poniedziałek, 31 października 2016

Rozdział 23 - German Castillo



____


Ta sytuacja staje się coraz bardziej dołująca. Również nie zostanę dawcą. Ojciec Damiena siedzi w pierdlu więc dawcą raczej nie będzie. Zostaje jeszcze ojciec Violetty, który jest nie wiadomo gdzie. Violetta nie ma z nim kontaktu od lat. Namawiam ją by to zrobiła ale nie chce. Ciężki los.
- Leon.- W progu stoi Violetta. Ostatnio jest jakaś inna, wyciszona, nieobecna.
- Coś się stało?
- Czy mógłbyś mnie zawieźć do szpitala?- Boi się? Przecież nie odmówię jej spotkania z synem ani nie będę miał jej za złe tego.
- Chodź do mnie skarbie.
- Leon jeśli nie masz czasu to...
- Nie o to chodzi.- Przerywam jej.- Chcę ci coś powiedzieć.
- Jeśli chcesz mnie zostawić to cię rozumiem.- Dlaczego tak myśli? Nie zostawię jej zwłaszcza w takim momencie.
- Nie o to chodzi.- Przyciągam ją do siebie by siedziała bokiem na moich kolanach.
- Nie rozumiem cię Leon.
- Chodzi o to, że nie musisz się mnie pytać o to czy zawiozę się do małego. Powiedz, że chcesz tam być a zrobię wszystko byś się tam znalazła.
- Dziękuję Leon.- Violetta mocno się do mnie przytula a ja oplatam ją swoimi ramionami.- Nigdy nie myślałam, że spotkam kogoś takiego jak ty. Na początku wydawałeś się bardzo skryty i zamknięty w sobie. A teraz już wiem, że potrzebowałeś tylko trochę miłości, której tak bardzo ci brakowało. Będę cię kochać już zawsze Leon.- Jej usta delikatnie dotykają moich. To niesamowite jak zajrzała do mego wnętrza. Mogę już odważnie mówić, że kocham Violette Castillo.
- Ja ciebie też.
- Było warto czekać na te słowa z twojej strony bo teraz są jeszcze piękniejsze.
- Ty jesteś piękna.
- Słodzisz Leoś. Ale dzięki temu czuję się lepiej.- Opiera głowę na moim ramieniu.
- Jedziemy?
- Tak.

~♥~

- Zadzwoń do mnie jak będziesz chciała wracać. Muszę coś załatwić na mieście. 
- Dobrze. Uważaj na siebie.- Całuje mój policzek i wychodzi z auta. Odjeżdżam i kieruję się w stronę mojego byłego miejsca pracy. I znów wchodzę do tego szklanego budynku. Znam to miejsce tak dobrze, że i z zawiązanymi oczami wiedziałbym gdzie idę. W tej chwili najbardziej interesuje mnie gabinet Orteza. Mam nadzieję, że mi pomoże bo ta sprawa jest dla mnie ważna. Wchodzę do niego jak do siebie sam zrobi to ostatnio w moim mieszkaniu. W moim przypadku to był błąd. Kurde widok Federico i Ludmiły obściskujących się na jego biurku nie był przyjemny. Chcę to wymazać z pamięci.
- Verdas!
- Dam wam 5 minut czekam przed drzwiami.- Wychodzę i zamykam drzwi. Teraz to mnie bawi ta sytuacja. Stoję pod drzwiami jego gabinetu i widzę Fran, która idzie w moją stronę.
- Jeśli nie chcesz mieć zepsutej psychiki lepiej tam nie wchodź.- Mówię do włoszki śmiejąc się. 
- Niech zgadnę, Ludmiła przyszła. 
- Tak. Często tu przychodzi?
- Od jakiegoś tygodnia codziennie.- Kłamał, że się nie pogodzili. Przecież gadałem z nim trzy dni temu. Ale taki jest Ortez chce wiedzieć wszystko o twoim życiu ale o swoim nic nie powie. Rozmawiam jeszcze chwilkę z kobietą po czym ona wraca do swojej pracy. Po chwili z gabinetu wychodzi blondynka. Żegna się jeszcze z tym moim niby przyjacielem. Czy ja i Violetta też całujemy się w miejscach publicznych? Raz no może dwa się zdarzyło ale to był raczej taki buziak a nie a z resztą. Po prostu nie lubię jak ktoś to robi w taki sposób jak oni przy ludziach. Kiedy postanawiają się od siebie oderwać zwracają w końcu na mnie swoją uwagę. 
- Co chciałeś?- Oretz nie jest zbyt szczęśliwy z mojej wizyty.
- Mam sprawę. 
- O co chodzi.- Zasiada za swoim biurkiem. 
- Musisz mi znaleźć jednego człowieka. 
- Kogo?
- German Castillo. 

~♥~
Hej. 
Przepraszam za to opóźnienie. 
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. 
Nie wiem czemu ale śmiechłam przy tym jak Leon przyszedł do Fede.
Pojawiło się też trochę Leonetty. 
Będzie ich teraz mniej będę się skupiać na tym co Leon będzie robił a ja nie mogę wam powiedzieć co. 
Jeśli ktoś nie wie prowadzę również wattpada pod nazwą Jorgi_Verdas. 
Zapraszam na moje opowiadanie 13k kilometers from love.

niedziela, 23 października 2016

Rozdział 22 - Grupa krwi


Rozdział z dedykacją dla komentujących 

____

Jestem idiotą. Verdas nareszcie się przyznałeś. Ale o co chodzi? Okazało się, że Violetta ma grupę krwi niezgodną z Damienem. Sam za cholerę nie wiem jaka jest moja. Nigdy specjalnie mnie to nie interesowało. A teraz gdy chcę pomóc to nic nie da. Rzucam kolejnymi papierami. 
- Stary spokojnie. - Ma 22 lata a nadal nie umie pukać, 
- Jak mam być spokojny? 
- Przynajmniej nie drzesz się, że nie pukam.- Wyjąłeś mi to s ust przyjacielu. 
- Mam więcej zmartwień niż to, że mój przyjaciel wchodzi do mnie jak do siebie.- Siadam na podłodze i czytam spokojnie papiery. Do czasu aż znów nie zostanie mi to przerwane. 
- Jakoś nie chce mi się wierzyć, że martwi cię coś więcej nić praca. 
- Zamkniesz się i dasz mi znaleźć to czego szukam?- Mówię już na serio wkurzony. Mówiłem już kiedyś, że mój przyjaciel potrafi wyprowadzić człowieka z równowagi. 
- Leon czego ty właściwie szukasz? 
- Grupy krwi.- Fede patrzy na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.- Violetta nie może zostać dawcą więc  chcę zobaczyć czy ja mogę. 
- I nie wiesz jaką masz grupę? 
- No już nie patrz tak na mnie. Ostatni raz byłem u lekarza robić badania do szkoły. 
- A karta pracy? 
- A za kogo mnie uważasz? 
- Za odpowiedzialnego młodego mężczyznę. 
- Zły adres ortez. - Proszę idź już sobie.
- Poszukaj w książeczce zdrowia. 
- Żebym ją miał. 
- Jesteś upośledzony Leon.- Wiem serio idź już sobie. Pewnie bym już to znalazł ale ten przylazł. Zirytowany opieram się o jedną z szafek krzyżując nogi siadając jak to mawiają " po turecku " a sumie nie wiem dlaczego? Poprawna pozycja do jedzenia kebaba czy co? Skoro już tu jest pogadam z nim szybciej pójdzie. 
- Po co tak właściwie przyszedłeś?
- Hernandeza zamknęli- Co? Jak? Przecież uciekł.
- Jak? 
- Zapomniał zmienić numer telefonu.- Idiota. 
- A jak ci się pracuje z Fran? 
- Jest problem.- Jeśli się w niej zakochał to niestety ale Luśka go zabije. Bay Ortez. 
- Jaki?
- Okazało się że nasz Hiszpan to jej dawna miłość.- Dobra to będzie problem ale już nie mój.- A jak to wszystko znosi Violetta?
- Do momentu badań było dobrze ale gdy dowiedziała się. że nie może zostać dawcą załamała się trochę. I dlatego szukam mojej grupy. 
- Mogę jakoś pomóc? - Tak idź sobie. 
- Jaką masz? 
- AB a co? 
- To nie musi być 0. 
- A ktoś z rodziny Violetty? 
- Ona ma tylko ojca, z którym nie utrzymuje kontaktu. 
- Aha.- Włoch siada obok. 
- Zeszliście się już z Ludmiłą?- Muszę go zagadywać to pójdzie. Drzwi od pomieszczenia się otwierają. 
- Leon wpadłam na chwilkę po ulubioną książkę Damiena, zrobić ci coś do jedzenia?- Patrzę na Violette, która wpadła do pokoju.
- Czym przyjechałaś? 
- Autobusem nie chciałam ci zawracać głowy.- Wstaję twardej podłogi i podchodzę do Violetty. 
- Skarbie pojechanie po ciebie to nic takiego.- Przytulam ją do siebie. 
- Ale nie chciałam byś musiał zostawiać Fede.- Skąd ona wiedziała, że on jest ze mną? Patrzę na nią zdziwiony. 
- Zadzwonił do mnie bo ty nie odbierasz kochany. Uprzedzając twoje kolejne pytanie ma mój numer od Ludmiły. 
- Rozumiem. A teraz ty zostaniesz w domu i odpoczniesz a ja wezmę książkę i jadę do małego. Federico i tak już się zbierał co nie?
- Tak miałem plany co do Ludmiły i pytałem Leona o zdanie.- Mówiłem, że mnie wkurza ale to jest prawdziwy przyjaciel. Nie przejmuje się tym, że Violetta zadzwoni do Lu i jej opowie co się dowiedziała.
- Która to książka?
- Leży na łóżku ta z czerwonym samochodem.- Całuję policzek Violetty i idę po książkę. Zakładam buty i czekam na Fede. 
- Wisisz mi piwo.- Mówi gdy jesteśmy już w windzie. 
- Okej.- Śmieje się. 
- Jesteś autem? 
- Nie.
- Chciało ci się tu iść?- Jeśli kupił nowy motocykl to Ludmiła zabije nas obu. Dwa truby może pogrzeb będzie po promocji. 
- Leon nie chciało mi się. Kupiłem nowy motocykl.- Dobra idę szukać graniaka do trumny. Rozstajemy się na parkingu. Jadę w stronę szpitala. 

~♥~
Hej. 
Ten rozdział tak bardzo kojarzy mi się z tymi pierwszymi. 
Nawet jest podobnej długości. 
Mało Leonetty ale ostatnio ich jest za dużo.
Teraz chcę się skupić na relacji Fede i Lu oraz Leona i Damiena. 
Więc będzie dużo wkurzania się Verdasa na Fede i dużo przesłodzonych scen Leona z młodym. 
Wysyłam tysiąc buziaków i widzimy się za tydzień w kolejnym rozdziale :)

sobota, 15 października 2016

Rozdział 21 - Łzy




____

Znów jestem w identycznej sytuacji jak 15 lat temu. Z tym, że teraz jestem po tej drugiej stronie. Violetta zdążyła wypłakać już cały ocean łez nie dziwię się. U jej jedynego dziecka wykryto białaczkę. Jak? Mały miał od kilku dni wysoką gorączkę gdy został pod opieką Ferro podczas naszego wyjazdu zasłabł. W szpitalu zrobiono mu badania, które wykazały u niego tą groźną chorobę. Boję się jak Violetta to wszystko zniesie. Kocha Damiena i może trudno w to uwierzyć ja również go pokochałem. Jeśli coś mu się stanie będę tęsknić za jego uśmiechem każdego ranka gdy Violetta robi śniadanie albo spacerami po parku. Musimy być dobrej myśli w Buenos Aires wylądujemy za jakieś pół godziny. Tak gdy tylko dowiedzieliśmy się co się stało ruszyliśmy do Argentyny. 
- Leon.- Violetta się wybudza. Przespała cały lot. Stres sprawia, że robi się senna. 
- Tak? 
- Kiedy wylądujemy? 
- Za 30 minut.
- Chcę jechać od razu do szpitala. Proszę.- Wątpię, że w środku nocy ktoś wpuści nas na oddział. Ale się zgadzam bo Violetta i tak by zrobiła swoje a lepiej gdyby była tam ze mną. 
- Zadzwonię do Federico jak wylądujemy. 
- Dziękuję Leon. 

~♥~

- Dzięki Fede.- Mówię wsiadając do auta kumpla. Violetta nie wie co się dzieje dookoła. Myślami jest razem z małym. 
- Leon zostanę w szpitalu a ty wracaj do domu musisz odpocząć. 
- Zostanę z tobą.- Chwytam jej dłoń.
- Jesteś zmęczony nie będziesz siedział ze mną w środku nocy po szpitalach. 
- Violetta, Leon ma rację ktoś musi być tam z tobą. 
- Nie mam 5 lat !- Vioeltta odwraca wzrok na widoki za oknem. 
- Skarbie spójrz na mnie. Wiem, że nie jesteś dzieckiem ale naprawdę ktoś musi być z tobą by cię wspierać. 
- Kocham cię. - Usta szatynki delikatnie dotykają moich. 
- Ja ciebie też.- Violetta opiera głowę na moim ramieniu. Reszta trasy mija w milczeniu. Chciałbym móc powiedzieć jej, że będzie dobrze ale nie wiem nawet w jakim stadium jest choroba. Oglądałem kiedyś program o dzieciach chorych na białaczkę. Najczęściej potrzebny jest przeszczep szpiku od kogoś z rodziny. W tym wypadku będzie to dość trudne jeśli okaże się, że Violetta ma inną grupę krwi to będziemy musieli szukać dawcy. Sam nie wiem jaką mam grupę. 
- Dzięki Fede. 
- Nie ma za co trzymajcie się.- Wysiadamy z Violettą pod szpitalem i idziemy do środka. Tak myślałam nie wpuszczą nas na oddział o tej porze. 
- Proszę pani to mój jedyny syn bardzo go kocham muszę go zobaczyć. Proszę.- Violetta jest już bliska płaczu dlatego ją przytulam. 
- Mają państwo 15 minut. Piętro 3 sala 145.- Dlaczego te wszystkie recepcjonistki są takie wredne? Idziemy z Vioelttą do windy i jedziemy na odpowiednie piętro. Szatynka staje przy szybie, która oddziale nas od sali. 
- Mój mały.- Z jej oczy płyną łzy a ja mocno otulam ją moimi łzami. 
- Nie płacz kochanie znajdziemy sposób by wyzdrowiał. 
- Możemy wejść? 
- Tylko na chwilę.- Violetta na te słowa wszytko wchodzi do sali i siada przy małym. 
- Mama jest już z tobą kochanie.- Siadam po drugiej stronie i patrzę co robi Violetta. Jest idealną matką Damien ma szczęście. To silny chłopak i mam nadzieję, że z tego wyjdzie. 

~♥~
Hej. 
Ostrzegałam trzeba czytać notki. 
No to porobiło się. 
Ale dalej nie wiecie wszystkiego o Verdasie. 
Rozdział napisany w jeden dzień. 
Padam na twarz moi drodzy. 
PRZEPRASZAM ŻE TAKI KRÓTKI 

sobota, 8 października 2016

Rozdział 20 2/2 - Muszę ją ocalić.





___

Cała się trzęsie. 
- Violu jestem tutaj nie masz się czego bać.- Przytulam ją do siebie. Jakoś nie interesuje mnie to że leżę z nią na środku chodnika. 
- Dziękuję. 
- Nie masz za co.- Pomagam jej wstać w środku penie jeszcze się cała trzęsie.
- Leon ja tak dłużej nie mogę. Ja wiem, że ty jesteś bardzo skryty w sobie ale ja chcę znać odpowiedzi na dwa pytania. Kto to Emilu? I dlaczego masz konflikt z bratem.- Cholera. I co ja mam jej powiedzieć. Nie zrobię tego. Za bardzo mnie to boli. 
- Ja....ja nie mogę. 
- Wiedziałam!Wiedziałam! Jesteś ze mną tylko z litości. Gratulacje Verdas uratowałeś kopciuszka. Ale wiesz co cholernie mnie tym zraniłeś bp ja zdążyłam się w tobie zakochać. Każdego dnia liczyłam, że wypowiesz te dwa magiczne słowa. Gdy zobaczyłam cię wczoraj w tym klubie moje serce pękło. Po co mnie tu zabrałeś? By wszyscy mi mówili o twojej byłej? Jeśli tak to ci się udało! A może związek ze mną to jeden wielki zakład, z którymś kumplem? Twój brat mi powiedział, że jesteś zdolny do takich rzeczy!- Jak się w tej chwili czuję? Mam ochotę wrócić tam i zabić tego karakana za to jakich rzeczy naopowiadał Violettcie. To jest moja druga kłótnia w związku i mój drugi związek. 
- Chciałbym ci powiedzieć ale to zbyt bolesne.
- Ja ci opowiedziałam o mojej przeszłości a ty nie możesz? Wiesz co!? Mam już dość! Z nami koniec!- Ał zabolało. Znowu wszystko spartoliłem. Może kobiety są wkurzające ale za to mu faceci mamy spowolniony tok myślenia. Bo moje wszystkie błędy zauważyłem dopiero jak Violetta sobie poszła. Chyba pora pogodzić się z tym, że będę wiecznie sam bo ten krasnal w graniaku zawsze będzie krok ode mnie. Nie będę tu tak stał wracam do domu 

~♥~

- Czy Violetta wróciła?- Może ze mną zerwała ale martwię się o nią bo ją kocham. Szkoda tylko, że zwlekałam z tym tak długo. 
- Jest w pokoju. - Juana odpowiada krótko. Chyba widzi, że nie jest dobrze. Udaję się do pokoju. Będąc przy drzwiach słyszę jej szloch. Co ja najlepszego narobiłem? Uchylam niepewnie drzwi. Jej twarz schowana w poduszkę i roztargane włosy nie świadczą o niczym dobrym. 
- Czego chcesz? 
- Mimo, że mnie to boli opowiem ci wszystko. Nie przerywaj mi bo pewnie stchórzę. Może zacznę od odpowiedzi na twoje pierwsze pytanie. Kim jest a raczej była Emily? Ta historia się czasów mojej szkoły średniej. Emily poznałem właśnie w szkole. Od początku przypadliśmy dobie do gustu, Byliśmy razem kilka lat. Chciałem się jej oświadczyć ale mój brat zmienił moje plany wmawiając jej, że ją zdradzam. Emily się wściekła i...- W tym momencie przerywam moją wypowiedź. To jest zbyt bolesne. Pierwszy raz od tamtych wydarzeń mówię to tym. 
- Leon gdybym wiedziała nie krzyczałabym tak na ciebie. Przepraszam.- Jej kruche ramiona oplatają moją szyję. Chyba jeszcze nie wszystko stracone. 
- Gdybym ci powiedział skarbie.- Patrzę prosto w jej oczy. 
- Postaram się.- Biorę głęboki wdech i kontynuuję.- Ona...ona wybiegła z domu chcąc przejść przez ulicę została potrącona. Kierowca uciekł z miejsca zdarzenia. Zginęła na miejscu. Po tamtym wydarzeniu przeprowadziłem się do Buenos Aires. Powiedziałam ci kiedyś coś innego ale taką wersję obrałem za najbardziej prawdziwą. Przepraszam. Kocham cię i mówię to z serca patrząc w twoje oczy. 
- Teraz rozumiem opowiedzenie tego naprawdę było dla ciebie trudne i bolesne. Jeśli chcesz wprowadzę do twojego życie trochę kolorów. Będziesz częściej się uśmiechał kochanie. 
- Zrobiłaś to gdy się w nim pojawiłaś.- Nieoczekiwanie szatynka mocno mnie całuje a w rezultacie tracę równowagę i ląduję plecami na łóżku a ona na mnie. Nie przerywamy tej czynności wręcz przeciwnie bardziej zatracamy się w swoich pocałunkach. Teraz gdy powiedziałem jej, że ją kocham czuję, że moja przeszłość to tylko wspomnienie, Naszą chwilę czułości przerywa dzwoniący telefon szatynki. 
- Nie odbieraj.- Mówię gdy Violetta podnosi się do pozycji siedzącej.
- Leon to Ludmiła może coś nie tak z małym.- Odbiera telefon a po kilku chwilach jej twarz staje się blada jak kartka papieru. Coś musiało się wydarzyć. 
- Wszystko dobrze skarbie? 
- W...wracajmy do Buenos Aires.- Z jej oczu płyną łzy. Teraz jestem pewien to musiało stać się coś bardzo poważnego. 

~♥~
Hej. 
Wykorzystując to, że jestem chora napisałam rozdział wcześniej niż niedziela :) 
Leon opowiada o Emily ale jego była nie jest główną przyczyną jego konfliktu z bratem. 
Leonettcie znowu się układa ale Violetta dostaje pewien telefon z Buenos Aires co tam się mogło stać. 
Zaczynam pracować już nad opowiadaniem, które pojawi się po zakończeniu tego. 
Spokojnie Verdas jeszcze będzie was zanudzał kilka miesięcy. 
Szczuję że będzie jeszcze 20 rozdziałów + epilog więc no jak będzie dobrze to nowe opowiadanie wejdzie jakoś w marcu 2017r. 
Ale ja tylko szacuję tak może wyjść inaczej. 
I mówię ktoś umrze. 
I to będzie zaskoczenie że ten ktoś umrze. 
Dobrze kończę tą notkę bez sensu trzymajcie się całuję bardzo bardzo :* 

sobota, 1 października 2016

Rozdział 20 1/2 - Muszę ją ocalić.



____

Kac, jedno słowo, trzy litery i niewyobrażalny ból głowy. Kto ci kazał tylko pić Verdas?  Jedyne o czym teraz marzę to by ktoś mnie zabił bo moja głowa zaraz wybuchnie jak C4. Zwlekam się z  łóżka mimo wczesnej godziny jaką jest 7:30 rano. Do domu wróciłem około 2 w nocy. A film mi się urwał na tańcu z jakąś laską. Tylko tańczyłem tak? Nic więcej. Chyba. Newet nie wiem jak wróciłem do domu. No własnie. Cholera Verdas coś ty narobił. Gdy rozglądam się po pokoju zauważam dopiero brak Violetty. Wychodzę z pokoju. Chwila chwila chwila. To nie jest mój dom. Gdzie ja jestem? 
- Cześć Leon.- Okej to dom Andresa. Chyba. Wolę nie wiedzieć co się działo po drugiej butelce wódki. 
- Gdzie ja jestem? 
- U mnie na chacie. - Tyle dobrego. Ale to dalej nie mówi mi co robiłem wczoraj znaczy już bardziej dzisiaj, ale wczoraj. Dobra Verdas twoja logika na kacu umiera. 
- Wiesz może co robiłem wczoraj wieczorem? 
- Nic z tego co myślisz. Ale gdyby nie twoja dziewczyna to byłoby grubo.- Stop. Violetta tam byłą? Ta dziewczyna jest medium czy jak? Chyba oficjalnie mogę kopać sobie grób.  
- Co tam robiła Violetta? 
- Chyba się bała o ciebie idioto. A raczej na pewno. Powiedziała, że wyszedłeś bez słowa. No i zobaczyła cię tańczącego z inną. Lepiej kup po drodze jakiś kwiatki czy coś. 
- Najwyżej ze mną zerwie.- Wzruszam ramionami i wracam do pokoju. Tylko tak powiedziałem, że mnie nie rusza ta sprawa.  W rzeczywistości mój mózg ogarnia co się stało. Muszę szybko jechać do domu i pogadać z Violettą. Zakładam wczorajsze ubrania międzyczasie dzwoniąc po taksówką. Cholera 30 nieodebranych połączeń. Chyba serio muszę kupić te kwiatki. 
- Andres będę już spadał.- Krzyczę wychodząc z jego mieszkania. Dalej nie ogarniam jak doszło do tego, że się upiłem. Przecież zawsze starałem się uważać z alkoholem. Cholera Leon byłeś tam z Andresem największym imprezowiczem za czasów liceum. Może jednak kupię te kwiatki? Idę w stronę kwiaciarni. Sam nie wierzę w to co robię. 
- Jeśli chodzi o kwiatki na przeprosiny to polecam róże.- Skąd ten gościu od kwiatków to wie? Mniejsza o to. Kupuję polecane przez starszego mężczyznę i idę do domu. Mimo, że dzwoniłem po taksówkę to jednak olałem kierowcę, który specjalnie jechał pod dom Andresa. Po spacerze może kac mi przejdzie. Otwieram drzwi od domu i wchodzę do środka. Staram się robić to jak najciszej. Jednak i to nie ucieka uwadze Juany. Co jak co słuch ma dobry. 
- Leon gdzieś ty był? 
- U kupla. 
- Coś się stało wczoraj z Violettą. Wyszła wieczorem i wróciła cała zapłakana.- No to szykuje się ciekawa rozmowa. 
- Jest w pokoju? 
- Tak.- Szybko udaję się do pokoju na piętrze gdzie jest teraz szatynka. Kilka razy muszę przeanalizować co jej powiedzieć. Zdecydowanym krokiem wchodzę do pokoju.
- Przepraszam!- Mówię pewny siebie. 
- Violka ci chyba zwiała.- Zamiast aksamitnego głowy Violetty słyszę karła w graniaku potocznie zwanego moim bratem. Czy ten człowiek może zniknąć? 
- Gdzie ona jest!- Niemalże krzyczę. 
- Pewnie na lotnisku.- Mówi to z taką obojętnością, że z chęcią poszarpałbym mu ten pewnie drogi graniak. 
- Dokładniej. 
- Stwierdziła, że wasz związek nie ma sensu. I wyleci soie jak jaskółka. A te twoje chwasty nic nie dadzą. Pamiętasz co było z Emily?- Teraz to już nie wytrzymuję. 
- Jeszcze raz wspomniesz ją w ten sposób w mojej obecności.- Przyduszam go do ściany. Może biologicznie to mój brat. Jednak ja go nie uznaję jako brata. Mógłby umrzeć a mnie to by nie ruszyło. 
- Prawda boli Verdas. Najpierw Emily teraz Violetta. I każda następna. - Maxi ledwo dyszy. Jakoś mnie to nie rusza, że mogę go zabić. 
- Powiedz do cholery gdzie jest Violetta.- Złość rozpiera mnie od środka. 
- Mówiłem ci. 
- Mów prawdę. -Uderzam pięścią w jego twarz. 
- Posrało cię? 
- Powiedz mi gdzie ona jest?- Szarpię nim z całych sił. Wiem, że nie może prawie oddychać. 
- Leon co ty robisz. Zostaw go.- Nie wiem w jaki sposób Natalia zjawia się w pokoju. Odsuwam się nieznacznie od Maximiliano. 
- Gdzie jest Violetta? - Moje ciało opuszcza powoli furia z zastępuje strach przed jej utratą. 
- Poszła się przejść. - Czyli ten knypek kłamał? Na pożegnanie uderzam go w twarz i wychodzę szukać szatynki. Może być wszędzie ale znając ją będzie w parku. Ale którym? Zna tylko jeden w tym mieście więc pewnie jest tam. Rozglądam się po okolicy. Jest na przejściu. A z jednej ze stron pędzi rozpędzony samochód. Jedyna osoba, którą kocham. Kocham? Kocham jak cholera. Jest w niebezpieczeństwie. Biegnę w jej stronę teraz to, że mi może się coś stać interesuje mnie najmniej. Muszę ją ocalić. Ochraniam ją swoim ciałem jak najcenniejszy skarb. 

C.D.N

~♥~
Hej. 
Nareszcie wielka 20, która wyjawi dużo. 
Oficjalnie ulubione słowa Verdasa : cholera i chyba. 
Kolejna część,która powinna pojawić się jutro nie pojawi się z przyczyn mojej nauki i konkursów przedmiotowych. 
Bardzo przepraszam. 
Więc tak mamy Leonka na kacu. 
Leona w furii. 
I ładne zakończenie. 
Tinka w Polsce kto się wybiera? 
Na pewno nie ja. 
Pomorze zawsze pomijane. 
Skończę średnią se pojadę gdzie będę chciała. 
Ale nie rozpaczajmy ważne, że nas zauważyła, 
Będę tak zajęta szkołą, że zapomnę o jej wizycie tutaj. 
Dobrze trzymajcie się miliony całusów do was. 

O mnie


Werka ale duża cześć moich znajomych mówi do mnie Halincia. Czemu? Sama nie wiem? Mogę cały dzień przeleżeć i oglądać ulubiony serial. Nie wiem kim chce jeszcze być czas pokaże. Muzyka jest jedną z moich pasji kocham śpiewać. Po za muzyką uwielbiam również literaturę. Dużo czytam i piszę. Uwielbiam romantyczne historie. Ile mam latek? Hot 14. Boję się dentysty pająków i Ciem. Żyję całym życiem mam optymistyczny pogląd na świat. Bardzo szybko się wzruszam. Uwielbiam ogniska ze znajomymi i wypady do kina. Mieszkam na wsi i tu się wychowałam spokój i cisza. Tyle co można się o mnie ciekawego dowiedzieć. Żona Jorge Blanco. Nie no ale w przyszłości kto wie.