Szatyn spokojnie jadł śniadanie w kuchni gdy w pomieszczeniu zjawili się jego rodzice.
- Mamy do ciebie sprawę.- Odezwał się mężczyzna około 40.
- Coś się stało?
- Leon wiemy jak ważne jest dla ciebie studio. Ale na razie musisz przerwać w nim naukę.- Głos zabrała matka chłopaka.
- Dlaczego?- Satyn lekko się uniósł.
- Nasza firma przeżywa mały kryzys. Postaramy się w najbliższym czasie podpisać kontrakt z jakąś dużą korporacją. Będziesz mógł wybrać sobie liceum. Dziś będzie jak na tą chwilę twój ostatni dzień w studio.- Ojciec chłopaka powiedział ze sutkiem wiedział jak ważna dla szkoła. Jednak jak na tą chwilę nie mógł pozwolić sobie na aż taki wydatek
- A co z zespołem, przyjaciółmi, Franceską?- W oczach chłopaka widoczne były łzy. Jednak nie pozwolił im wypłynąć.
- Twój zespół może ćwiczyć u nas w garażu. A co zrobisz z resztą to Leon twoja sprawa nie chcemy ingerować w twoje życie prywatne.
- Dobrze do jutra dam wam znać jaką szkołę wybrałem.- Szatyn wstał od stołu miskę po płatkach oraz kubek po kawie odstawił do zmywarki. Wyszedł z pomieszczenia a następnie z domu. Po drodze do szkoły układał sobie scenariusz co powie swoim znajomym a zwłaszcza dziewczynie. Gdy znajdował się już na terenie szkoły podbiegła do niego czarnowłosa piękność pochodząca z Włoch.
- Hej Fran.- Uśmiechną się szeroko. Jednak w środku nie było mu tak wesoło.
- Coś nie tak. Prawda Leon?- Dziewczyna miała talent do zgadywania czy z Leonam jst dobrze. Znali się przecież od 5 klasy, kiedy to ona przeprowadziła się z Mediolanu do Buenos Aires.
- Muszę na razie opuścić studio. Nie wiem czy wrócę.
- Dlaczego?- Dziewczyna wnikała w szczegóły to była jedna z wielu cech charakteryzujących ją,
- Ojciec ma problem z firmą.
- Leon a co z nami?
- Zróbmy sobie na ten czas przerwę.- Chłopak wyznał z bólem. Ale cóż szatyn przez te kilka lat zdążył się do niej przywiązać.
- Leon jesteś pewien?
- Fran. Będziemy w dwóch różnych szkołach ja będę całe dnie się uczył a ty będziesz się skupiać na muzyce.Tak będzie lepiej.
- Rozumiem.- Dziewczyna odeszła. Szatyn udał się w stronę budynku. Było uż po dzwonku. Leon już dawno powinien być na zajęciach ze śpiewu. Chodził szukając dyrektora placówki.
- Pablo!
- Coś się stało że nie jesteś na zajęciach?
- Tak niestety na jakiś czas muszę opóścić studio.
- Dlaczego? To coś poważnego?
- Firma taty ma problemy.
- Rozumiem. Ale jeśli będziesz chciał drzwi są zawsze dla ciebie otwarte. Chcesz pożegnać się z przyjaciółmi?
- Wolę żebyś ty im to tym powiedział. Dowodzenia.- Chłopak wyszedł z budynku jeszcze raz spojrzał na szkołę i ruszył przed siebie.. Postanowił udać się na spacer po pobliskim parku. Wspominał wszystkie chwile z przyjaciółmi. a zwłaszcza z Franceską. W pewnym momencie poczuł uderzenie w klatkę piersiową.
- Przepraszam.- Spojrzał na osobę z którą się zderzył. Niska szatynka o czekoladowych oczach i ślicznej cerze.
- Nic...się nie stało.- Widok obcych chłopaków a zwłaszcza tak przystojnych jak łody Verdas onieśmielał ją.
- Ja cię chyba z skądś kojarzę. Jesteś Leon Verdas tak?
- Skąd wiesz?
- Śledzę na bieżąco stronę studio.
- Chciała byś tam chodzić?
- Bardzo ale rodzice...
- Nie chcę być wścibski ale...
- Nie to nie problem finansowy chcą bym poszła w ślady któregoś z nich.- Dziewczyna wyznała z bólem.
- Jeszcze się nie zapytałem. Jak się nazywasz?
- Violetta Castillo.
- Ta...
- Tak tak Violetta Castillo. Wszyscy o to pytają.- Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Może pójdziemy na jaką kawę?- Zielonooki uśmiechną się. Dziewczynie spodobał się ten pomysł.
- I tak nie zamierzałam iść na lekcje, Więc nie mam nic do stracenia.
- Niedaleko jest fajna kawiarnia.- Odparł szatyn. Dwójka młodych ludzi udała się w tamtym kierunku. Przeszli przez park i znaleźli się na ulicy, na której znajdowała się kawiarnia. Weszli do środka i zajęli miejsce przy oknie.
- Co zamawiasz?- Chłopak uśmiechną się uroczo
- Cappuccino i...
- Mogę ci polecić szarlotkę mają najlepszą w okolicy.
- Skoro tak twierdzisz to szarlotkę.- Chłopak udał się do kasy. Dziewczyna została sama przy stoliku. Czy czuła się źle z powodu opuszczenia zajęć. Nie wręcz przeciwnie czuła się świetnie. Nienawidziła tego miejsca.
-Już jestem. Proszę. - Szatyn podał dziewczynie jej zamówienie.
- Ile ci wiszę?- Castillo wyciągnęła z torebki portfel.
- Nic.
- Leon sama mogę za siebie płacić.
- Ale ja jestem facetem. I raczej ja powonieniem płacić.
- Niech ci będzie ale następnym razem ja płacę.
- Myślisz że będzie następny raz?
- A ty?
- Nie wiem.
- Gdzie chodzisz do szkoły?
- Do liceum za parkiem
- Przyjmują nowych uczniów?
- Chcesz się zapisać?
- Przynajmniej będę kogoś znał. - Podczas wypowiedzi chłopaka szatynka dostała Sms`a od matki.
Od: Mama
Violetto czemu nie ma cie na zajęciach?
Wracaj do domu!
- Leon muszę już wracać mama dowiedziała o wagarach.
- Podasz mi chociaż swój numer?
- Tak jasne. Masz coś bym ci mogła zapisać?- Leon z plecaka wyją kawałek kartki i długopis. Dziewczyna zapisała mu swój numer po czym wyszła z kawiarni. Zielonooki udał się do domu. Spacerował powoli parkiem. Nagle zobaczył obraz który zwalił go z nóg.
- Franceska !?- Krzykną widząc ją z Diego osobą której szczerze nienawidził .
- Leon...- Dziewczyna szukała sensownego wyjścia z tej sytuacji.
- Nie no luz zerwaliśmy rano a ty już lecisz w objęcia innego.- Szatyn powiedział z sarkazmem. Czuł się zdradzony w końcu obiecali że jak Leon będzie znowu uczęszczał do studia to wrócą do siebie.
- Leon...
- Nie musisz się tłumaczyć. Nie jesteśmy już razem. - Leon odszedł od tej dwójki. Idąc do domu chłopak wpadł na pewien pomysł. Skoro Franceska ma kogoś to on również może sie z kimś umówić.
~♥~
Hej. Nareszcie rozdział
Przepraszam że dopiero teraz ale te upały które były nie dały mi pracować.
Poza tym kończą się wakacje i jak najlepiej
chce wykorzystać te ostatnie dni wolnego.
Teraz czeka mnie więcej nauki.
W tym roku również mam do zaliczenia projekt edukacyjny więc muszę wybrać t
temat i nauczyciela u którego zaliczam więc
roboty mam trochę.
Postanowiłam udostępnić wam mojego aska
http://ask.fm/JorgiVerdas
Taaa bo to te upałyyy 😉 i koniec wakacjiii 😐 Fajny rozdział
OdpowiedzUsuńhej zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuń