____
Kac, jedno słowo, trzy litery i niewyobrażalny ból głowy. Kto ci kazał tylko pić Verdas? Jedyne o czym teraz marzę to by ktoś mnie zabił bo moja głowa zaraz wybuchnie jak C4. Zwlekam się z łóżka mimo wczesnej godziny jaką jest 7:30 rano. Do domu wróciłem około 2 w nocy. A film mi się urwał na tańcu z jakąś laską. Tylko tańczyłem tak? Nic więcej. Chyba. Newet nie wiem jak wróciłem do domu. No własnie. Cholera Verdas coś ty narobił. Gdy rozglądam się po pokoju zauważam dopiero brak Violetty. Wychodzę z pokoju. Chwila chwila chwila. To nie jest mój dom. Gdzie ja jestem?
- Cześć Leon.- Okej to dom Andresa. Chyba. Wolę nie wiedzieć co się działo po drugiej butelce wódki.
- Gdzie ja jestem?
- U mnie na chacie. - Tyle dobrego. Ale to dalej nie mówi mi co robiłem wczoraj znaczy już bardziej dzisiaj, ale wczoraj. Dobra Verdas twoja logika na kacu umiera.
- Wiesz może co robiłem wczoraj wieczorem?
- Nic z tego co myślisz. Ale gdyby nie twoja dziewczyna to byłoby grubo.- Stop. Violetta tam byłą? Ta dziewczyna jest medium czy jak? Chyba oficjalnie mogę kopać sobie grób.
- Co tam robiła Violetta?
- Chyba się bała o ciebie idioto. A raczej na pewno. Powiedziała, że wyszedłeś bez słowa. No i zobaczyła cię tańczącego z inną. Lepiej kup po drodze jakiś kwiatki czy coś.
- Najwyżej ze mną zerwie.- Wzruszam ramionami i wracam do pokoju. Tylko tak powiedziałem, że mnie nie rusza ta sprawa. W rzeczywistości mój mózg ogarnia co się stało. Muszę szybko jechać do domu i pogadać z Violettą. Zakładam wczorajsze ubrania międzyczasie dzwoniąc po taksówką. Cholera 30 nieodebranych połączeń. Chyba serio muszę kupić te kwiatki.
- Andres będę już spadał.- Krzyczę wychodząc z jego mieszkania. Dalej nie ogarniam jak doszło do tego, że się upiłem. Przecież zawsze starałem się uważać z alkoholem. Cholera Leon byłeś tam z Andresem największym imprezowiczem za czasów liceum. Może jednak kupię te kwiatki? Idę w stronę kwiaciarni. Sam nie wierzę w to co robię.
- Jeśli chodzi o kwiatki na przeprosiny to polecam róże.- Skąd ten gościu od kwiatków to wie? Mniejsza o to. Kupuję polecane przez starszego mężczyznę i idę do domu. Mimo, że dzwoniłem po taksówkę to jednak olałem kierowcę, który specjalnie jechał pod dom Andresa. Po spacerze może kac mi przejdzie. Otwieram drzwi od domu i wchodzę do środka. Staram się robić to jak najciszej. Jednak i to nie ucieka uwadze Juany. Co jak co słuch ma dobry.
- Leon gdzieś ty był?
- U kupla.
- Coś się stało wczoraj z Violettą. Wyszła wieczorem i wróciła cała zapłakana.- No to szykuje się ciekawa rozmowa.
- Jest w pokoju?
- Tak.- Szybko udaję się do pokoju na piętrze gdzie jest teraz szatynka. Kilka razy muszę przeanalizować co jej powiedzieć. Zdecydowanym krokiem wchodzę do pokoju.
- Przepraszam!- Mówię pewny siebie.
- Violka ci chyba zwiała.- Zamiast aksamitnego głowy Violetty słyszę karła w graniaku potocznie zwanego moim bratem. Czy ten człowiek może zniknąć?
- Gdzie ona jest!- Niemalże krzyczę.
- Pewnie na lotnisku.- Mówi to z taką obojętnością, że z chęcią poszarpałbym mu ten pewnie drogi graniak.
- Dokładniej.
- Stwierdziła, że wasz związek nie ma sensu. I wyleci soie jak jaskółka. A te twoje chwasty nic nie dadzą. Pamiętasz co było z Emily?- Teraz to już nie wytrzymuję.
- Jeszcze raz wspomniesz ją w ten sposób w mojej obecności.- Przyduszam go do ściany. Może biologicznie to mój brat. Jednak ja go nie uznaję jako brata. Mógłby umrzeć a mnie to by nie ruszyło.
- Prawda boli Verdas. Najpierw Emily teraz Violetta. I każda następna. - Maxi ledwo dyszy. Jakoś mnie to nie rusza, że mogę go zabić.
- Powiedz do cholery gdzie jest Violetta.- Złość rozpiera mnie od środka.
- Mówiłem ci.
- Mów prawdę. -Uderzam pięścią w jego twarz.
- Posrało cię?
- Powiedz mi gdzie ona jest?- Szarpię nim z całych sił. Wiem, że nie może prawie oddychać.
- Leon co ty robisz. Zostaw go.- Nie wiem w jaki sposób Natalia zjawia się w pokoju. Odsuwam się nieznacznie od Maximiliano.
- Gdzie jest Violetta? - Moje ciało opuszcza powoli furia z zastępuje strach przed jej utratą.
- Poszła się przejść. - Czyli ten knypek kłamał? Na pożegnanie uderzam go w twarz i wychodzę szukać szatynki. Może być wszędzie ale znając ją będzie w parku. Ale którym? Zna tylko jeden w tym mieście więc pewnie jest tam. Rozglądam się po okolicy. Jest na przejściu. A z jednej ze stron pędzi rozpędzony samochód. Jedyna osoba, którą kocham. Kocham? Kocham jak cholera. Jest w niebezpieczeństwie. Biegnę w jej stronę teraz to, że mi może się coś stać interesuje mnie najmniej. Muszę ją ocalić. Ochraniam ją swoim ciałem jak najcenniejszy skarb.
C.D.N
~♥~
Hej.
Nareszcie wielka 20, która wyjawi dużo.
Oficjalnie ulubione słowa Verdasa : cholera i chyba.
Kolejna część,która powinna pojawić się jutro nie pojawi się z przyczyn mojej nauki i konkursów przedmiotowych.
Bardzo przepraszam.
Więc tak mamy Leonka na kacu.
Leona w furii.
I ładne zakończenie.
Tinka w Polsce kto się wybiera?
Na pewno nie ja.
Pomorze zawsze pomijane.
Skończę średnią se pojadę gdzie będę chciała.
Ale nie rozpaczajmy ważne, że nas zauważyła,
Będę tak zajęta szkołą, że zapomnę o jej wizycie tutaj.
Dobrze trzymajcie się miliony całusów do was.
Verdas coś ty narobił idioto! Teraz się będzie musiał nieźle gimnastykować żeby chciała z nim rozmawiać i nie miała mu za złe jego wybryku.
OdpowiedzUsuńMaxi przegiął. Należało mu się. Mógł nie kłamać.
I o co kama z tą Emily? Cały czas ją wspomina i nic z tego nie rozumiem.
Cudowny.
Maddy ❤
Verdas coś ty narobił idioto! Teraz się będzie musiał nieźle gimnastykować żeby chciała z nim rozmawiać i nie miała mu za złe jego wybryku.
OdpowiedzUsuńMaxi przegiął. Należało mu się. Mógł nie kłamać.
I o co kama z tą Emily? Cały czas ją wspomina i nic z tego nie rozumiem.
Cudowny.
Maddy ❤
Cały czas nie ogarniam o co chodzi z Emily, mam nadzieję, że wkrótce poznamy tajemnicę Leona i owej dziewczyny. Maxi to chyba niespecjalnie lubi brata, okłamać, aż tak? Leon na wywijał, a teraz z kwiatkami lata, następnym razem się dwa razy zastanowi. O ile będzie następny raz. Mam nadzieję, że nie uszkodzi swojej makówki ratując Violę. Widzę, że ktoś tu na słowo kocham reaguje alergicznie. Pewnie niedługo się to zmieni.
OdpowiedzUsuńCudowny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Asia Blanco.