Zabieram ostatnie rzeczy z biura. Rozglądam się dookoła. Raczej wszystko zabrałem.
- Na pewno chcesz nas opuścić?- Odwracam się. Fran wraz z Fede uśmiechają się do mnie. Franceske znam tylko miesiąc ale moje bezpodstawne negatywne nastawienie do niej, które miałem na początku szybko minęło. Włoszka okazała się świetną przyjaciółką.
- Tak jestem pewny swojej decyzji. To co teraz robię nie jest spełnieniem moich marzeń. - Uśmiecham się blado do przyjaciół Wychodzę. Chcę się jeszcze spotkać z Violettą póki Damien jest w przedszkolu. Karton wkładam do bagażnika. Siadam za kierownicą i odjeżdżam ostatni raz z pod tego budynku. Jadę spokojnie miastem rozmyślając jak przekazać Violettcie tą informację. Jak ona to przyjmie? Tyle pytań żadnej odpowiedzi. Zaczyna mnie to dręczyć. Parkuję pod kawiarnią, w której jestem umówiony z szatynką. Wysiadam z auta przed niewielkim budynkiem. Będąc wewnątrz rozglądam się za szatynką. Uśmiechnięta macha mi ze stolika z numerem 8. Również posyłam jej uśmiech i idę w jej stronę.
- Brzmiałeś przez telefon jakoś dziwnie. Coś się stało?- Rzuca mi się na szyję widocznie zmartwiona.
- Usiądźmy.
- Leon coś się dzieje widzę to.
- Nic co mogłoby cię zmartwić. Odszedłem z pracy.- Wyznaję z trudnością. Automatycznie czuję jak ten olbrzymi głaz spada z mego serca.
- To,że rzuciłeś pracę ma mnie nie martwić? Leon zgodziłeś się...
- Bez kazań proszę.- Przerywam jej w połowie zdania.- Spokojnie jest coś czego ci nie powiedziałem. Ale to tylko kwestia czasu. Najważniejsze jest to, że mam stałe źródło dochodów.
- Leon jakie źródło? Wmieszałeś się w mafię czy co?
- Spokojnie, tak? Mam jeszcze coś co cię ucieszy. Zabieram ciebie i małego na wakacje.
- Gdzie?
- Niespodzianka.- Uśmiecham się tajemniczo.
- Nie wiedziałam, że mój chłopak jest taki romantyczny.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. Idziemy?- Obejmuję moją dziewczynę ramieniem.
Moja dziewczyna dopiero teraz dostrzegam magię tych dwóch słów. Przez całą drogę do samochodu kątem oka spoglądam na szatynkę.
- Pocałuj mnie a nie przyglądasz.
- Twoje prośby zostaną wysłuchane. - Opieram szatynkę o mój samochód tym samym napierając na nią moim ciałem. Zbliżam swoją twarz do jej twarzy.
- Leon szybko ludzie się patrzą.- Violetta niemalże szepcze w moje usta. W tej chwili nie obchodzą mnie inni ludzie. Delikatnie dotykam malinowych ust szatynki. Dlaczego jej usta kojarzą mi się z malinami? No tak na truskawki masz uczulenie Verdas. Liczę na jakiś ruch z jej strony. Nic stoi jak sparaliżowana. Pogłębiam pocałunek dopiero teraz zostaje on odwzajemniony. Ciekawe czy wszystkich dookoła mdli tak jak mnie gdy jakieś pary robiły to co my teraz w miejscu publicznym.
- Możesz mnie puścić nigdzie ci nie ucieknę.
- Jaką mam pewność skarbie?
- Taką, że uwielbiam się do ciebie przytulać.- Jej drobne rączki oplatają mnie w pasie a głowa opiera się o moją klatkę piersiową. Przyciskam ją mocniej do swego ciała.
- Dobra dobra koniec tych czułości. Trzeba jechać po małego.- Otwieram drzwi od samochodu i pomagam wsiąść szatynce do środka. Z radia rozbrzmiewa melodia, którą szatynka nuci pod nosem.
- Zaśpiewaj.
- Co? Leon chyba zwariowałeś. Ja nie umiem śpiewać.
- Ja też.- Na złość robię głośniej i śpiewam wystukując rytm w kierownicę.
- Wariat.- Komentuje to co robię jednak sama po kilku sekundach śpiewa wraz ze mną. Ma śliczny głos. Taki delikatny i słodki jak wata cukrowa.
- Ładnie.- Podsumowuję.
- Przestań.- Śmieje się . Jest śliczna gdy się uśmiecha.
- Dobra leć po młodego.- Szatynka wychodzi z pojazdu. Jeszcze nie wiem jakie uczuciem darzę tą uroczą kobietę. Ale z dnia na dzień coś mi mówi, że to miłość. W międzyczasie gdy nie ma Violetty dostaję wiadomość od Ferro, która prosi o spotkanie. Odpisuję jej by czekała tam gdzie zawsze. W lusterku widzę odbicie Violetty i Damiena.
- Jak tam?- Pytam młodego gdy wsiada do auta.
- Źle.- Odburkuje.
- Potem ci wytłumaczę.- Violetta kładzie dłoń na moim ramieniu. Gdy już wszyscy jesteśmy odpalam auto.
- Odstawię was i pojadę coś załatwić na mieście.
- Leon ciągle gdzieś jeździsz. Zaczynam się martwić o ciebie.
- Spokojnie. To legalne.- Uśmiecham się do szatynki, która wysiada z auta. Wykręcam na parkingu gdy Violetta i Damien już wysiądą i jadę przez miasto by spotkać się z wredną blondyną. Ciekawe co chciała? Wysiadam z auta i wchodzę do budynku. Rozglądam się z Ferro. Jej blond włosy rzucają się w oczy.
- Czego chciałaś?
- Pogadać.
- O czym?
- Violetta musi wiedzieć.
- Dowie się ale w swoim czasie. Chcę ją na to przygotować. Zabiorę ją do Meksyku.
- Rób co chcesz. Ale jak ją zranisz to osobiście cię zabije.
- To wszystko?
- Nie. Chciałam cię przeprosić.
- Dobrze usłyszałem?
- Tak Leon nie wygłupiaj się.
- Dobrze siostrzyczko.- Śmieje się i przytulam blondi.
- Znów jest jak dawniej. Znów jesteś moim głupszym "bratem".
- Dobra gwiazda muszę lecieć.- Uśmiecham się i wychodzę. Jadę do domu po drodze kupuję pizze na wynos by Violetta nie musiała martwić się obiadem.
- Jestem i mam pizze.
- Ja cię kiedyś...- Przerywam jaj pocałunkiem.
- Damien obiad!Pizza!
- Leon to nic nie da.
- A co mu się stało?
- Mają jutro w przedszkolu jakiś dzień, że każdy musi przyjść z ojcem.
- I mały nie ma z kim iść?
- Pójdę z nim.
- Naprawdę?
- Tak. Teraz zaniosę mu kawałek i pogadam z nim.- Na talerzu układam kawałek i idę do pokoju Damiena.
- Leon.
- Tak to ja i pizza. Chciałem ci powiedzieć, że pójdę tam jutro z tobą.
- Dziękuję.- Chłopiec przytula się do mnie.
~♥~
Hej.
Sorka, że tak późno w nocy ale no...
To przez Jorge tak.
Miał być w piątek to walną zaręczyny to się całą sobotę jarałam piosenką.
A dziś dał całą wersję piosenki.
I tak wyszło.
Zenek i oczy zielone sponsorem rozdziału.
Wiecie jak mi się fajnie pisało przy tym?
Ale wróćmy do tematu tego, że Jorge jest uroczy i zrobił to w piękny sposób.
Jorge mój mały chłopczyk dorósł.
I tak jej nie lubie.
Ale jak są szczęśliwi to miłość rośnie wokół nas i takie tam.
Shippuje ( do tej pory nie umiem tego napisać) może nie tak bardzo jak Jortini.
Ło jezu notka długaa.
Ale tak moje serce oddałam Jortini.
Friends tak bardzo bożeee.
Już mi się Fangirling włączył.
Dobra co do rodziału
Kto się spodziewał pojednania Lu i Leona?
Dzikie besosy lajonetty przy ałcie mrrr.
Dobra idę spać jutro mam urodzinki więc trzeba dzień wykorzystać.