____
Ta sytuacja staje się coraz bardziej dołująca. Również nie zostanę dawcą. Ojciec Damiena siedzi w pierdlu więc dawcą raczej nie będzie. Zostaje jeszcze ojciec Violetty, który jest nie wiadomo gdzie. Violetta nie ma z nim kontaktu od lat. Namawiam ją by to zrobiła ale nie chce. Ciężki los.
- Leon.- W progu stoi Violetta. Ostatnio jest jakaś inna, wyciszona, nieobecna.
- Coś się stało?
- Czy mógłbyś mnie zawieźć do szpitala?- Boi się? Przecież nie odmówię jej spotkania z synem ani nie będę miał jej za złe tego.
- Chodź do mnie skarbie.
- Leon jeśli nie masz czasu to...
- Nie o to chodzi.- Przerywam jej.- Chcę ci coś powiedzieć.
- Jeśli chcesz mnie zostawić to cię rozumiem.- Dlaczego tak myśli? Nie zostawię jej zwłaszcza w takim momencie.
- Nie o to chodzi.- Przyciągam ją do siebie by siedziała bokiem na moich kolanach.
- Nie rozumiem cię Leon.
- Chodzi o to, że nie musisz się mnie pytać o to czy zawiozę się do małego. Powiedz, że chcesz tam być a zrobię wszystko byś się tam znalazła.
- Dziękuję Leon.- Violetta mocno się do mnie przytula a ja oplatam ją swoimi ramionami.- Nigdy nie myślałam, że spotkam kogoś takiego jak ty. Na początku wydawałeś się bardzo skryty i zamknięty w sobie. A teraz już wiem, że potrzebowałeś tylko trochę miłości, której tak bardzo ci brakowało. Będę cię kochać już zawsze Leon.- Jej usta delikatnie dotykają moich. To niesamowite jak zajrzała do mego wnętrza. Mogę już odważnie mówić, że kocham Violette Castillo.
- Ja ciebie też.
- Było warto czekać na te słowa z twojej strony bo teraz są jeszcze piękniejsze.
- Ty jesteś piękna.
- Słodzisz Leoś. Ale dzięki temu czuję się lepiej.- Opiera głowę na moim ramieniu.
- Jedziemy?
- Tak.
~♥~
- Zadzwoń do mnie jak będziesz chciała wracać. Muszę coś załatwić na mieście.
- Dobrze. Uważaj na siebie.- Całuje mój policzek i wychodzi z auta. Odjeżdżam i kieruję się w stronę mojego byłego miejsca pracy. I znów wchodzę do tego szklanego budynku. Znam to miejsce tak dobrze, że i z zawiązanymi oczami wiedziałbym gdzie idę. W tej chwili najbardziej interesuje mnie gabinet Orteza. Mam nadzieję, że mi pomoże bo ta sprawa jest dla mnie ważna. Wchodzę do niego jak do siebie sam zrobi to ostatnio w moim mieszkaniu. W moim przypadku to był błąd. Kurde widok Federico i Ludmiły obściskujących się na jego biurku nie był przyjemny. Chcę to wymazać z pamięci.
- Verdas!
- Dam wam 5 minut czekam przed drzwiami.- Wychodzę i zamykam drzwi. Teraz to mnie bawi ta sytuacja. Stoję pod drzwiami jego gabinetu i widzę Fran, która idzie w moją stronę.
- Jeśli nie chcesz mieć zepsutej psychiki lepiej tam nie wchodź.- Mówię do włoszki śmiejąc się.
- Niech zgadnę, Ludmiła przyszła.
- Tak. Często tu przychodzi?
- Od jakiegoś tygodnia codziennie.- Kłamał, że się nie pogodzili. Przecież gadałem z nim trzy dni temu. Ale taki jest Ortez chce wiedzieć wszystko o twoim życiu ale o swoim nic nie powie. Rozmawiam jeszcze chwilkę z kobietą po czym ona wraca do swojej pracy. Po chwili z gabinetu wychodzi blondynka. Żegna się jeszcze z tym moim niby przyjacielem. Czy ja i Violetta też całujemy się w miejscach publicznych? Raz no może dwa się zdarzyło ale to był raczej taki buziak a nie a z resztą. Po prostu nie lubię jak ktoś to robi w taki sposób jak oni przy ludziach. Kiedy postanawiają się od siebie oderwać zwracają w końcu na mnie swoją uwagę.
- Co chciałeś?- Oretz nie jest zbyt szczęśliwy z mojej wizyty.
- Mam sprawę.
- O co chodzi.- Zasiada za swoim biurkiem.
- Musisz mi znaleźć jednego człowieka.
- Kogo?
- German Castillo.
~♥~
Hej.
Przepraszam za to opóźnienie.
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Nie wiem czemu ale śmiechłam przy tym jak Leon przyszedł do Fede.
Pojawiło się też trochę Leonetty.
Będzie ich teraz mniej będę się skupiać na tym co Leon będzie robił a ja nie mogę wam powiedzieć co.
Jeśli ktoś nie wie prowadzę również wattpada pod nazwą Jorgi_Verdas.
Zapraszam na moje opowiadanie 13k kilometers from love.