____
- Nic szczególnego.- Odpowiadam.- Kilka rzezy z dzieciństwa wątpię by bójka o klocki w przedszkolu była czymś co wpłynęło na moje życie.- Odstawiam kubki do zmywarki.- A co do Violetty to jest dobra.- Uśmiecham się na wspomnienie ostatniej nocy. Mimo, że poranek mógłby być lepszy to i tak było mi wspaniale. Pod wpływem nie jest taka zła.
- Dobra jak coś to dzwoń.- Ortez żegna się ze mną i wychodzi. Biorę butelkę piwa z lodówki i kieruję się na moją kanapę w salonie. Chwila dla mnie. Nie ma nic lepszego w ciągu dnia. Rozsiadam się wygodnie w salonie i włączam telewizor. Przymykam oczy. Spaceruję szkolnym korytarzem u boku pięknej dziewczyny. Od czasu do czasu wymieniamy się uśmiechem.
- Poczekaj odniosę książki do szafki.- Całuję jej policzek i idę w stronę szafek. Chowam wszystko do środka i wracam do dziewczyny. Uśmiecham się do niej a ona to odwzajemnia. Kocham ją jak jakiś szaleniec. Przed nami ostatnia klasa liceum.
- Leon masz jakieś plany na wieczór?- Dziewczyna spogląda na mnie swoimi dużymi brązowymi oczami. Kręcę przecząco głową i obejmuję moją dziewczynę. - Wpadniesz do mnie? Moi rodzice idą na kolację do znajomych i nie chcę być sama.
- O której mam przyjść?- Pytam całując jej skroń.
- 19:30 zrobię twój ulubiony makaron z brokułami co ty na to?
- Będę punktualnie.- Całuję dziewczynę i idę w stronę swojego domu. Ostatnia klasa to czas zmian wybór studiów i wszystko naraz. Z moją dziewczyną planujemy iść na tą samą uczelnię. Wchodzę do domu i kładę plecak gdzieś w kąt. Nie mam rodziców, którzy od progu zalewali mnie pytaniami "jak w szkole?" Otwieram gwałtownie oczy i spoglądam na zegarek 2:30. Co to było? Mimo późnej godziny dzwonię do Federico. Nie wiem czy to moja wyobraźnia czy faktycznie przez okres liceum chodziłem z Violettą. Czekam aż przyjaciel dobierze. Szybciej.
- Halo.- Sądząc po jego zaspanym głosie chyba go obudziłem.
- Słuchaj chyba coś pamiętam.- Mówię szybko i nie jestem do końca pewnie czy Włoch wszystko rozumie.
- Nie możesz zadz...
- Czy chodziłem z Violetta w liceum?- Przerywam mu licząc na szybszą odpowiedź. Muszę wiedzieć.
- Pogadamy jutro.- Cholera rozłączył się no nie wierzę.
~♥~
Z kubkiem kawy z mojej ulubionej kawiarni idę do mojego biura. Wchodzę do środka i w oczy rzuca mi się postać szatynki siedzącej na moim biurku. Zdziwiony stoję przy drzwiach i przez chwilę ją obserwuję. O co tu chodzi?
- Co cię do mnie sprowadza?- Pytam podchodząc bliżej.
- Nic w sumie to ja już miałam iść.- Mówi zmieszana i schodzi z mebla. Chwila gdzie ta chamska złośliwa Violetta? Łapię ją za nadgarstek by zatrzymać. Skoro Federico i Ludmiła w tej sprawie milczą to dowiem się bezpośrednio od niej.
- Mam pytanie.- Puszczam jej nadgarstek.- Czy chodziliśmy ze sobą w liceum?
- To przeszłość.- Szatynka szybko opuszcza mój gabinet zostawiając mnie samego. Czyli jednak. Zadowolony siadam na swoim miejscu i włączam komputer. Przeglądam ostatnie dokumenty i przydzielam zadania pracownikom. W mojej głowie ciągle jest Violetta chociaż wiem, że nie powinno jej tam być. Wzdycham cicho i odsuwam się od biurka. Mam przerąbane.
~♥~
Zakupy nie są moją mocną stroną tego się dowiedziałem dziś w markecie. Wypakowuję wszystko z toreb i układam w kuchni. Prościej byłoby zamówić pizze. Robię sobie dość mocną kawę. Mam dużo papierkowej roboty więc kofeina będzie niezbędna. Nie chce mi się, ale muszę. Mam dziś okropnego lenia. Włączam radio i rozsiadam się na kanapie z dokumentami. Długi wieczór się szykuje. Zaczynam niechętnie wypełniać dokumenty. Im szybciej zaczniesz tym szybciej skończysz a co za tym idzie wcześniej będziesz w łóżku. Kolejne kartki przewijają się przez moje dłonie a następny kubek kawy zostaje opróżniony. Chyba jestem uzależniony. Nie mając już chęci opadam na poduszki. Dużo tego nie zostało ale jednak mi się nie chce. W sumie pizze to bym zjadł. Dzwoniący dzwonek do drzwi każe mi wstać. Kogo wzięło na odwiedziny o tej porze? Leniwie wstaję z kanapy i podchodzę do drzwi. Otwieram je niechcianemu przybyszowi. Co ona tu? Zszokowany widokiem szatynki zastygam w miejscu a ona się do mnie uśmiecha. Nie wiem co Violetta Castillo może robić u mnie o tej porze, ale zaraz się pewnie dowiem. Bez słowa robi krok w moją stronę i wpija się w moje usta. Nie wierzę to co robię, ale oddaję pocałunek. Nie przerywając zamykam drzwi i ciągnę ją w głąb mieszkania. Z jej strony nie odczuwam żadnego protestu. Co ja tak właściwie robię? Odrywam się od szatynki by nabrać powietrza.
- Co tu robisz?- Pytam biorąc głęboki wdech.
- Tylko coś sprawdzam.- Ponownie mnie całuje a ja znów na to pozwalam. Nie mogę się oprzeć jej słodkim ustom. Będę żałować, ale raz się żyje. Co ona ze mną robi?- Na trzeźwo idzie ci jeszcze lepiej. - Szepcze i mierzwi moje włosy bardziej mnie przyciągając. Intryguje mnie ta kobieta do tego stopnia, że chcę być bliżej niej. Nic nie stracę. Nawet jeśli Federico będzie uważać inaczej.
~♥~
Wychodzę z pokoju i idę do kuchni. Nie wiem czy Violetta nadal tu jest czy nie. Jednak chyba zdecydowała się zostać tak sądzę po dźwiękach z kuchni. Prawdopodobnie robi śniadanie. Wchodzę do pomieszczenia dość niepewnie jak na to, że jestem w swoim mieszkaniu. Kobieta stoi ubrana w jedną z moich koszulek i robi kawę. Stoję zdziwiony chyba mam do tego pełne prawo bo jeszcze wczoraj chciała mnie zabić a dziś robi mi śniadanie.
- Mogę o coś zapytać?- Wchodzę w głąb pomieszczenia i siadam przy wyspie kuchennej. Przyglądam się szatynce.
- Tak jasne.- Odpowiada podając mi kubek z kawą.
- Skąd taka nagła zmiana?- Pytam prosto z mostu.
- Nie wiem tak jakoś. Ale na nic więcej nie licz to był ostatni raz.- Spogląda na mnie.- Między nami już kiedyś coś było i nie wyszło. Kobieta spokojnie wszystko okłada. Czując jak nieprzyjemny ból dopada moje skronią opieram głowę na moich dłoniach. Cholera jak boli. Podchodzę do płaczącej szatynki i dotykam jej policzka. Ścieram łzy, które wylewa z mojego powodu. Jak mogłem być tak głupi? Dziewczyna szybka ją strąca i patrzy na mnie z pogardą.
- Daruj sobie.- Szatynka wstaje i podchodzi do drzwi. Wiem, że ją zdradziłem i zraniłem tym samym, ale da się to wytłumaczyć.
- Wytłumaczę ci.- Mówię skruszony i łapię ją za rękę przyciągając do siebie. Violetta wyrywa się z mojego uścisku i odwraca się.- Tylko mnie wysłuchaj.- Nalegam.
- Co ty chcesz tłumaczyć? Zdradziłeś mnie nie ma nic do tłumaczenia.- Dziewczyna wstaje i wychodzi z trzaskiem. Otwieram oczy i patrzę przed siebie. To dlatego to wszystko. Zdradziłem ją a ona mnie teraz nienawidzi. Wszystko układa się w całość. Patrzę w przestrzeń pustym wzrokiem ból już dawno minął. Czuję jak Violetta układa dłoń na moim ramieniu.
- Leon wszystko w porządku?- Pyta przybliżając się do mnie.
- Byłaś na mnie cięta bo cię zdradziłem?- Mówię spokojnie patrząc w jej stronę.
- Będzie lepiej jeśli sam to odkryjesz.- Wstaje z miejsca i idzie do sypialni po chwili wychodzi ubrana.- Będę już lecieć.- Zbiera resztę swoich rzeczy i wychodzi z mojego mieszkania. Na moje nieszczęście mija się z Federico. Gorzej już być nie mogło. Przyjaciel mierzy mnie wzrokiem. No fakt niecodziennie widzi się gdy z mieszkania przyjaciela wychodzi kobieta, z którą sie nienawidzi a ten siedzi w samych bokserkach.
~♥~
Hej.
Rozdział chyba w miarę długi.
Początek tylko mi się za bardzo nie podoba.
No to tak Leon i Violetta już chyba pogodzeni.
CHYBA.
Kilka wspomnień Leona z czasów szkoły i takie tam.
Kolejna wspólna noc z Violetta?
Czy Leon dobrze robi?