Rozdział dedykuję Maddy twój komentarz był dla mnie wielką motywacją do napisania tego rozdziału.
____
Tykanie zegara wkurza mnie bardziej niż zwykle. Pustym wzrokiem patrzę w dokumenty. Nic z tego nie rozumiem. Ale nie chodzi mi o tą całą sytuację nie rozumiem nic z tych akt.
- Leon szef cię woła.- W drzwiach pojawia się Emily, która pełni staż a naszej agencji jako sekretarka.
- Powiedz mu, że zaraz będę.- Czego może ode mnie chcieć? O wypadku Federico wie. Ostatnią tak poważną rozmowę z przełożonym odbyłem rok temu. Nie licząc mojego incydentu ze spóźnieniem w ubiegłym tygodniu. Wychodzę z gabinetu i udaję się do szefa. Pukam po usłyszeniu przyciszonego przez drzwi "proszę" wchodzę.
- Dzień dobry. Chciał...
- Leon siadaj.- Mówi lekko wściekły. Wściekły? Lekko? Ujął bym to inaczej ale nie wypada.
- Coś się stało?- Pytam niepewnie.
- Leon głupio pytasz. Całe Buenos Aires mówi tylko o wypadku Federico. I zgadnij kogo podejrzewają o jego spowodowanie?
- Mnie?- Mówię ze spuszczoną głową. Wiedziałem, żę to się tak skończy. Ludmiła dopnie swego. A mnie zwolnią.
- Leon wiesz, że jeśli dowiodą, że to ty nigdy nie wrócisz do pracy. Dam ci miesiąc na uporządkowanie swojego życia.- Znowu?
- Ale ja nie mogę. Chcę pracować bo nic innego po za pracą nie mam.
- Leon. Jesteś jeszcze młody. Za dużo na siebie bierzesz. Praca to nie wszystko. Znajdź tą jedyną i załóżcie rodzinę.- Ja? Sorka ale przewijanie pieluch i rodzinne obiadki do niedzielę to nie dla mnie. Wstaję i wychodzę bez słowa. Z mojego gabinetu zabieram najpotrzebniejsze rzeczy. Zamykam go na klucz na kolejny miesiąc. Wychodzę z budynku. Spokojnie idę w stronę samochodu.
- Verdas.- Słysząc moje nazwisko odwracam się w stronę tego głosu.
- Ludmiła.- Mówię nieco ściszonym głosem.
- To dopiero początek.- Unosi głowę i odchodzi. Ferro jest bardzo wpływową osobą w tym mieście. Posiada również własne wydawnictwo. Może lepiej poszukam nowej pracy. Wsiadam so samochodu i udaję się do domu, w którym i tak mało bywam. Albo praca lub siedzie u Fede. Włoch spostrzega, że coś jest nie tak między mną a jego narzeczoną lecz nic nie mówi w tej sprawie. Będąc już w domu stwierdzam, że muszę zrobić sobie jakiś obiad. Spoglądam dl lodówki. Najwyższa pora zrobić zakupy. I ponownie tego dnia zasiadam za kółkiem. Udaję się do najbliższego marketu. Wysiadam s samochodu. W chodzę do sklepu i kolejno wkładam do koszyka potrzebne produkty. Przechodzę do kolejnego działu. Zauważam znajomą mi osobę. Bezszelestnie podchodzę do drobnej osóbki o kasztanowych włosach.
- No hej.
- Jezu! Leon!- Kobieta podskakuje i odwraca się w moją stronę.
- To Jezu czy Leon?- Śmieję się. Boże kobieto co ty ze mną robisz. Kilkanaście minut temu użalałem się nas sobą jak nastolatka, której skończył się ulubiony błyszczyk.
- Jak już tu jesteś to podaj mi tą przyprawę z góry.
- Dobrze krasnalu.- Co ja robię ze swoim życiem?
- Nie śmiej się. Damien! Ugh nie wytrzymam z nim.
- Damien. Tak ma na imię twój syn?
- Tak i jest zbyt mądry jak na swój wiek.
- Jestem mamo.- Moim oczom ukazuje się chłopczyk o czarnych włosach i ciemnych jak węgle oczach. Z wyglądu w cale nie przypomina szatynki.
- Gdzie byłeś?
- Oglądałem to fajne samochody w dziale z zabawkami. Wiesz za miesiąc mam urodziny i...
- Tak wiem.- Szatynka uśmiecha się do malucha.
- Violetto będziesz miała chwilę czasu?
- Tak a coś się stało?
- Mamo kto to?
- To jest Leon. Kolega mamy.
- Hej.- Kucam tak by być an wysokości tej małej osóbki.
- Cześć. Jestem Damien.- Chłopczyk perliście się do mnie uśmiecha.
- Dawno się nie widzieliśmy myślałem, że gdzieś się przejdziemy.
- Z chęcią. Tylko co zrobię z zakupami?
- Możesz je zostawić u mnie w samochodzie. - Uśmiecham się. Rozmowy z Violettą są inne. A spędzanie z nią czasu pozwala mi zapomnieć o przeszłości. Mogę zacząć znajomość z czystą kartą.
- No dobrze.- Szatynka posyła mi delikatny uśmiech. Wspólnie kończymy zakupy i wychodzimy z marketu. Ktoś z boku powiedziałby, że jesteśmy szczęśliwą rodziną. Jednak my jesteśmy tylko dobrymi znajomymi. Nie narzekam na naszą relację. Potrzebuję osoby, która nie wie o mnie nic i nie wypytuje. Po prostu jest.
- Leon jesteś bardzo skryty. Opowiesz mi coś o sobie?- Tego pytania z jej strony bałem się najbardziej. Co mam jej powiedzieć? Hej jestem Leon Verdas i rok temu...
- Mamo zobacz wata cukrowa! Kupisz mi?- Dziękuję. Chłopczyk błagalnie spogląda na Violettę.
- Synku nie dziś.- Widząc jak uśmiech na twarzy małego tak szybko znika z kieszeni wyciągam kilka monet i kucam tak by być twarzą w twarz z Damienem.
- Proszę.- Mówię wręczając w jego chude rączki pieniądze. Maluch uśmiecha się do mnie i odbiega.
- Leon teraz trochę przesadziłeś. Nie chcesz go za bardzo rozpieszczać ze względu na moją sytuację.
- Violetto jeśli szukasz pracy mogą ci coś załatwić u mnie w agencji.
- Wątpię czy ktoś zatrudni dziewczynę, która skończyła liceum. Na studia nie poszłam bo urodził się Damien. Następnie zmarła moja mama a ojciec wyrzucił mnie z domu. Diego zaczął brać narkotyki i pić.- Ile tak młoda kobieta mogła nieść.- Chyba za dużo gadam?- Z jej oczu wypłynęła jedna samotna łza. Niepewnie zrobiłem krok w stronę szatynki a kciukiem starłem łezkę. Niespodziewanie kobieta rzuciła się w moje ramiona.
- Leon oni znowu do mnie przyszli.- To co poczułem w tej chwili to to, że chcę ją chronić już zawsze. Po tej historii oraz tym co się dzieje w jej życiu.
~♥~
Hej.
Jak zwykle nie wiem co napisać w notce.
Dziękuję, za aż taki skok wyświetleń miśki.
Ogólnie rozdział miał być wczoraj ale no to przez Jorge.
Ta piosenka jest aldoiwedqkj.
Polecam coraz bardziej chcę ten film.
Okej a teraz może coś temacie rozdziału.
Leonetta coraz bliżej.
Jak widzimy ( raczej czytamy) Leon zmienia się przy Violce.
Jakie tajemnice skrywa nasz młody Verdas?
Ludmiła nie ustępuje.
Rozdział jak nie w tygodniu to w weekend.
Dedykacja? Dla MUA? Dziękuję! ❤❤
OdpowiedzUsuńBardzoooo bardzooo 💟
Witaj kochana! ❤
Wkurza mnie zachowanie Ludmiły.
Rozumiem, że Fede jest w szpitalu, bo miał ten nieszczęsny wypadek, ale to NIE jest wina Leona!
Przecież NIE zajechał mu drogi, ani nic z tym rzeczy. To Fede był nieostrożny. On jechał za szybko. On stracił panowanie nad motorem. Leon nic złego nie zrobił, a Lu niszczy nu życie. Ledwo pobierał się po tym, co się stało rok temu. Swoją drogą dalej nie wiem co się stało. Ygggghhh chce wiedzieć już teraz zaraz.
Leon dostaje miesiąc wolnego.
Do tego kolejna groźba od Lu.
To nie koniec. Odczep się od niego! Zajmij się swoim narzeczonym, który nie myśli jak jeździ!
Fede weź się obudź i przemów jej do resztek zdrowego rozsądku.
Leon spotyka Vils. Wspólne zakupy. Poznał jej synka. Pomoże jej. Coś go do niej ciągnie.
Te słowa jego szefa żeby założył rodzinę. Może zrobi to szybciej niż mu się wydaje?
Leonetta coraz bliżej?
Aaaaa ja już chce czytać o szczęśliwej Leonettcie, która pomaga sobie nawzajem rozwiązywać ich problemy 😀
Cuuuddooowny :* ❤
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Wspaniały rozdział. Życzę ci dużo weny. Czekam na kolejny rozdział. Buziaki Viola
OdpowiedzUsuń