optymistyczny pogląd na świat. Bardzo szybko się wzruszam. Uwielbiam ogniska ze znajomymi i wypady do kina. Mieszkam na wsi i tu się wychowałam spokój i cisza. Tyle co można się o mnie ciekawego dowiedzieć. Żona Jorge Blanco. Nie no ale w przyszłości kto wie.