Ogólnie to nie zwracajcie uwagi na gifa nie wiedziałam jakiego dać dałam co się nawinęło.
Rozdział dedykuję Viola Blanco
____
- Ja cię tak strasznie przepraszam. Nie wiem co sobie myślałem.- Mówię po oderwaniu. Ciągle zastanawiam się jak do tego doszło. Może to tylko wpływ emocji. Albo dawno nie byłem tak blisko z żadną dziewczyną.
- N...nic się nie stało.- Mówi będąc w szoku. Drętwo uśmiecha się w moją stronę.
- Bardzo cię przepraszam.
- Nic się nie stało!- Krzyczy. Jest zła. Wychodzi z samochodu nie odzywając się. Idę do budynku szatynka podąża za mną bez słowa. Wsiadamy do windy. Wciskam przycisk z numerem 8 i jedziemy. Kątem oka spoglądam na moją towarzyszkę.
- Violetto...
- Nic nie mów tylko mnie przytul.- Bez głębszego zastanowienia obejmuję ją. Violetta jeszcze bardziej wtula się w moje ciało. Gdy winda się zatrzymuje szatynka wyrywa się z mojego uścisku. Przepuszczam ją w drzwiach. Podążamy korytarzem w stronę drzwi z numerem 43. Pukam lekko.
- Proszę.- Otwieram drzwi ponownie przepuszczając dziewczynę w drzwiach.
- Leon. Więc mów co się stało.
- Byłem u Federico gdy zadzwoniła Violetta z prośbą o mój przyjazd. Gdy byłem już na miejscu była cała zdruzgotana bo ktoś podpalił jej mieszkanie.- Wyznaję.
- Czy podejrzewa pani kogoś?
- Tak mogą to być znajomi Diego. Wysłali mi nawet wiadomość, że na tym się nie skończy.
- Ma może pani jeszcze tą wiadomość? Potrzebujemy numer nadawcy.
- Mam. Mogę spisać.- Violetta na kartce spisuje kolejno cyfry. Nawet jej pismo jest perfekcyjne.
- To wszystko?- Pytam. Kątem oka spoglądam na Violettę. Boi się. Widzę to.
- Tak możecie iść.- Wychodzimy z gabinetu. Bez słowa przyciągam szatynkę to siebie i zamykam w szczelnym uścisku. Jej kruche ramiona oplatają mnie w pasie.
- Skąd wiedziałeś, że tego potrzebuję?
- Intuicja.- Szepczę. Violetta mnie potrzebuje. Nie wiem ile tak trwamy.
- Idziemy?- Pyta. Kiwam głową i obejmuję ją w geście przyjacielskim. Dlaczego każdy na nas tak dziwnie patrzy? Rzadko pokazuję się w towarzystwie kobiet od pamiętnych wydarzeń z ubiegłego roku. Od czasu do czasu spoglądam na moją towarzyszkę. Jest bardzo ładną kobietą. Dlaczego spotkało ją tyle zła? Gdy kolejny raz na nią spoglądam nasze spojrzenia się krzyżują.
- Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać? - Szatynka przystaje. Ciągle utrzymujemy kontakt wzrokowy.
- Powinniśmy ale to później. Pojedziemy po jakieś zakupy dla ciebie i pogadamy przy kawie.
- Leon przesadzasz. Nie musisz mi nic kupować.
- Ale mogę i chcę.- Uśmiecham się otwierając drzwi od samochodu.
- Zawsze się tyle uśmiechasz?- Pyta zapinając pas. Czy ja się zawsze tyle uśmiecham? Tylko przy Violettcie. Normalnie uraczę kogoś jakimś sztucznym bądź ironicznym uśmiechem.
- Tylko przy wyjątkowych kobietach.- Stopuj się Verdas.. Ona mam męża, który ją zranił ale zawsze może mu wybaczyć.
- Mogę czuć się wyróżniona?
- Nie wiem nie wiem.- Mówię tajemniczo. Odpalam samochód i jadę w stronę najbliższego centrum handlowego. Znalezienie miejsca parkingowego pod budynkiem pełnym różnorodnych sklepów różnych marek H&M, Croop, Nike, Adidas graniczy z cudem. To wszystko jest jej obce. Jednak chcę by przez pewien czas mogła się czuć jak reszta.
- Leon niepotrzebnie mnie tu zabrałeś. Nie muszę mieć markowych ubrań.
- Nie przejmuj się tym. Czuj się swobodnie. Ale ja zapłacę.
- Ale ja bym nigdy nie pozwoliła sobie na takie ubrania.
- Nie przesadzaj idziemy?- Wychodzimy z samochodu. Udajemy się do budynku. Violetta rozgląda się wszędzie. Prowadzę ją do jednego ze sklepów.
- Leon...
- Nie zaczynaj. Znajdź coś dla siebie ceną się nie przejmuj. Pójdę się rozejrzeć za pewną rzeczą jak skończę przyjdę do ciebie.- Szatynka przytakuje a ja odchodzę. Udaje się do sklepu meblowego. Mam jeszcze jeden wolny pokój więc ten przeznaczę dla pokój syna kobiety. Udaje się do sklepu z meblami. Będąc w sklepie wybieram komplet mebli inspirowany bajką "Auta'. Do tego tapetę wyglądającą jak murawa i niebieski dywan w samochody. Meble przywiozą do mnie wieczorem. Pozostałą część zakupów zanoszę do auta. Wracam do budynku. Mijając sklep z prasą jeden tytuł rzuca mi się w oczy "Leon Verdas sprawcą wypadku" Wchodzę do środka i kupuję gazetę. Siadam na ławce w galerii i otwieram zakup na odpowiedniej stronie.
"Leon Verdas jeden z najlepszych pracowników znanej i cenionej agencji detektywistycznej w Argentynie podejrzany jest o spowodowanie wypadku Federico Orteza. Pierwsze zarzuty kierowane są od narzeczonej poszkodowanego Ludmiły Ferro"
Wstaję z miejsca i idę dalej. Czy mnie to rusza? Nie. To Ludmiła będzie poszkodowana.
- Violetto...
- Nic nie mów tylko mnie przytul.- Bez głębszego zastanowienia obejmuję ją. Violetta jeszcze bardziej wtula się w moje ciało. Gdy winda się zatrzymuje szatynka wyrywa się z mojego uścisku. Przepuszczam ją w drzwiach. Podążamy korytarzem w stronę drzwi z numerem 43. Pukam lekko.
- Proszę.- Otwieram drzwi ponownie przepuszczając dziewczynę w drzwiach.
- Leon. Więc mów co się stało.
- Byłem u Federico gdy zadzwoniła Violetta z prośbą o mój przyjazd. Gdy byłem już na miejscu była cała zdruzgotana bo ktoś podpalił jej mieszkanie.- Wyznaję.
- Czy podejrzewa pani kogoś?
- Tak mogą to być znajomi Diego. Wysłali mi nawet wiadomość, że na tym się nie skończy.
- Ma może pani jeszcze tą wiadomość? Potrzebujemy numer nadawcy.
- Mam. Mogę spisać.- Violetta na kartce spisuje kolejno cyfry.
- To wszystko?- Pytam. Kątem oka spoglądam na Violettę. Boi się. Widzę to.
- Tak możecie iść.- Wychodzimy z gabinetu. Bez słowa przyciągam szatynkę to siebie i zamykam w szczelnym uścisku. Jej kruche ramiona oplatają mnie w pasie.
- Skąd wiedziałeś, że tego potrzebuję?
- Intuicja.- Szepczę. Violetta mnie potrzebuje. Nie wiem ile tak trwamy.
- Idziemy?- Pyta. Kiwam głową i obejmuję ją w geście przyjacielskim. Dlaczego każdy na nas tak dziwnie patrzy? Rzadko pokazuję się w towarzystwie kobiet od pamiętnych wydarzeń z ubiegłego roku. Od czasu do czasu spoglądam na moją towarzyszkę. Jest bardzo ładną kobietą. Dlaczego spotkało ją tyle zła? Gdy kolejny raz na nią spoglądam nasze spojrzenia się krzyżują.
- Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać? - Szatynka przystaje. Ciągle utrzymujemy kontakt wzrokowy.
- Powinniśmy ale to później. Pojedziemy po jakieś zakupy dla ciebie i pogadamy przy kawie.
- Leon przesadzasz. Nie musisz mi nic kupować.
- Ale mogę i chcę.- Uśmiecham się otwierając drzwi od samochodu.
- Zawsze się tyle uśmiechasz?- Pyta zapinając pas. Czy ja się zawsze tyle uśmiecham? Tylko przy Violettcie. Normalnie uraczę kogoś jakimś sztucznym bądź ironicznym uśmiechem.
- Tylko przy wyjątkowych kobietach.- Stopuj się Verdas.. Ona mam męża, który ją zranił ale zawsze może mu wybaczyć.
- Mogę czuć się wyróżniona?
- Nie wiem nie wiem.- Mówię tajemniczo. Odpalam samochód i jadę w stronę najbliższego centrum handlowego. Znalezienie miejsca parkingowego pod budynkiem pełnym różnorodnych sklepów różnych marek H&M, Croop, Nike, Adidas graniczy z cudem. To wszystko jest jej obce. Jednak chcę by przez pewien czas mogła się czuć jak reszta.
- Leon niepotrzebnie mnie tu zabrałeś. Nie muszę mieć markowych ubrań.
- Nie przejmuj się tym. Czuj się swobodnie. Ale ja zapłacę.
- Ale ja bym nigdy nie pozwoliła sobie na takie ubrania.
- Nie przesadzaj idziemy?- Wychodzimy z samochodu. Udajemy się do budynku. Violetta rozgląda się wszędzie. Prowadzę ją do jednego ze sklepów.
- Leon...
- Nie zaczynaj. Znajdź coś dla siebie ceną się nie przejmuj. Pójdę się rozejrzeć za pewną rzeczą jak skończę przyjdę do ciebie.- Szatynka przytakuje a ja odchodzę. Udaje się do sklepu meblowego. Mam jeszcze jeden wolny pokój więc ten przeznaczę dla pokój syna kobiety. Udaje się do sklepu z meblami. Będąc w sklepie wybieram komplet mebli inspirowany bajką "Auta'. Do tego tapetę wyglądającą jak murawa i niebieski dywan w samochody. Meble przywiozą do mnie wieczorem. Pozostałą część zakupów zanoszę do auta. Wracam do budynku. Mijając sklep z prasą jeden tytuł rzuca mi się w oczy "Leon Verdas sprawcą wypadku" Wchodzę do środka i kupuję gazetę. Siadam na ławce w galerii i otwieram zakup na odpowiedniej stronie.
"Leon Verdas jeden z najlepszych pracowników znanej i cenionej agencji detektywistycznej w Argentynie podejrzany jest o spowodowanie wypadku Federico Orteza. Pierwsze zarzuty kierowane są od narzeczonej poszkodowanego Ludmiły Ferro"
Wstaję z miejsca i idę dalej. Czy mnie to rusza? Nie. To Ludmiła będzie poszkodowana.
~♥~
Hej.
Rozdział nie powala jest średni ale dałam radę.
Przyznam się
MIAŁAM LENIA I MI SIĘ NIE CHCIAŁO
Do tego jeszcze projekt edukacyjny.
Ładna pogoda i szkoda w domu siedzieć.
Szkoła ostatnie poprawki.
Co do rozdziału to mamy Leonetty cały.
Jeszcze są takimi przyjaciółmi czy jak to można nazwać.
Verdas jednak chce ją chronić.
Z ogłoszeń parafialnych
w jeden weekend maja rozdziału raczej nie będzie bo jadę na badania z projektu do Szczecina.
I w 3 weekend czerwca rozdziału też nie będzie bo czwartek piątek jadę na wycieczkę do Niemiec a w sobotę będę osypać te 48 godzin.
Planuję jesz Q&A z okazji rocznicy założenia (24 czerwiec wiem daleko ale z moimi ruchami to wowowo)
Pytania zadawajcie w komentarzach z [Q&A]
To chyba wszytko.
Moje
OdpowiedzUsuńO tyle dobrze, że ze sobą rozmawiają po tym pocałunku. Gorzej jakby nie mogli na siebie patrzeć. Leon pomaga Violi. Zabiera na zakupy. Kupuje meble i inne akcesoria dla jej synka żeby miał swój pokój.
UsuńLudmiła obiecała to wdrożyła swój plan w życie. Hmmm dlaczego ona ma być poszkodowana? Co on wymyślił?
Boski.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Dziękuję za dedykację. Bardzo podoba mi.się ta historia i czytan każdy rozdział. Tylko że nie komentuje. A dlaczego. Bo Szanowna Viola siedzi prawie cały czas w książkach. Bycie w gimnazjum jest trudne. Besos Viola.
OdpowiedzUsuńZnam twój ból ale ja jak to ja olewam to co mi nie potrzebne.
UsuńA ja nie. Miśka ja mam już tylko rok. A później inna szkoła.
Usuń