____
Siedzę w moim gabinecie. Tęsknię za czasami wyjazdów na akcje. Chciałbym do tego powrócić, ale chyba za bardzo się rozleniwiłem.
- Leon nie no gratuluję. Po każdym innym bym się tego spodziewał ale nie po tobie. - Błagam niech go ktoś nauczy pukać.
- Mógłbyś zapukać czasami.- Spoglądam na niego znad monitora komputera.
- Powiedz mi jak gdzie i kiedy?
- Stary co ci będę tłumaczył skąd się biorą dzieci.- Śmieję się przez chwilę.- Sam wiesz najlepiej to ty będziesz ojcem za 3 miesiące.
- Nic mi nie mów. Wstawanie w nocy, pieluchy.- I tak znając życie to Ludmiła będzie wstawała w nocy bo ten się nie obudzi a co do pieluch to Federico bał się posprzątać po własnym psie.- Jedyny plus to brak humorków mojej żony.
- Aż tak źle?
- To Ludmiła twoja siostra jakbyś nie wiedział.- No tak blondynka jest jak diabeł w ciele anioła. A ja jestem najlepszym przykładem na to by lepiej jej czasami ustąpić.
- Macie już imię?
- Matt Leon Ortez.- Mówi pewny siebie a ja niemal opluwam się kawą.
- Leon?
- Ludmiła uparła się, że chce dać mu na drugie Leon chce by nosił imię jej brata.- Jako takim rodzeństwem nie jesteśmy, ale... a z resztą po co wnikać.
- A props braci. Maxi jest w Buenos Aires.- Wstaję z fotela i zaczynam chodzić po gabinecie.- Chciał pogadać.
- I gadaliście?
- Miałem mu dać znać, ale...
- Ale nie dałeś.- Przerywa mi.- Musisz stawić czoła swojej przeszłości Verdas i przede wszystkim powiedzieć o tym Violettcie.
- Powiem gdy uznam to za stosowne.- W prawdzie to co się stało to nic strasznego lecz wciąż nie lubię i nie umiem o tym mówić. Było to dawno ale dla chłopca, który miał 6 lat świat się zawalił a brat go znienawidził.
- A jak zareagowała na sprawę z Diego?
- Chciałem jej powiedzieć ale uprzedziła mnie bo znalazła list w moich spodniach robiąc pranie. Wkurzyła się i zasłabła w sumie dzięki temu wiem, że jest w ciąży.- Uśmiecham się. Naszą rozmowę przerywa mój dzwoniący telefon. Violetta. Odbieram.
- Co tam skarbie?
- Chciałam zapytać czy mógłbyś przyjechać po mnie do szpitala?
- Coś się stało? - Pytam zmartwiony.
- Spokojnie.- Słyszę jej śmiech po drugiej stronie. Byłam na badaniach. Pokarzę ci coś w domu.
- Mhm. W takim razie czekaj przed szpitalem. Do zobaczenia.- Kończę połączenie.
- Humorki?- Włoch się głupio śmieje.
- Chciałbyś. A teraz bierz się do roboty bo cię zwolnię.
~♥~
Czekam przed szpitalem na szatynkę. Palcami wystukuję w kierownicę rytm piosenki lecącej akurat w radio.
- Jestem.- Violetta wsiada do samochodu, całuje mój policzek i mierzwi włosy. Uśmiecham się do niej.
- I co ci powiedział lekarz?- Pytam odpalając samochód.
- W sumie to nic. To dopiero początek dostałam jakieś witaminy. Póki co wszystko jest w porządku.
- A wiadomo może już czy...- Zaczynam niepewnie.
- Za wcześnie kochanie.- Szatynka uśmiecha się w moją stronę. Czeka mnie jeszcze rozmowa z bratem. Chciałbym, żeby odbyła się jak najpóźniej. Nie wiem o czym on chce gadać i chyba wolałbym nie wiedzieć. Było dobrze jak siedział w Meksyku. Kochany braciszek się znalazł.
Spoglądam kątem oka na moją towarzyszkę. Mam śliczną dziewczynę.
- Patrz może na drogę co?- Poucza mnie.
- Zjemy coś na mieście czy wolisz w domu?
- Zamówimy coś.- Szatynka opiera głowę o zagłówek.- Jak chciałbyś nazwać nasze dziecko?- NASZE DZIECKO. Te słowa kilkakrotnie obijają się w mojej głowie. Dopiero teraz dociera do mnie, że cholera ja Leon Verdas będę ojcem.
- Viola jak do mnie jeszcze nie dociera to, że będę ojcem.
- Dasz sobie radę. Widziałam jaki byłeś dla Damiena.
- Ale...- Zaczynam.
- Nie ma żadnego ale.- Przerywa mi i całuje mój policzek gdy zatrzymujemy się na parkingu. Wysiadamy z samochodu i trzymając się za ręce idziemy do mieszkania.
- To co chciałaś mi pokazać?- Pytam odwieszając marynarkę na wieszak.
- Co ty taki w gorącej wodzie kąpany? Zjemy i ci pokażę.- Siada na kanapie a z szufladki w stoliku wyjmuje ulotki z różnych restauracji.
- To na co masz ochotę? - Siadam obok i obejmuję ramieniem szatynkę.
- To, to i jeszcze to.- Pokazuje na różne potrawy w menu. Patrzę na nią z przerażeniem. Czy to to o czym mówił Federico?- Żartuję głupku. Zamów pizzę.- Uśmiecham się biorę telefon i wychodzę do kuchni zamówić jedzenie. Po złożeniu zamówienia wracam do mojej dziewczyny.
- Chciałam ci to pokazać później.- Mówi szukając czegoś w torebce.- Jednak za bardzo chcę byś to już zobaczył.- Bierze do ręki jakieś kartki.- Chodź.- Podchodzę do niej i siadam obok.- Spójrz to nasz mały książę albo księżniczka.- Odwraca kartki, które trzyma w dłoniach a mi ukazuje się zdjęcie USG. Nie na na nim dokładnego zarysu ciała, ale mała plamka na środku to moje dziecko, które za dziewięć miesięcy będę mógł przytulić. Postaram się być najlepszym ojcem jakiego widział ten świat.
~♥~
Hej.
Rozdział wcześniej niż normalnie.
Taka niespodzianka :)
Wczoraj i dzisiaj miałam rekolekcje i wcześniej przez to byłam w domu więc jest rozdział.
Jeszcze 3 rozdziały + epilog i koniec.
Będę chyba tęsknić a tym opowiadaniem bo jakby nie patrzeć już dobry rok je piszę.
Już tyle osób zabiłam.
Ale jednego możecie być pewni.
W tym czy w innym na pewno ktoś zginie bo nie była bym sobą.
Następny kto wie może w weekend bo jest prawie napisany i powiem, że bardzo będziecie zaskoczeni.
Przed Leonem ważna decyzja ale i czas na zmierzenie się z tym co było kiedyś.
Trzymajcie za niego kciuki :)
Cudowny rozdział z niecierpliwością czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńCzy tylko jak tak bardzo chce wiedzieć o co chodzi i czego Leon nie powiedział jeszcze Violi o swojej przeszłości?
OdpowiedzUsuńNurtuje mnie to.
Tak bardzo czekam na moment ciąży Violi i teraz jak czytam o tym, to ciesze się jak głupia do sera.
Oby wszystko z dzieckiem do samego końca było dobrze.
Mam nadzieje, że nie przewidujesz poronienia.
Nie przeżyła bym tego.
Cudowny!
❤❤❤❤
Maddy ❤
Mam nadzieję ze ani dziecko ani Leonetta nie zginie. Ale po tobie wszystkiego można się spodziewać.
OdpowiedzUsuńObstawiam dziecko Ludmi albo Maxiego
Cudo! Chcę już next!