Chciałam zadedykować rozdział mojej nauczycielce od geografii bo większość rozdziałów powstaje na jej lekcjach ale cóż ona i tak tego nie czyta ( no chyba, że jest coś o czym nie wiem)
Więc dziś dedykacja dla wszystkich.
____
- Leon tego nie da się inaczej wytłumaczyć. Zakochałeś się w Violettcie.- Federico mimo, że jest w szpitalu z połamanym żebrem i nogą to jest bardzo zabawny. Nie mógłbym się zakochać w Castillo. Ani w żadnej innej.
- Federico...
- Tylko nie Fedrico. Leon masz całe życie przed sobą.
- U mnie nie ma czasu na miłość.
- Każdy znajdzie czas na miłość.- Naszą jakże fascynującą rozmowę przerywa dzwonek mojego telefonu. Nieznany numer. Przesuwam palcem po ekranie by odebrać połączenie.
- L..Leon.- Słyszę znajomy kobiecy głos, któremu towarzyszył szloch.
- Hej coś się stało?
- Możesz przyjechać?
- Tak zaraz tam będę.- Połączenie zostaje przerwane a ja chowam telefon do kieszeni.
- To Violetta?- Federico zadaje pytanie a ja zastanawiam się skąd on to może wiedzieć.
- Tak. Ale skąd ty to...?
- Leon czy byś się zmartwił losem kogoś innego niż Violetta? Nie. Więc leć do niej a ja będę balował na waszym ślubie.
- Nie przesadzaj.
- Dobra leć.- Wychodzę z sali, Idę białym szpitalnym korytarzem. Z oddali widzę znane mi blond loki i szyderczy uśmiech w moją stronę.
- Nie zapomnij kupić jutro pooranej gazety.- Jej ironiczny uśmiech doprowadza mnie do szału. Mam dość tej kobiety! Przyśpieszam kroku muszę jechać do Violetty. Gdy dzwoniła była bardzo załamana. Przemierzam miasto jadąc z dużą prędkością. Coś mi karze jak najszybciej być przy szatynce. To że jest sama i zapłakana boli mnie. Może Ortez ma rację? Ale to niemożliwe. Ja nie mam uczuć. Parkuję pod budynkiem, w którym mieszka Castillo. Wysiadam z auta. W moją stronę biegnie przestraszona szatynka.
- Leon.- Mówi zapłakana. Rzuca się w moje ramiona. Otulam ją nimi zamykając w szczelnym uścisku. Czuję, że na mojej bluzie zaczynają pojawiać się mokre plamy a do moich uszu dociera cichy szloch. Jeszcze mocniej przyciskam szatynkę do mojego torsu. Czuję, że teraz tego potrzebuje.
- Violetto. Powiesz mi co się stało?
- Byłam zaprowadzić Damiena do przedszkola kiedy wróciła moje mieszkanie było w płomieniach później dostałam wiadomość, że to jeszcze nie koniec. Leon boję się. Tak strasznie się boję.
- Spokojnie. Pojedziesz do mnie. Pomogę ci we wszystkim.
- Leon nie musisz.
- To dla mnie nic. Przygotuję ci pokój gościnny. Jutro zapytam się o pracę dla ciebie. Dzisiaj pojedziemy po jakieś rzeczy dla ciebie i małego.
- Czy to nie za dużo?
- Nie dyskutuj tylko wsiadaj.- Uśmiecham się i otwieram drzwi szatynce. Siadam po stronie kierowcy i odpalam pojazd.
- Leon.
- Coś się stało?
- Nie wiem jak Damien to zniesie.
- Będzie dobrze.- Resztę drogi żadne z nas nic nie mówi. Od czasu do czasu wymieniamy ze sobą spojrzenia. Parkuję pod moim miejscem zamieszkania. Wychodzę z samochodu obchodzę go dookoła i otwieram drzwi od strony pasażera. Razem z Violettą idziemy do mojego mieszkania.
- Zapraszam.- Przepuszczam ją w drzwiach
- Leon ty to nazywasz mieszkaniem? To jest apartament jak z tych wszystkich filmów.
- Mieszka się tu więc to jest mieszkanie.- Uśmiecham się.- Chodź pokarzę ci twój pokój.- Wyciągam dłoń w jej stronę ona niepewnie przyjmuje ten gest. Oprowadzam ją po moim miejscu zamieszkania na końcu pokazuję pokój gościnny. Szatynka delikatnie puszcza moją dłoń i siada na łóżku.
- Leon dziękuję. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie ty. Jesteśmy praktycznie dla siebie obcy a ty przygarniasz mnie pod swój dach.
- Możemy być przyjaciółmi.- Siadam obok niej i delikatnie ujmuję jej dłoń. Czy cieszę się z tego, że będzie mieszkać ze mną? TAK i to bardzo.
- Jak mamy być przyjaciółmi skoro nic o tobie nie wiem? Ty o mnie wiesz dość sporo.
- A co chcesz o mnie wiedzieć?- Zbliżam się do niej.
- A co mi powiesz?
- Jestem Leon mam 23 lata urodziła się i wychowałem w Meksyku ogólnie to jestem meksykaninem. Nie mam rodzeństwa. Do Argentyny przeprowadziłem się w wieku 14 lat. Rodzice wrócili a ja chciałem zostać, jako że byłem pełnoletni zostałem. Tyle o mnie.
- A miłość? Dziewczyny?
- Nie mam na to czasu. Pracuję.
- A teraz jakoś nie jesteś w pracy.- Kobieta zbliża się do mnie jeszcze bardziej. Jeden niewłaściwy ruch a stanie się coś czego zbytnio nie chcę.
- Mogą do mnie zadzwonić w każdej chwili.- Mówię ściszonym głosem. Verdas hamuj się. Jak na zawołanie rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Odsuwamy się od siebie. Przesuwam palcem po ekranie.
- Halo.
- Hernandez uciekł z aresztu.- Słyszę w słuchawce głos mojego szefa.
- I?
- Chodzi o tą kobietę masz przez ten miesiąc być tak jakby jej ochroniarzem.
- Czyli nie mam wolnego?- Śmieję się do słuchawki.
- Można tak powiedzieć. Zaraz Verdas ty się zaśmiałeś?
- Tak a co w tym dziwnego?
- No u ciebie tak. Służy ci ta przerwa. Albo ktoś. Pamiętaj.
- Tak szefie. Tylko jest problem. Ona jest tu ze mną. Mogę przyjechać i wszystko wyjaśnić.
- Dobrze.- Kończę połączenie.
- Leon coś się stało?- Cichy głos szatynki w tej chwili jest miodem na moje uczy.
- Diego uciekł z aresztu.- Wyznaję. Boję się, że on coś jej zrobi. Martwię się o nią tak bardzo.
- Jak to?
- Nie wiem. Przez ten czas mam się tobą zająć. Musimy pojechać do agencji.
- Dobrze.- Przytakuje. Wychodzimy z mieszkania i udajemy się do mojego samochodu. Coś mi karze troszczyć się o tą drobną osobę a coś jeszcze innego mnie do niej ciągnie.
- O, której chcesz odebrać Damiena z przedszkola?
- Damien idzie do kolegi i zostaje u niego na noc. Muszę jechać po niego dopiero jutro.
- I jesteśmy.- Mówię spokojnie parkując samochód.
- Leon poczekam tutaj. Nie chcę ci przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz mi.- Delikatnie gładzę jej policzek. Spoglądam w jej oczy dopiero teraz dostrzegam jakiej są barwy. Dwa brązowe kawałki czekolady wpatrują się we mnie intensywnie. Czeka na mój kolejny krok. Nieznacznie zbliżam się w jej stronę. Wariuję. Żadna inna na mnie tak nie działała. Zmniejszam odległość między nami o kilka kolejnych centymetrów. Czy tego chcę? Jestem rozdarty między starym a teraźniejszym Verdasem. Kolejne centymetry między nami znikają a ja czuję, że odpływam. Jej usta niczym najsłodszy na ziemi owoc. To jak stąpanie to chmurach.
~♥~
Hej.
Ogólnie to rozdział mi się podoba.
Tego beso nie miało być ale dziewczyny z konfy mnie namówiły.
Leonetty jeszcze nie ma nie martwcie się.
Daje dzisiaj bo weekend mam cały zajęty.
Bajlandoo.
Ogólnie to długi jakiś wyszedł co nie?
Powiedz mi,że ja śnie. Tylko, że jest mały problem. Nie chce się budzić!
OdpowiedzUsuńPocałunek Leonetty na zakończenie tego wspaniałego rozdziału!
💏💏💏💏💏💏💏💟😍❤💟❤😍💟❤💟😍
Federico normalnie rozmawia z Leonem.
Luśka mnie wkurza coraz bardziej.
Czy ona nie może odpuścić? Co będzie w tej cholernej gazecie?
Fede weź ogarnij swoją narzeczoną!
On pewnie nic nie wie. Leon mu nie powie,a ona się nie przyzna.
Viola traci mieszkanie. Pożar. Biedna. Leon przygarnął ją do siebie. Taka coś a'la rodzinka.
Hmmm był pocałunek, ale mówisz, że Leonetty nie będzie. Nie wnikam jak oni będą teraz na siebie reagować. W końcu mają razem zamieszkać.
Diego wyszedł z więzienia. Nie fajnie. Leon będzie je osobistym ochroniarzem.
Zajebisty!
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
A to wszysto za sprawą naszych kochanych wariatek. Rozdział niesamowity. Leon się przełamał i pozwolił na pocałunek. Cieszę się. Jestem ciekawa co wykaombinowała Ludmiła. Wredota z tej blond dziewczyny. Czekam n next. Buziaki Viola.
OdpowiedzUsuń