niedziela, 11 września 2016

Rozdział 17 - Meksyk




____

- Dobra Lusia muszę kończyć. 
- Nagadałaś się?- Pytam szatynki. 
- Nie bądź wredny Leon.- Nie zwracam uwagi na ten komentarz i dopakowuje ostatnie rzeczy do walizki. Przez ten czas co ona sobie biadoliła przez telefon ja zdążyłem spakować walizkę wykąpać się i przebrać. Trzy godziny na temat tego co je Damien, o której i dlaczego. Ferro nie jest głupia z kilka dni z Damienem to pestka bo chłopczyk jest naprawdę grzeczny. No litości przed nami 9 godzin lotu.
- O której Ludmiła przyjdzie po Damiena? - Początkowy plan byłe, że młody leci z nami. Ale się rozchorował a Violetta nie chce narażać jego zdrowia. 
- O 19:00. A lot, o której? 
- O 21:00. O 2 w nocy tamtego czasu będziemy na miejscu. 
- Muszę zacząć się pakować. 
- Najwyższa pora.- Mówię siadając na łóżku. Biorę telefon do ręki i zaczynam grać w jakąś durną grę. Bezczynne siedzenie nie jest dla mnie. Za 15 minut Ferro powinna odebrać małego. Jeśli już chodzi o nią to dalej nie odzywa się do Federico a ten żali się mi. To po co z nią zrywał? On się żali mi a ona Violettcie. I koło się zamyka bo to mi Violetta każe pogadać a Fede. 
- Ludmiła już jest. 
- To fajnie pozdrów ją.- W moim głosie słychać wyraźny sarkazm. Violetta tylko kręci głową i rzuca wyraźne "Pogadamy później". Bezsilny opadam na łóżko. Będzie rozmowa Verdas oj będzie. To się chyba kryzys nazywa? Słyszę jak drzwi wejściowe się zamykają a kroki są coraz głośniejsze. Drzwi do sypialni się otwierają a do pomieszczenia wchodzi Violetta. 
- Dlaczego tak się zachowujesz Leon?- Przecież ja nic nie robię. 
- O co ci chodzi? 
- O twoje zachowanie.- Będzie kazanie? 
- Wytłumacz mi. 
- Domyśl się.- Spodziewałem się takiej odpowiedzi. 
- Eh kobiety.- Powiedziałem to na głos?
- Ehh faceci.- Ona się śmieje i mnie przedrzeźnia. Udawała? 
- Czemu się śmiejesz? 
- Bo mogę.- Mimo, że stoi tyłem wiem, że się uśmiecha. Wstaję z miejsca i podchodzę do szatynki. Odwracam ją przodem do mnie. 
- Wiem, że udawałaś obrażoną i wiem, że trzeba cię za to ukarać.- Biorę Violette na ręcę i kładę na łóżko. 
- I co teraz?- Zaczynam łaskotać szatynkę. Ona śmieje się i turla po łóżku. Nie zdziwię się jak sąsiedzi zaczną się dobijać do mojego mieszkania z powodu hałasu. Gdy brakuje jej tchu przestaję. 
- Jesteś bardzo dziecinny.- Ignoruję jej słowa i całuję delikatnie.
- Która godzina?
- Gdzieś przed 20:00. Leon musimy już wychodzić. 
- Wiem. Taksówka będzie z po nas za jakieś 20 minut. - Wstaję z łóżka.- Sprawdzę jeszcze zawory i wyłączę prąd.- Przechadzam się po moim mieszkaniu w calu sprawdzenia czy woda jest dokręcona i itp. 
- Wszystko już sprawdziłeś? 
- Tak możemy wychodzić.- Biorę walizki Violetta jeszcze zgasza światło w przedpokoju i wychodzimy. Taksówka czeka na nas pod budynkiem szybko pakujemy się do samochodu a kierowca wiezie nas na lotnisko. 

~♥~

Ze snu budzi mnie głos Violetty. Tylko zająłem miejsce w samolocie i zasnąłem. Tak to fakt Leon Verdas lubi sobie pospać. 
-  Która godzina?- Pytam mając jeszcze zamknięte oczy. Liczę na to, że jeszcze sobie pośpię. 
- Za 15 minut lądujemy.- Otwieram zaspane oczy i patrzę na szatynkę.- Gdzie będziemy mieszkać? Kto nas odbierze z lotniska? Jaka jest twoja rodzina?- Za dużo pytań na moją biedną głowę. 
- Będziemy mieszkać u mnie. Pojedziemy taksówką. Rodzina jak rodzina. 
- Dlaczego tak mało mówisz o sobie? 
- Szanowni państwo prosimy zapiąć pasy podchodzimy do lądowania.- Dziękuję. Opowieści o mojej fascynującej rodzince nie są fascynujące. I raczej nikomu o tym nie opowiadam. Wie tylko Ludmiła i po części też Federico. Póki co Violetta też się nie dowie. Moje rozmyślenia przerywa informacja o tym, że już wylądowaliśmy. Zabieramy nasze podręczne bagaże. Pierwsza na taśmie pojawia się walizka Violetty następnie moja. Przed budynkiem wsiadamy do taksówki podaję adres kierowcy i jedziemy. Violetta już prawie zasypia na moim ramieniu. 
- Zaraz będziemy skarbie. 
- Mhm...- Po 10 minutach jesteśmy na miejscu. 
- Jesteśmy. 
- Już? 
- Tak chodź.- Zaspana szatynka wychodzi z samochodu a ja w tym czasie zajmuję się bagażami. Mam dwie walizki i Violettę, która opiera się o mnie. Dzwonie dzwonkiem do drzwi. Juana gosposia została powiadomiona o tym, że przyjedziemy.. Podziwiam tą kobietę, że chciało się jej czekać na nas do tak później godziny. I pewnie jeszcze zrobiła coś do jedzenia. Złamię jej serce mówiąc, że jesteśmy zmęczeni po podróży. 
- Leoś.- Ucieszona kobieta wpuszcza nas do środka.- To pewnie jest Violetta. 
- Tak. Jest zmęczona po podróży. 
- Już pokazuję ci wasz pokój.- Biorę Violette na ręce wiedząc, że jest tak śpiąca, że nie da rady iść sama. 
- Leon co ty robisz?- Zaspana szatynka próbuje uwolnić się z mojego uścisku. 
- Pomagam ci. 
- To wasz pokój.- Juana wpuszcza mnie z Violettą do pokoju. Kładę szatynkę na łóżku i przykrywam. 
- Zjesz coś? 
- Raczej nie wezmę walizki z dołu i się położę. 
- To napij się chociaż herbaty. - Uśmiecham się i kiwam twierdząco głową. Idę po walizki i zanoszę do pokoju. Potem znów wędruję na dół tym razem do kuchni gdzie Juana już na pewno czeka z herbatą. Zgadłem kobieta siedzi przy stole z dwoma kubkami. 
- Dziękuję.- Siadam przy stole w kuchni. 
- Ile już się znacie? 
- Dwa miesiące. 
- A ile jesteście razem? 
- Od Miesiąca. 
- Opowiesz coś? 
- Juano muszę cię przeprosić ale nie chcę rozpowiadać się na temat mojego związku. Nie po to tu przyjechałem.- Przerywam kobiecie widzę smutek na jej twarzy. Pewnie chciała posłuchać o moim jakże "wspaniałym" życiu. 
- Buenos Aires cię zmieniło.- Nie nie miasto a ludzie i wydarzenia. 
- Nie mam na to siły w moim życiu wiele się działo. I jakoś nie mam ochoty o tym mówić.- Kobieta tylko wzdycha i kiwa głową. Postanowiłem wrócić do pokoju. Szukam w walizce dresowych spodni od piżamy i idę do łazienki tam biorę prysznic i przebieram się. 
- Nie śpisz?- Mówię zdziwiony gdy widzę Violettę, która grzebie w walizce. 
- Przebudziłam się i stwierdziłam, że wygodniej śpi się w piżamie.- Uśmiecha się do i znika za drzwiami łazienki. Kładę się na łóżku jestem już tak zmęczony, że czuję jak Violetta przytula się do mnie i zasypiam. 

~♥~
Hej. 
Rodział takiej średniej długości. 
Leon z Violką już w Meksyku. 
Będzie ciekawie. 
Ale to niedługo. 
Wiecie, że pisząc 19 rozdział znalazłam się na środku mojego zeszytu? 
Chyba muszę kupić jeszcze jeden. 
Zobaczę jak tam dalej będzie z Leonkiem i jego problemami ogólnie planuję z 50 rozdziałów. 
U Leonetty za słodko ale to się załatwi by było inaczej. 
Czy to był spojler? 
Ups. 
Dobra tez z ogłoszeń parafialnych. 
JEŚLI NIE BĘDZIE ROZDZIAŁU W PRZYSZŁY WEEKEND TO SORKA ALE MAM DIECEZJALNE SPOTKANIE MŁODYCH W SKRZATUSZU. 
Jeśli rozdziały będą zjebane to wiedzcie że jestem w 3 gimnazjum nauczyciele nas nękają a ja pierwsze co robię po powrocie ze szkoły to śpię. 
Długa dziś ta notka ale no tak wyszło. 
Trzymajcie się i buziaki. 
Jeśli macie pytania to kierujcie je na 
ASK @JorgiVerdas
twitter @Jorgi_Verdas 
gmail jorgistas1009@gamil.com jeśli chcecie sobie tak o do mnie napisać. 
Mam również pytanie. 
Czy chcecie # opowiadania na tt? 
Jeśli tak piszcie swoje propozycje w kom. 

3 komentarze:

  1. Leonetta w Meksyku.
    Leon nadal nic o sobie nie mówi.
    Nawet gosposi nic nie mówi. Bo to gosposia tak?
    Damien został jednak w Buenos Aires pod opieką Lu.
    Ludmiła nie kontaktuje się z Fede. Zeszli by się wreszcie. Oboje się kochają.
    Może coś się wydarzy w Meksyku? Może jakaś kłótnia mała? Pożyjemy zobaczymy.
    Cudowny.
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny, cudowny i jeszcze raz cudowny.
    Szkoda, że nie ma z nimi synka Vilu.
    Gosposia strasznie ciekawska.
    Ciekawe kiedy Vilu pozna swoich przyszłych teściów.
    Pozdrawiam, Asia Blanco.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo Leonetta w Meksyku. Ojoj. Szkoda że synek Violi został w BA. Byłoby jeszcze ciekawiej. Violetta bedzie miała szansę poznać rodziców chłopaka ? Mam nadzieje że w Meksyku Viola pozna trochę historii z przeszłości Leona.
    U mnie nauczyciele też cisną i cały czas kartkówki. Masakra. Ale po mimo tego zawsze mam czad odwiedzić Twój blog.
    Czekam na nexta. Kocham i trzymaj się

    OdpowiedzUsuń

O mnie


Werka ale duża cześć moich znajomych mówi do mnie Halincia. Czemu? Sama nie wiem? Mogę cały dzień przeleżeć i oglądać ulubiony serial. Nie wiem kim chce jeszcze być czas pokaże. Muzyka jest jedną z moich pasji kocham śpiewać. Po za muzyką uwielbiam również literaturę. Dużo czytam i piszę. Uwielbiam romantyczne historie. Ile mam latek? Hot 14. Boję się dentysty pająków i Ciem. Żyję całym życiem mam optymistyczny pogląd na świat. Bardzo szybko się wzruszam. Uwielbiam ogniska ze znajomymi i wypady do kina. Mieszkam na wsi i tu się wychowałam spokój i cisza. Tyle co można się o mnie ciekawego dowiedzieć. Żona Jorge Blanco. Nie no ale w przyszłości kto wie.