_____
- Jestem. Wchodzę do mieszkania. Violetta chyba zasnęła bo zawsze wychodziła mi na przywitanie. Odwieszam marynarkę do szafy w przedpokoju i idę w głąb mieszkania. Faktycznie szatynka śpi na kanapie w salonie. Biorę koc leżący na fotelu obok i przykrywam ją. Zasługuje na chwilę odpoczynku a zwłaszcza, że od spotkania z Diego chodzi zdenerwowana i przebudza się w nocy. Idę do kuchni w celu zrobienia sobie czegoś do jedzenia. Gdy mam już otwierać lodówkę zauważam blaszkę z ciastem. Biorę nóż i już chcę ukroić sobie kawałek.
- No ładnie.- Odwracam się gwałtownie. Violetta stoi uśmiechnięta opierając się o futrynę.- Nawet spać nie można iść bo słodycze znikną w jakiś magiczny sposób.
- Wybacz skarbie. Od dziecka mam jakiś niewyjaśniony popęd od słodyczy.
- Jadłeś chociaż coś konkretnego zanim zabrałeś się za ciasto?
- Miałem sobie zrobić kanapki ale zobaczyłem ten sernik nie po prostu nie mogłem się powstrzymać.
- Zrobię ci dobry obiad a ty idź się przebrać. Garnitur miał być na ślub a nie do pracy.- Całuję ją delikatnie i idę do sypialni. W szafie szukam luźniejszych ubrań. Stanowisko szefa zobowiązuję mnie do bardziej oficjalnego stroju. Przebrany idę do kuchni gdzie Violetta stoi przy kuchence i coś szykuje. Na początku miałem wyrzuty, że gotuje w domu ale sama stwierdziła, że to lubi robić.
- Co tak ładnie pachnie?- Obejmuję ją i przytulam stojąc za jej plecami.
- Coś dobrego. Daj mi jeszcze jakieś dziesięć minut.
- Dobrze.- Całuję jej policzek i siadam przy wyspie kuchennej. Nalewam do szklanki soku. - Dzwoniłem do biura podróży w sprawie tego wyjazdu. Jedziemy w przyszłym miesiącu.
- Szybko.
- Jestem dobrym negocjatorem.- Uśmiecham się do szatynki.
- Spróbuj mój negocjatorze.- Violetta podaje mi na łyżce danie, które właśnie przygotowuje.- Smakuje ci?
- Tak.
- Leon lepiej powiedz jeśli czegoś brakuje.
- Nic nie brakuje.
- To się cieszę.- Kobieta mierzwi moje włosy.- Verdas jaku jutro dzień?- Mam nadzieję, że nie jakaś miesięcznica czy coś. Przecież ja się na tym nie znam. Według Violetty jestem romantyczny. Żeby wiedziała w jakim jest błędzie.
- Sobota.
- To fakt, ale też ślub Ludmiły i Federico. Nie mów, że zapomniałeś.- Tal jakby trochę.
~♥~
Siedzę w kościele już znudzony tym wszystkim. Pomyśleć, że kilka miesięcy temu byłem tak zdesperowany i sam chciałem się oświadczyć. Młodzi wychodzę nareszcie z kościoła z za nimi reszta gości. Czuję jak ktoś chwyta moją dłoń odruchowo odwracam się w stronę tej osoby. Uśmiecham się widząc Violette.
- Mogłeś chociaż udawać zainteresowanego.
- Namawiasz mnie do kłamstwa?
- Nie do kłamstwa a do hamowania się czasami.
- Nie możesz tak otwarcie pokazywać, że to ci się nie podoba.- Powiedzmy, że zrozumiałem. Udajemy się do samochodu. Wesele odbywa się w jakimś hotelu z tego co mówił Federico. Długi sznur samochodów jedzie przez miasto. Kogo obchodzi to, że ktoś bierze ślub.- Jak ci powiem, że będzie sernik to schowasz tą kwaśną minę? - Violetta masuje moją dłoń, która spoczywa na skrzyni biegów.
- Nie mam kwaśnej miny.
- Nie tylko minę typu "zabierzcie mnie z tego cyrku"
- Skąd wiesz?- Spoglądam na nią kątem oka nadal skupiając się na drodze.
- Obiecuję ci, że po 23:00 pójdziemy do naszego pokoju w hotelu i spędzimy tam resztę wieczoru. Okej?- Przytakuję na ten pomysł.
~♥~
Siedzimy z Violettą w sypialni i oglądamy moje stare zdjęcia z dzieciństwa. Po wczorajszym weselu postanowiliśmy przeleżeć cały dzień.
- Leoś byłeś uroczy jako dziecko.
- A teraz nie jestem?
- Nie, uroczy byłeś potem dorosłeś i jesteś przystojny.- Obejmuję ją i całuję w policzek.- To twoi rodzice? Violetta podaje mi fotografię. Jestem na niej ja mój brat mama i tata.
- Tak.
- Dlaczego nie przedstawiłeś mi ich gdy byliśmy w Meksyku?- Tego pytania się właśnie obawiałem. Zastanawiam się chwilę. Ratuje mnie dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć.- Idę do drzwi wejściowych mojego mieszkania. Otwieram je i zamieram.
- Witaj sąsiedzie.- Co tu do jasnej cholery robi Hernandez?
~♥~
Hej.
Nareszcie dodaję rozdział.
Na razie mało się dzieje.
Mam po prostu mega pomysł na wyjazd leonetty ale to jeszcze trochę czasu.
Zaskoczeni?
Diego ich sąsiadem będą mieli ciekawie.
Jednak nie długo się nacieszą jego towarzystwem.
Zmieniłam sobie wczoraj również prof bo nie mogłam się powstrzymać.
Te zdjęcia Jorge z tej sesji to życie.
Są po prostu idealne.
Miłej niedzieli kochani :*
Te zdjęcia Jorge z tej sesji to życie.
Są po prostu idealne.
Miłej niedzieli kochani :*