____
- Dobra Lusia muszę kończyć.
- Nagadałaś się?- Pytam szatynki.
- Nie bądź wredny Leon.- Nie zwracam uwagi na ten komentarz i dopakowuje ostatnie rzeczy do walizki. Przez ten czas co ona sobie biadoliła przez telefon ja zdążyłem spakować walizkę wykąpać się i przebrać. Trzy godziny na temat tego co je Damien, o której i dlaczego. Ferro nie jest głupia z kilka dni z Damienem to pestka bo chłopczyk jest naprawdę grzeczny. No litości przed nami 9 godzin lotu.
- O której Ludmiła przyjdzie po Damiena? - Początkowy plan byłe, że młody leci z nami. Ale się rozchorował a Violetta nie chce narażać jego zdrowia.
- O 19:00. A lot, o której?
- O 21:00. O 2 w nocy tamtego czasu będziemy na miejscu.
- Muszę zacząć się pakować.
- Najwyższa pora.- Mówię siadając na łóżku. Biorę telefon do ręki i zaczynam grać w jakąś durną grę. Bezczynne siedzenie nie jest dla mnie. Za 15 minut Ferro powinna odebrać małego. Jeśli już chodzi o nią to dalej nie odzywa się do Federico a ten żali się mi. To po co z nią zrywał? On się żali mi a ona Violettcie. I koło się zamyka bo to mi Violetta każe pogadać a Fede.
- Ludmiła już jest.
- To fajnie pozdrów ją.- W moim głosie słychać wyraźny sarkazm. Violetta tylko kręci głową i rzuca wyraźne "Pogadamy później". Bezsilny opadam na łóżko. Będzie rozmowa Verdas oj będzie. To się chyba kryzys nazywa? Słyszę jak drzwi wejściowe się zamykają a kroki są coraz głośniejsze. Drzwi do sypialni się otwierają a do pomieszczenia wchodzi Violetta.
- Dlaczego tak się zachowujesz Leon?- Przecież ja nic nie robię.
- O co ci chodzi?
- O twoje zachowanie.- Będzie kazanie?
- Wytłumacz mi.
- Domyśl się.- Spodziewałem się takiej odpowiedzi.
- Eh kobiety.- Powiedziałem to na głos?
- Ehh faceci.- Ona się śmieje i mnie przedrzeźnia. Udawała?
- Czemu się śmiejesz?
- Bo mogę.- Mimo, że stoi tyłem wiem, że się uśmiecha. Wstaję z miejsca i podchodzę do szatynki. Odwracam ją przodem do mnie.
- Wiem, że udawałaś obrażoną i wiem, że trzeba cię za to ukarać.- Biorę Violette na ręcę i kładę na łóżko.
- I co teraz?- Zaczynam łaskotać szatynkę. Ona śmieje się i turla po łóżku. Nie zdziwię się jak sąsiedzi zaczną się dobijać do mojego mieszkania z powodu hałasu. Gdy brakuje jej tchu przestaję.
- Jesteś bardzo dziecinny.- Ignoruję jej słowa i całuję delikatnie.
- Która godzina?
- Gdzieś przed 20:00. Leon musimy już wychodzić.
- Wiem. Taksówka będzie z po nas za jakieś 20 minut. - Wstaję z łóżka.- Sprawdzę jeszcze zawory i wyłączę prąd.- Przechadzam się po moim mieszkaniu w calu sprawdzenia czy woda jest dokręcona i itp.
- Wszystko już sprawdziłeś?
- Tak możemy wychodzić.- Biorę walizki Violetta jeszcze zgasza światło w przedpokoju i wychodzimy. Taksówka czeka na nas pod budynkiem szybko pakujemy się do samochodu a kierowca wiezie nas na lotnisko.
~♥~
Ze snu budzi mnie głos Violetty. Tylko zająłem miejsce w samolocie i zasnąłem. Tak to fakt Leon Verdas lubi sobie pospać.
- Która godzina?- Pytam mając jeszcze zamknięte oczy. Liczę na to, że jeszcze sobie pośpię.
- Za 15 minut lądujemy.- Otwieram zaspane oczy i patrzę na szatynkę.- Gdzie będziemy mieszkać? Kto nas odbierze z lotniska? Jaka jest twoja rodzina?- Za dużo pytań na moją biedną głowę.
- Będziemy mieszkać u mnie. Pojedziemy taksówką. Rodzina jak rodzina.
- Dlaczego tak mało mówisz o sobie?
- Szanowni państwo prosimy zapiąć pasy podchodzimy do lądowania.- Dziękuję. Opowieści o mojej fascynującej rodzince nie są fascynujące. I raczej nikomu o tym nie opowiadam. Wie tylko Ludmiła i po części też Federico. Póki co Violetta też się nie dowie. Moje rozmyślenia przerywa informacja o tym, że już wylądowaliśmy. Zabieramy nasze podręczne bagaże. Pierwsza na taśmie pojawia się walizka Violetty następnie moja. Przed budynkiem wsiadamy do taksówki podaję adres kierowcy i jedziemy. Violetta już prawie zasypia na moim ramieniu.
- Zaraz będziemy skarbie.
- Mhm...- Po 10 minutach jesteśmy na miejscu.
- Jesteśmy.
- Już?
- Tak chodź.- Zaspana szatynka wychodzi z samochodu a ja w tym czasie zajmuję się bagażami. Mam dwie walizki i Violettę, która opiera się o mnie. Dzwonie dzwonkiem do drzwi. Juana gosposia została powiadomiona o tym, że przyjedziemy.. Podziwiam tą kobietę, że chciało się jej czekać na nas do tak później godziny. I pewnie jeszcze zrobiła coś do jedzenia. Złamię jej serce mówiąc, że jesteśmy zmęczeni po podróży.
- Leoś.- Ucieszona kobieta wpuszcza nas do środka.- To pewnie jest Violetta.
- Tak. Jest zmęczona po podróży.
- Już pokazuję ci wasz pokój.- Biorę Violette na ręce wiedząc, że jest tak śpiąca, że nie da rady iść sama.
- Leon co ty robisz?- Zaspana szatynka próbuje uwolnić się z mojego uścisku.
- Pomagam ci.
- To wasz pokój.- Juana wpuszcza mnie z Violettą do pokoju. Kładę szatynkę na łóżku i przykrywam.
- Zjesz coś?
- Raczej nie wezmę walizki z dołu i się położę.
- To napij się chociaż herbaty. - Uśmiecham się i kiwam twierdząco głową. Idę po walizki i zanoszę do pokoju. Potem znów wędruję na dół tym razem do kuchni gdzie Juana już na pewno czeka z herbatą. Zgadłem kobieta siedzi przy stole z dwoma kubkami.
- Dziękuję.- Siadam przy stole w kuchni.
- Ile już się znacie?
- Dwa miesiące.
- A ile jesteście razem?
- Od Miesiąca.
- Opowiesz coś?
- Juano muszę cię przeprosić ale nie chcę rozpowiadać się na temat mojego związku. Nie po to tu przyjechałem.- Przerywam kobiecie widzę smutek na jej twarzy. Pewnie chciała posłuchać o moim jakże "wspaniałym" życiu.
- Buenos Aires cię zmieniło.- Nie nie miasto a ludzie i wydarzenia.
- Nie mam na to siły w moim życiu wiele się działo. I jakoś nie mam ochoty o tym mówić.- Kobieta tylko wzdycha i kiwa głową. Postanowiłem wrócić do pokoju. Szukam w walizce dresowych spodni od piżamy i idę do łazienki tam biorę prysznic i przebieram się.
- Nie śpisz?- Mówię zdziwiony gdy widzę Violettę, która grzebie w walizce.
- Przebudziłam się i stwierdziłam, że wygodniej śpi się w piżamie.- Uśmiecha się do i znika za drzwiami łazienki. Kładę się na łóżku jestem już tak zmęczony, że czuję jak Violetta przytula się do mnie i zasypiam.
~♥~
Hej.
Rodział takiej średniej długości.
Leon z Violką już w Meksyku.
Będzie ciekawie.
Ale to niedługo.
Wiecie, że pisząc 19 rozdział znalazłam się na środku mojego zeszytu?
Chyba muszę kupić jeszcze jeden.
Zobaczę jak tam dalej będzie z Leonkiem i jego problemami ogólnie planuję z 50 rozdziałów.
U Leonetty za słodko ale to się załatwi by było inaczej.
Czy to był spojler?
Ups.
Dobra tez z ogłoszeń parafialnych.
JEŚLI NIE BĘDZIE ROZDZIAŁU W PRZYSZŁY WEEKEND TO SORKA ALE MAM DIECEZJALNE SPOTKANIE MŁODYCH W SKRZATUSZU.
Jeśli rozdziały będą zjebane to wiedzcie że jestem w 3 gimnazjum nauczyciele nas nękają a ja pierwsze co robię po powrocie ze szkoły to śpię.
Długa dziś ta notka ale no tak wyszło.
Trzymajcie się i buziaki.
Jeśli macie pytania to kierujcie je na
ASK @JorgiVerdas
twitter @Jorgi_Verdas
gmail jorgistas1009@gamil.com jeśli chcecie sobie tak o do mnie napisać.
Mam również pytanie.
Czy chcecie # opowiadania na tt?
Jeśli tak piszcie swoje propozycje w kom.