sobota, 6 maja 2017

Epilog

 
 
 
____
 
 
- I właśnie dlatego mój tata jest najlepszy.- Głos dziewczynki roznosi się po sali a ja z dumą patrzę na moją małą księżniczkę, która jest jak pomniejszona wersja mojej żony. W słali rozchodzą się brawa a w kącie dostrzegam moją uśmiechniętą żonę. Szatynka posyła nam buziaki. Biorę moją kruszynkę na ręce i podchodzę do Violetty.- Musicie jechać?- Uroczy głos naszej córeczki okala moje uszy a jej drobne rączki oplatają moją szyję.
- Wrócimy bardzo szybko, ale jeśli będzie się coś działo to przyjedziemy nawet dzisiaj.- Violetta gładzi małą po głowie i całuje w czoło. Wychodzimy z budynku przedszkola, do którego chodzi Martina. Przed placówką czeka na nas Ludmiła, która pod naszą nieobecność zajmie się małą.
- Mała była niedawno chora jak coś to dzwoń.- Mówię odstawiając córkę na ziemię a ta po chwili uczepia się ręki blondynki.
- Bawcie się dobrze. I tak Leon zadzwonię i dobrze o tym wiesz.- Uśmiechamy się do niej z Violettą i idziemy do naszego samochodu. Dziś jest nasza kolejna rocznica sześć lat szczęśliwego małżeństwa. Każdą naszą rocznicę spędzamy w małym domku za miastem. Mam 29 lat i wspaniałą rodzinę. Czego chcieć więcej? Kiedyś nawet nie myślałem, że pracę i rodzinę da się pogodzić. Dałem radę tym wszystkim przeciwnością.
- Leon zawróć proszę.- Violetta mówi przerażona ale opanowana a ja natychmiast wykonuję jej prośbę.
- Co się stało?
- Tini ma wysoką gorączkę i źle się czuje Ludmiła zabrała ją do szpitala.- Kiwam głową na znak, że rozumiem i wracam do miasta. Najwyżej pojedziemy w inny weekend nasza córka jest najważniejsza. Dzień jej narodzin był jednym z trzech najszczęśliwszych dni mojego życia pierwszy to były oświadczyny a kolejny to nasz ślub. Wsłuchuję się w spokojny głos Violetty, która nuci jakąś piosenkę. Lesz wkrótce zamiast głosu mojej żony był pisk opon i trzask. Historia zatacza koło. Dwoje rodziców jadących do chorego dziecka. Czy to nie brzmi znajomo? To koniec. Koniec wszystkiego. Zapewniam was, że z Violettą nadal jesteśmy szczęśliwi.
 
KONIEC.
 
~♥~
Hej znowu :)
Postanowiłam Epilog dać dziś bo nie chciałam już dłużej trzymać was w niepewności.
Tej historii od początku nie był pisany happyand.
Violetta i Leon są szczęśliwi spokojnie :)
A Martina no cóż...
Może kiedyś się dowiecie bo od kilku dni chodzi za mną myśl by za jakiś tam czas napisać drugą część.
Ale to po kolejnym opowiadaniu :)
Chciałabym podziękować wszystkim, którzy tu są czytają i komentują bo dzięki wam jeszcze tu jestem to wy jesteście moją motywacją to wy to czytacie ( współczuję wam ) .
Chyba tak jak i wy będę tęsknić za Leonem bo przywiązałam się do niego bardzo ale to bardzo.
Pisałam to ponad rok w sumie i po prostu serce mi się kraje kiedy mam to zakończyć.
Były momenty kiedy zupełnie nie miałam pomysłu co dalej a były takie kiedy mogłam siedzieć pisać i pisać.
Zeszyt, w którym jest rękopis opowiadania wygląda okropnie ale był ze mną prawie wszędzie towarzyszył mi prawie każdego dnia w szkole miałam go ze sobą na wakacjach.
Wenę czerpałam z każdego małego momentu życia, piosenki, książki, serialu, filmu.
Potrafiłam wstać w środku nocy i pisać bo przyszedł mi super pomysł.
Nie raz naraziłam się nauczycielce na lekcji bo miałam nagły napływ weny.
Ostatni rozdział był tworzony po części na długiej przerwie w piątek.
Miałam wzloty i upadki ale skończyłam to.
Opowiadanie zaczęłam pisać w grudniu 2015 roku nie sądziłam, że wszystkie wątki się tak potoczą.
Zmienił mi się nie tylko charakter pisma ale i również styl w jakim piszę.
Mam nadzieję, że kolejne opowiadanie przyjmiecie równie dobrze jak to.
Prolog nowej historii prawdopodobnie w tygodniu.
Na dniach zmieni się wygląd bloga.
Nie wiem czy nowa historia będzie publikowana na wattpadzie.
Obecnie planuję 30 rozdziałów ale jak wyjdzie sama nie wiem.
Napiszcie w komentarzach jaki moment najbardziej lubicie jaki najbardziej zapadł wam w pamięć.
Mi chyba moment gdy Leon robił pompki z Violetta na plecach :)
No cóż kochani życzę wam dobrej nocy i do zobaczenia w nowej odsłonie :)
 
 
PS: Nie bijcie mówiłam, że ktoś zginie początkowo miał zginąć Leon i Martina.  






4 komentarze:

  1. Nie zrobiłaś tego.
    Mało Ci?
    No kurcze oni mieli żyć.
    Dlaczego?
    Ty uwielbiasz uśmiercać ludzi.
    Piękna historia, ale nigdy się nie pogórze z takim zakończeniem.
    Smutno mi :(
    Nie mogłaś uśmiercić Lu?
    Podzielili los jego rodziców. 😢😢😢
    Było im pisane tylko sześć lat życia w pełnej rodzinie.
    Weź, bo płacze jak głupia.
    Nie lubię smutnych zakończeń.
    Widocznie tak miało być i nic na to nie poradzę.

    Tak! Druga część. Oczywiście jestem za, o ile będziesz miała pomysł na nią i skończysz drugie opko.

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiedz mi, że to jednak nie prawda oni żyją są razem ze swoją córką. To nie może się tak skończyć ja się z tym nie zgadzam.Oni mieli żyć razem szczęśliwi, a nie podzielić los rodziców Leona.Smutno mi tak bardzo jest mi smutno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Że co!?
    Powtórka z rozrywki?
    Jak tak można!?😢
    Leonetta nie żyje?
    Tini zostanie sierotą?
    Czy może jednak uda im się przeżyć.
    Ale przecież to koniec...😢😢

    OdpowiedzUsuń

O mnie


Werka ale duża cześć moich znajomych mówi do mnie Halincia. Czemu? Sama nie wiem? Mogę cały dzień przeleżeć i oglądać ulubiony serial. Nie wiem kim chce jeszcze być czas pokaże. Muzyka jest jedną z moich pasji kocham śpiewać. Po za muzyką uwielbiam również literaturę. Dużo czytam i piszę. Uwielbiam romantyczne historie. Ile mam latek? Hot 14. Boję się dentysty pająków i Ciem. Żyję całym życiem mam optymistyczny pogląd na świat. Bardzo szybko się wzruszam. Uwielbiam ogniska ze znajomymi i wypady do kina. Mieszkam na wsi i tu się wychowałam spokój i cisza. Tyle co można się o mnie ciekawego dowiedzieć. Żona Jorge Blanco. Nie no ale w przyszłości kto wie.