_____
- Znowu? Verdas myślałem, że to się nie powtórzy.
- Daj spokój. - Burczę pod nosem odstawiając kubek. To są moje sprawy. I nawet jeśli faktycznie by nas łączyło coś głębszego to nie powinien w to wynikać. A z Castillo w łóżku jest mi dobrze.
- Dać spokój? Jak?
- Normalnie! - Krzyczę. - Skończ wynikać w moje prywatne sprawy. Czy ja Ci robię za prześcieradło? Nie! Oczekuję od ciebie tego samego. - Wkurzony wstaję i idę do sypialni. Nie dość, że nic nie pamiętam to on dodatkowo wszystko komplikuje. Violetta może być moim kluczem do przeszłości. Wszak już wiem, że byliśmy ze sobą i ten związek rozpadł się z mojej winy. Jednak muszę wiedzieć więcej. Uczucie pustki bez jakichkolwiek wspomnień to najgorsze co może być. Wyciągam z ciemne spodnie koszulę i ulubioną marynarkę. Biorę szybki prysznic i przebieram się we wcześniej przygotowane ubrania. Układam włosy, więc które tej nocy były wplecione palce szatynki. Gotowy wychodzę z łazienki licząc, że Ortez już sobie poszedł. Jednak ten zadowolony je sobie kanapki w mojej kuchni. Bezczelny. Pociesza mnie fakt, że termin przydatności tej szynki co ma na kanapce dawno minął.
- Dobra ta szynka. - Włoch bełkocze z pełnymi ustami a ja się śmieje i biorę kluczyki. Powodzenia jutro mój przyjacielu.
- Idziesz czy dalej opróżniasz mi lodówke. - Pytam będąc przy drzwiach.
- Spieszy ci się do pracy czy do Castillo? - Federico pyta ironicznie i wstaje z miejsca.
- Jesteś samochodem?
- Nie. - Kiwam głową i otwieram samochód a obok na miejscu pasażera usadawia się Federico. Nie odzywamy się do siebie całą drogę do agencji. Mimo, że jesteśmy przyjaciółmi nie musimy ciągle rozmawiać
~❤️~
- Dokumenty. - Szatynka rzuca plik kartek na moje biurko i odwraca się chcąc wyjść.
- Violetta. - Zatrzymuje ją.
- Mówiłam ci, Leon nic z tego nie będzie. - Mówi cicho spuszczając głowę. Jakoś inaczej na mnie patrzy. Jakby łagodnej. - Wiem, że jest Ci ciężko, ale ja nie mogę Ci w tym pomóc. Przepraszam. - Zgarnia swoje włosy unikając mojego wzroku.
- Czujesz coś do mnie? - Wypalam patrząc na Castillo. Jaki ty jesteś naiwny Verdas. Najpierw uciekasz od jakichkolwiek uczuć a teraz zgrywasz zakochanego kumpla. Szatynka powoli patrzy na mnie.
-Leon... - Zaczyna spokojnie.
- Tak wiem wygłupiłem się. - Nerwowo drapie się po karku. Castillo kiwa głową i wchodzi bez słowa z mojego gabinetu. Siadam na skórzanej kanapie i chowa twarz w dłoniach. Przytłacza mnie to wszystko. Nie znam samego siebie. Nie wiem kim jestem. Ciągnę za końce moich kasztanowych włosów. Wykończy mnie to psychicznie. Chciałbym mieć kogoś kto by mi to wszystko wyjaśnił. Tylko cholera mam wrażenie, że wszyscy chcą coś przede mną ukryć. Dlaczego? Co takiego jest w moim życiu, że mam nie wiedzieć? Postanawiam wyjść dziś wcześniej bo w tym stanie i tak na niczym się nie skupię. Biorę kluczyki od auta i wychodzę z budynku. W drodze do domu zahaczam jeszcze o sklep gdzie kupuje moje ulubione whiskey. Wchodzę do mieszkania ściągam marynarkę i luzuje krawat. Otwieram butelkę. Rozglądam się po mieszkaniu. Właśnie może tu coś znajdę. Wstaje i zaczynam szukać czegoś chociaż sam nie wiem czego. Czuję się jak jakiś szpieg we własnym mieszkaniu. Wygrzebując z komody różne pierdoły typu baterie, śrubki czy nawet prezerwatywy, których jest tu sporo. Napotykam się na czerwone pokryte zamszem pudełko. Otwieram je a pierwsze co rzuca się w oczy to karteczka z napisem "Dla kochanej narzeczonej od L" Narzeczonej? Miałem narzeczoną? Violette? Ooo widzę, że faktycznie za dużo o sobie nie wiem.
~❤️~
Patrzę na moich niby przyjaciół i każdego dokładnie skanuję wzrokiem. Dłużej wzrok zatrzymuję na szatyne, która siedzi ze sopuszczoną głową. Każdy z nich wie coś czego ja nie wiem.
- Po co tu jesteśmy? - Federico przerywa tą ciszę zniecierpliwiony tym wszystkim. Nie odpowiadam tylko wyciągam swoje znaleźska. Oprócz karteczki i branzoletki znalazłem jeszcze listy i killa zdjęć. Każde z nich na siebie patrzy. Zaskoczyłem ich?
- Skąd to masz? - Ludmiła dokładnie wszystko ogląda.
-No nie wiem może z mojej szuflady tak na przykład. - Mówię obojętnie w ich stronę. Zauważam łzy w oczach Violetty. Szatynka wstaje i wychodzi z mojego mieszkania. Podnoszę się z miejsca i idę za nią. Zatrzymuję ją kilka metrów przed windą.
- Leon. - Szepcze.
- Co się dzieje? - Pytam luzując ucisk i patrzę w jej oczy. - Powiedz mi.
- Nie mogę Leon. - Kręci przeciwnie głową i unika mojego spojrzenia. Smutek ogarnia jej twarz. Nie mogąc na to patrzeć przytulam ją. Szatynka wtula się w moje ciało a ja gładzę jej plecy.
- Bardzo się kochaliśmy?
- Tylko do ciebie czułam coś tak silnego. - Violetta patrzy mi w oczy a w jej tęczówkach widzę dwa małe ogniki. Szczęście? Chyba tak to mogę nazwać. Wyciągam dłoń i gładzę jej policzek ciągle obserwując jej twarz. Chcę ją pocałować ale ta szybko się odsuwa.
- Zraniłem cię?
- To nieistotne. Nie będziemy razem. Nigdy. - Szatynka odwraca się i szybko odchodzi. Stoję jak wryty a słowo nigdy obija się echem w mojej głowie. A co jeśli nadal ją kocham?
~❤️~
No w końcu ruszyła dupe.
Ale kochani nie czułam się na siłach.
Nie miałam chęci ani nic.
Nauka i ogólnie wszystko źle na mnie działało.
Ale już jest lepiej dlatego piszę.
Piszcie co sądzicie o rozdziale liczę na długie komentarze bo wiecie cze kocham je czytać :*
Ojeju 💓💔
OdpowiedzUsuńDaj wreszcie jakiś szczęśliwy rozdział ;c
Z Leonettą!
Może bobasek? :D
LAJON MIAŁ NARZYCZONĄ!AAAAAA
BAŁAM SIĘ, ŻE LEON ZGARNIE TE PREZERTWATYWY I GDZIEŚ PÓJDZIE XD
O jeju, znowu krzycze, wybacz xD
Next, next, next 😂
Jednak sierota Verdas bardziej mi odpowiadał, ten jest jeszcze bardziej rozkojarzony, tamten był taki słodki, aaaawwwwwww.
Jak wróci Leonetta to i Leosiek wróci! Ja to wiem! XD
Nie wiem czy widziałaś, ale zamówiłam sobie u ciebie projekt na watt XD
Jak nie chcesz projektu to može być SS, ale noo jestem ciekawa co dupek wymyśli xD
Do następnego ;*
💓❤💓💓❤💓💓❤💓❤💓❤💓❤💓❤❤💕💝💝👌💝💝💝💝👌
Mały prezent dla Verdasa: 🔫🔫🔫 przeproś ją!
Moje
OdpowiedzUsuńHej. Ciekawi mnie co się stało w przeszłości. To co się wydarzyło to bardzo wpłynęło na ich relacje. Może dowiem się w następnych rozdziałach. Musze być cierpliwa.
OdpowiedzUsuń