piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 3 - Podwieść panienkę?


Sama zamknięta w pokoju siedziała i pisała w pamiętniku. "Nie tak cię wychowałam"
- By nie ty mnie wychowałaś !- Szatynka krzyknęła. Taka była prawda bolesna ale prawda. Matka dziewczyny nigdy się nią nie interesowała. Szatynką opiekowały się niańki. Ojciec przywiązywał do niej większą uwagę. Lecz go nie było ciągle w domu. W rozmyśleniach dziewczyny przerwał dzwonek jej telefonu. "Nieznany numer"
-  Halo kto mówi?
- Violetta. To ja Leon.
- Ah Leon to ty.
- Coś się stało?
- Mama. Po prostu nie dogaduję się z nią.
- Gwarantuję że naprawicie swoją relację.
- Tylko że ona nigdy nie była dobra.
- Będzie dobrze.
- Leon a tak w ogóle po co dzwonisz?
- Mieliśmy spotkać się po południu ale to ie wypali. Muszę iść gdzieś z rodzicami. Przpraszam.
- Nic się nie stało. Ale widzimy się w szkole.
- Oczywiście. - Dziewczyna położyła telefon na szafce. Ułożyła się na łózku i uśmiechnęła. U cieszył ją telefon od szatyna. Był jedyną osobą, która ją rozumie. Uśmiechnęła się ponownie.
- Violetto. Przeszkadzam ci?- Do pokoju wszedł jej ojciec.
- Nie tato. Wejdź.
- Dlaczego nie poszłaś na zajęcia?
- Wiesz przecież.
- Ale to nie powód by uciekać z zajęć.
- Właśnie to jest powód. Zauważyłeś że nie mam koleżanek.
- Obiecuję ci że po wakacjach osobiście zapiszę cie do twojej wymarzonej szkoły.
- A mama?
- To będzie nasza tajemnica.
- Naprawdę?
- Tak. Ale ja w innej sprawie.
- Do której masz jutro zajęcia?
- Do 15:00
- Przyjadę po ciebie.
- Po co?
- Zabiorę cie na przyjęcie w firmie, która chce podpisać z nami kontrakt.
- Tato...
- Nie będziesz się nudzić.
- Bawisz się w swatkę?
- Może. Dobrze ja już idę. Dobrej nocy,
- Pa tato. Kocham cie.

***

Promienie słoneczne wpadające do pokoju obudziły nastolatkę. Uśmiechnęła się na myśl że za niespełna godzinę zobaczy się z przystojnym szatynem. Dziewczyna wstała na nogi wsunęła kapcie podeszła do szafy i wybrała odpowiedni strój. Udała się do łazienki gdzie wykonała poranne czynności. Następnie zeszła na dół udając się na śniadanie/
- Mam nadzieje że dziś nie opuścisz zajęć.- Odezwała się matka dziewczyny.
- Mario. Rozmawiałem wczoraj z Violettą to już się nie powtórzy. Tak?
- Owszem tato.- Szatynka uśmiechnęła się.
- Violetto. Podwiesić cie do szkoły?
- Jeśli to nie problem tato.
- Zabiorę się z wami. Chcę mieć pewność że Violetta dziś nie opuści zajęć.
- Co z tego że dopilnujesz mojego dotarcia na lekcje zawsze mogę uciec podczas zajęć.- Nastolatka odpyskowała swojej matce.
- Dziękuje tato ale chyba się przejdę.- Szatynka wyszła z domu. Matka wystarczająco popsuła jej humor by nie mogła się cieszyć ze spotkania z szatynem poznanym wczoraj.. Powoli zbliżała się do parku.
- Może podwiesić panienkę.- Z głębokich rozmyśleń wyrwał ją głoś szatyna o pięknych dużych zielonych oczach, który siedział na motorze.
- Mógłbyś?
- Jasne poczekaj wyjmę kask dla ciebie.- Leon zszedł ze swojego pojazdu ze schowka wyją czerwony kask. - Proszę.- Podął dziewczynie.
- Dzięki.- Uśmiechnęła się. Dziewczyna lekko objęła szatyna by nie spaść podczas jazdy. Po około 15 minutach byli już pod szkołą.

~♥~
Hej. Witam was w poranek ostatniego dnia wakacji.
Jutro rozpoczniemy rok szkolny.
Już słyszę tą radość. Będę miała mniej czasu na bloga
ale postaram się dodawać rozdziały w miarę często.
Jak wyobrażam sobie że mam 2 geografie w tygodniu to 
mam ochotę umrzeć.
90 minut tygodniowo z moją kochaną geografka.
Czy tylko ja się zastawiam jak ja jutro wstanę?
Odnośnie rozdziału nie jest za długi nie jest za krótki.
A na Leonettę jeszcze czas. Lajon jeszcze musi się pozbierać
Po ostatnim związku.

niedziela, 23 sierpnia 2015

Sierpień. Pasja. Rok. Podziękowania

*Zanim zaczniesz czytać odpal to LINK

Wczoraj była dla mnie ważna data 22.08.2015r Dokładnie rok temu założyłam pierwszego bloga z opowiadaniami o Violetcie. Funkcjonował on do 24 czerwca tego roku ale nie wiem co się stało że po prostu moje stare konto wraz z blogiem zostało usunięte. Świat Violetty i opowiadań stał się dla mnie jak drugi dom. Jak to było. Oczekiwałam kolejnego sezonu i szukałam informacji natrafiłam na kilka blogów informacyjnych ale i również na kilka z opowiadaniami już nie pamiętam jakie to były.
Znalazłam stary zeszyt w szafce i zaczęłam pisać. W ten sposób powstała dwuczęściowa historia.
Pisana była bardzo dziecinnym prostym językiem. Mam sentyment do tych zeszytów. Następnie pokochałam pisanie One shotów. W tym poście chcę napisać żę może i nie mam wielkiej popularności w świecie blogów o Violetcie to dziękuje. Mam pewnie swoje małe grono odbiorców.
Wymienię kilka osób ze szkoły i ze znajomych którym dziękuje szczególnie.


- Daria dziękuje ci za to że podzielasz ze mną pasję do pisania może i piszemy o czym innym to dziękuje. Zapraszam na jej bloga LINK- Roksana dziękuje za wieloletnią przyjaźń i wysłuchiwanie moich durnych wymysłów na temat Jorge- Dominika dziękuje za czytanie moich wypocin.


sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 2 - Leon Verdas


Szatyn spokojnie jadł śniadanie w kuchni gdy w pomieszczeniu zjawili się jego rodzice.
- Mamy do ciebie sprawę.- Odezwał się mężczyzna około 40.
- Coś się stało?
- Leon wiemy jak ważne jest dla ciebie studio. Ale na razie musisz przerwać w nim naukę.- Głos zabrała matka chłopaka.
- Dlaczego?- Satyn lekko się uniósł.
- Nasza firma przeżywa mały kryzys. Postaramy się w najbliższym czasie podpisać kontrakt z jakąś dużą korporacją. Będziesz mógł wybrać sobie liceum. Dziś będzie jak na tą chwilę twój ostatni dzień w studio.- Ojciec chłopaka powiedział ze sutkiem wiedział jak ważna dla szkoła. Jednak jak na tą chwilę nie mógł pozwolić sobie na aż taki wydatek
- A co z zespołem, przyjaciółmi, Franceską?- W oczach chłopaka widoczne były łzy. Jednak nie pozwolił im wypłynąć.
- Twój zespół może ćwiczyć u nas w garażu. A co zrobisz z resztą to Leon twoja sprawa nie chcemy ingerować w twoje życie prywatne.
- Dobrze do jutra dam wam znać jaką szkołę wybrałem.- Szatyn wstał od stołu miskę po płatkach oraz kubek po kawie odstawił do zmywarki. Wyszedł z pomieszczenia a następnie z domu. Po drodze do szkoły układał sobie scenariusz co powie swoim znajomym a zwłaszcza dziewczynie. Gdy znajdował się już na terenie szkoły podbiegła do niego czarnowłosa piękność pochodząca z Włoch.
- Hej Fran.- Uśmiechną się szeroko. Jednak w środku nie było mu tak wesoło.
- Coś nie tak. Prawda Leon?- Dziewczyna miała talent do zgadywania czy z Leonam jst dobrze. Znali się przecież od 5 klasy, kiedy to ona przeprowadziła się z Mediolanu do Buenos Aires.
- Muszę na razie opuścić studio. Nie wiem czy wrócę.
- Dlaczego?- Dziewczyna wnikała w szczegóły  to była jedna z wielu cech charakteryzujących ją,
- Ojciec ma problem z firmą.
- Leon a co z nami?
- Zróbmy sobie na ten czas przerwę.- Chłopak wyznał z bólem. Ale cóż szatyn przez te kilka lat zdążył się do niej przywiązać.
- Leon jesteś pewien?
- Fran. Będziemy w dwóch różnych szkołach ja będę całe dnie się uczył a ty będziesz się skupiać na muzyce.Tak będzie lepiej.
- Rozumiem.- Dziewczyna odeszła. Szatyn udał się w stronę budynku. Było uż po dzwonku. Leon już dawno powinien być na zajęciach ze śpiewu. Chodził szukając dyrektora placówki. 
- Pablo!
- Coś się stało że nie jesteś na zajęciach?
- Tak niestety na jakiś czas muszę opóścić studio.
- Dlaczego? To coś poważnego?
- Firma taty ma problemy.
- Rozumiem. Ale jeśli będziesz chciał drzwi są zawsze dla ciebie otwarte. Chcesz pożegnać się z przyjaciółmi?
- Wolę żebyś ty im to tym powiedział. Dowodzenia.- Chłopak wyszedł z budynku jeszcze raz spojrzał na szkołę i ruszył przed siebie.. Postanowił udać się na spacer po pobliskim parku. Wspominał wszystkie chwile z przyjaciółmi. a zwłaszcza z Franceską. W pewnym momencie poczuł uderzenie w klatkę piersiową.
-  Przepraszam.- Spojrzał na osobę z którą się zderzył. Niska szatynka o czekoladowych oczach i ślicznej cerze.

- Nic...się nie stało.- Widok obcych chłopaków a zwłaszcza tak przystojnych jak łody Verdas onieśmielał ją.
- Ja cię chyba z skądś kojarzę. Jesteś Leon Verdas tak?
- Skąd wiesz?
- Śledzę na bieżąco stronę studio.
- Chciała byś tam chodzić?
- Bardzo ale rodzice...
- Nie chcę być wścibski ale...
- Nie to nie problem finansowy chcą bym poszła w ślady któregoś z nich.- Dziewczyna wyznała z bólem.
- Jeszcze się nie zapytałem. Jak się nazywasz?
- Violetta Castillo.
- Ta...
- Tak tak Violetta Castillo. Wszyscy o to pytają.- Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Może pójdziemy na jaką kawę?- Zielonooki uśmiechną się. Dziewczynie spodobał się ten pomysł.
- I tak nie zamierzałam iść na lekcje, Więc nie mam nic do stracenia.
- Niedaleko jest fajna kawiarnia.- Odparł szatyn. Dwójka młodych ludzi udała się w tamtym kierunku. Przeszli przez park i znaleźli się na ulicy, na której znajdowała się kawiarnia. Weszli do środka i zajęli miejsce przy oknie.
- Co zamawiasz?- Chłopak uśmiechną się uroczo
- Cappuccino i...
- Mogę ci polecić szarlotkę mają najlepszą w okolicy.
- Skoro tak twierdzisz to szarlotkę.- Chłopak udał się do kasy. Dziewczyna została sama przy stoliku. Czy czuła się źle z powodu opuszczenia zajęć. Nie wręcz przeciwnie czuła się świetnie. Nienawidziła tego miejsca.
-Już jestem. Proszę. - Szatyn podał dziewczynie jej zamówienie.
- Ile ci wiszę?- Castillo wyciągnęła z torebki portfel.
- Nic.
- Leon sama mogę za siebie płacić.
- Ale ja jestem facetem. I raczej ja powonieniem płacić.
- Niech ci będzie ale następnym razem ja płacę.
- Myślisz że będzie następny raz?
- A ty?
- Nie wiem.
- Gdzie chodzisz do szkoły?
- Do liceum za parkiem
- Przyjmują nowych uczniów?
- Chcesz się zapisać?
- Przynajmniej będę kogoś znał. - Podczas wypowiedzi chłopaka szatynka dostała Sms`a od matki.

Od: Mama
Violetto czemu nie ma cie na zajęciach? 
Wracaj do domu!

- Leon muszę już wracać mama dowiedziała o wagarach.
- Podasz mi chociaż swój numer?
- Tak jasne. Masz coś bym ci mogła zapisać?- Leon z plecaka wyją kawałek kartki i długopis. Dziewczyna zapisała mu swój numer po czym wyszła z kawiarni. Zielonooki udał się do domu. Spacerował powoli parkiem. Nagle zobaczył obraz który zwalił go z nóg. 
- Franceska !?- Krzykną widząc ją z Diego osobą której szczerze nienawidził .
- Leon...- Dziewczyna szukała sensownego wyjścia z tej sytuacji.
- Nie no luz zerwaliśmy rano a ty już lecisz w objęcia innego.- Szatyn powiedział z sarkazmem. Czuł się zdradzony w końcu obiecali że jak Leon będzie znowu uczęszczał do studia to wrócą do siebie.
- Leon...
- Nie musisz się tłumaczyć. Nie jesteśmy już razem. - Leon odszedł od tej dwójki. Idąc do domu chłopak wpadł na pewien pomysł. Skoro Franceska ma kogoś to on również może sie z kimś umówić.

~♥~
Hej. Nareszcie rozdział
Przepraszam że dopiero teraz ale te upały które były nie dały mi pracować.
Poza tym kończą się wakacje i jak najlepiej 
chce wykorzystać te ostatnie dni wolnego.
Teraz czeka mnie więcej nauki.
W tym roku również mam do zaliczenia projekt edukacyjny więc muszę wybrać t
temat i nauczyciela u którego zaliczam więc
roboty mam trochę.
Postanowiłam udostępnić wam mojego aska
http://ask.fm/JorgiVerdas





O mnie


Werka ale duża cześć moich znajomych mówi do mnie Halincia. Czemu? Sama nie wiem? Mogę cały dzień przeleżeć i oglądać ulubiony serial. Nie wiem kim chce jeszcze być czas pokaże. Muzyka jest jedną z moich pasji kocham śpiewać. Po za muzyką uwielbiam również literaturę. Dużo czytam i piszę. Uwielbiam romantyczne historie. Ile mam latek? Hot 14. Boję się dentysty pająków i Ciem. Żyję całym życiem mam optymistyczny pogląd na świat. Bardzo szybko się wzruszam. Uwielbiam ogniska ze znajomymi i wypady do kina. Mieszkam na wsi i tu się wychowałam spokój i cisza. Tyle co można się o mnie ciekawego dowiedzieć. Żona Jorge Blanco. Nie no ale w przyszłości kto wie.