-Czy ty Violetto bierzesz Leona za swego męża?- Na te słowa kapłan czekałam całą uroczystość od dnia poznania szatyna. Nareszcie będę panią Verdas.
- Tak
- A ty Leonie bierzesz Violettę za swoją żonę?- Leon uśmiecha się uroczo.
- Tak.- Odpowiada bez zastanowienia.
- Ogłaszam waz mężem i żoną. Leon...- Wymieniają znaczące spojrzenia. Po chwili czuję miękkie usta Leona. Robi to delikatnie jakby bał się, że coś mi zrobi.
- Kocham Cię. - Szepcze po chwili.
- Kogo ty tam kochasz?- Odpowiada.
- Ciebie.
- Jeszcze wczoraj miałaś na mnie focha.- Odpowiada. O co tu do cholery chodzi. Otwieram oczy.
- Leon co ty tu robisz!?
- Przyszedłem ci powiedzieć, że nie ma dziś zajęć.
- Bo?
- Nie wiem. Ja miałem ci tylko powiedzieć, że mamy wolne.- Uśmiechnął się jak to on.
- I to jest powód dla, którego mnie obudziłeś?
- A co śnił ci się książę na białym koniu? - Usiadł obok mnie.
- Może tak może nie.
- A tym księciem był może przystojny szatyn?- On mnie podrywa?
- Może.
- No to może wyskoczymy gdzieś razem w sobotę?- Rzucił się na mnie. Co my robimy? Zachowujemy się jak para a wcale nią nie jesteśmy.
- Randka?
- Zależy jak to odbierasz?- Przybliżył się do mnie uśmiechając się cwaniacko.
- O której?
- Wpadnę po ciebie.- Uśmiechnął się po raz kolejny.- Masz jakieś plany na dziś?
- Raczej nie, a co?
- Chcesz zobaczyć próbę najlepszego zespołu?
- Pod jednym warunkiem. Opowiesz mi coś o studiu.
- Może kiedyś.- Wstał i wyszedł.- Z godzinę na dole.- W pokoju unosił się jeszcze wspaniały zapach. Opadłam bezwładnie na łóżko. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że umówiłam się na randkę z Verdasem.
***
- Już jestem!- Zeszłam do salonu, w którym siedział Leon.
- Masz wszystko?
- Tak. Możemy już iść?
- Tak.- Szliśmy w ciszy. Od czasu do czasu zamienialiśmy ze sobą kilka zdań
- Leon. Gdzie my w ogóle idziemy?
- Do mnie. Muszę rozstawić instrumenty.
- Ćwiczycie u ciebie w domu?- Byłam zdziwiona. Myślałam, że zespół Leona ćwiczy w Studio. W tej wielkiej sali ze zdjęć gdzie stoi czarny fortepian.
- Tak. Ale tylko chwilowo.
- Opowiesz mi coś o Studiu?
- Już jesteśmy.- On znowu zmienia temat.
- Leon! Znowu zmieniasz temat jak tylko pytam o studio. Wiesz, że ta szkoła to moje marzenia. Ja cię nie proszę byś mnie tam zabierał. Ja tylko chcę posłuchać o tej szkole o tym miejscu.- W moich oczach zbierały się łzy.- Znowu mi to robisz ranisz mnie.- Odwróciłam się miałam już odejść.
- Violu...- Złapał mnie w swoje ramiona i przycisną do klatki piersiowej.- Przepraszam. Zawaliłem. Już drugi raz.
- Leon jesteśmy przyjaciółmi a zachowujemy się całkiem inaczej.
- Bo między nami jest inny lepszy typ przyjaźni.
- Masz wszystko?
- Tak. Możemy już iść?
- Tak.- Szliśmy w ciszy. Od czasu do czasu zamienialiśmy ze sobą kilka zdań
- Leon. Gdzie my w ogóle idziemy?
- Do mnie. Muszę rozstawić instrumenty.
- Ćwiczycie u ciebie w domu?- Byłam zdziwiona. Myślałam, że zespół Leona ćwiczy w Studio. W tej wielkiej sali ze zdjęć gdzie stoi czarny fortepian.
- Tak. Ale tylko chwilowo.
- Opowiesz mi coś o Studiu?
- Już jesteśmy.- On znowu zmienia temat.
- Leon! Znowu zmieniasz temat jak tylko pytam o studio. Wiesz, że ta szkoła to moje marzenia. Ja cię nie proszę byś mnie tam zabierał. Ja tylko chcę posłuchać o tej szkole o tym miejscu.- W moich oczach zbierały się łzy.- Znowu mi to robisz ranisz mnie.- Odwróciłam się miałam już odejść.
- Violu...- Złapał mnie w swoje ramiona i przycisną do klatki piersiowej.- Przepraszam. Zawaliłem. Już drugi raz.
- Leon jesteśmy przyjaciółmi a zachowujemy się całkiem inaczej.
- Bo między nami jest inny lepszy typ przyjaźni.
~♥~
Hej. Witam was w 2 dzień świąt.
Dostaliście coś.
Ja przychodzę a trochę spóźnionym prezentem.
Śniegu nie ma to mi się sanki wykoleiły.
Przepraszam, że tak krótko ale to był jeden z rozdziałów. który tak źle mi się pisało.
Już się nie mogę sama doczekać leonetty.
Trzymajcie się.
Wszelkie pytania kierujcie TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz